cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

poniedziałek, 7 maja 2018

Z Bożej łaski Jadwiga, król


Publikacja dla dzieci i młodzieży przeważnie bywa rozumiana jako synonim lektury lekkiej, adresowanej do początkującego czytelnika. Ale jak długo można być praktykantem w jakiejś dziedzinie i nie znudzić się, nie przechodząc na następny level? Okres czytelniczego dzieciństwa trwa około 12 lat, od pierwszej klasy szkoły podstawowej do "papierowej" pełnoletniości, i powinien składać się z wielu etapów rozwoju. Czasem zastanawiam się, czy obecna oferta książkowych bestsellerów nie kształtuje pokolenia, które w dorosłym życiu będzie owszem, czytać, ale tylko kąciki satyryczne (najlepiej zamknięte w jednym pasku albo kadrze), kolejne serie fantastyczne adaptowane przez filmowców oraz bogato ilustrowane ciekawostki popularnonaukowe. Kultura dla dzieci i młodzieży powinna być rozbudowana podobnie jak ta, której odbiorcami są dorośli, więc obok muzyki rozrywkowej ma reprezentować klasyczną czy poezję śpiewaną, a poza książkami przystępnymi dla każdego proponować też dzieła ambitniejsze. My lubimy odpocząć od wszechobecnej literatury popularnej dla młodzieży i od czasu do czasu sięgnąć po jakiś kąsek z wyższej półki. Tak syn, jak i ja bywamy zmęczeni prostymi fabułami, oczywistymi zestawami bohaterów, buntowniczymi miłościami. Ostatnio uratowała nas powieść "Z Bożej łaski Jadwiga, król", intrygująca już tytułem. Czyżby autorka sugerowała, że w czasach Jadwigi Andegaweńskiej osobowość, własny charakter króla (i to kobiety!) mógł być większą łaską niż najważniejsza funkcja państwowa? Musieliśmy to sprawdzić, zinterpretować, a i dużą objętość (359 stron) książki przyjęliśmy jako wyzwanie.
Nowa odsłona młodzieżowego segmentu serii "A to historia!" jest lekturą dość wymagającą, ale też porywającą. To znakomicie napisany portret osoby i czasów. Czytelnik szybko wdraża się w konwencję dwutorowej opowieści, relacjonującej życie krakowskiego dworu w początkach panowania Jadwigi Andegaweńskiej (1384-1386) i przyjazdu (1401) jej następczyni u boku Władysława Jagiełły – Anny Cylejskiej. Obiektywnie rzecz biorąc, jest to niewielka różnica czasu, wynosi przecież zaledwie kilkanaście lat, jednak gdy spojrzymy na Kraków od środka, poprzez losy bohaterów książki, zdaje się, że minęła cała epoka, ludzie bardzo się postarzeli, a retrospekcje są głębokie, jakby sięgały całe pokolenia wstecz.
Powieść "Z Bożej łaski Jadwiga, król" jest godną następczynią tronu polskiej powieści historycznej dla młodzieży, na którym uprzednio niepodzielnie panowali (według mnie) "Detektywi z klasztornego wzgórza" tej samej autorki. Łatwo poznać, że Zuzanna Orlińska uprawia literaturę wysoką, pisząc to, co ważne, w sposób uniwersalny, niezależnie od mód, wiedząc, że młodzi ludzie są mądrzy i zasługują na poważne traktowanie. Wśród najnowszych polskich książek dla młodzieży nie spotkałam jeszcze chyba powieści tak kompletnej, monumentalnej pod względem tematyki, sieci wątków, historycznej prawdziwości, a zarazem kameralnej, bo odbieranej przez czytelnika osobiście, jakby wcielającej go w jedną z postaci.
Wspomniałam, że Zuzanna Orlińska nie przejmuje się aktualnymi trendami (jak pisanie dla dzieci nielubiących... czytać), ale to nie znaczy, że jej książki można nazwać nieaktualnymi, niemodnymi czy staroświeckimi. Przeciwnie! Z powieści o Jadwidze Andegaweńskiej dowiedzieliśmy się o niegdysiejszej pozycji i roli kobiety oraz ogólnie o kobiecości więcej niż z licznie reprezentowanych na rynku książek popularnonaukowych, które bezpośrednio (czasem wręcz łopatologicznie), tytułami i treścią, oznajmiają nam, że trzeba się buntować i kto powinien być wzorem rewolucji. Silne kobiety są wszędzie, najczęściej tuż obok, nie trzeba czytać na okrągło tylko o Fridzie czy Amelii Earhart, a ludzi można podziwiać z różnych względów, nie tylko ich przełomowych, życiowych osiągnięć dla świata, odnotowywanych w podręcznikach i innych publikacjach. Jadwiga w powieści Zuzanny Orlińskiej ukazała się nam jako osoba dobra, zwyczajna i bliska, a zarazem odważna i wspaniała. Jest po prostu ludzka. Biografie nigdy do mnie nie przemawiały, ale literatura piękna traktująca o silnych osobowościach – owszem, a zastosowane przez autorkę "Jadwigi" proporcje rzeczywistych przeżyć postaci historycznych oraz fikcji literackiej bardzo mi odpowiadają.

No właśnie – westchnęła Jadwiga. – Było tylu chętnych. Więc dlaczego ja? Nie rozumiem.
To proste – odpowiedział mały biskup. – Bo każdy z nich bardzo pragnął tej korony. A ty nie. To korona wybiera króla, a nie król koronę.
Ale ja nie umiem być królem! – zawołała Jadwiga. Biskup zobaczył, że drżą jej usta. VTo dla mnie za trudne!
Nie – powiedział i otarł łzę z jej policzka. – Nie zostałabyś wybrana, gdyby ciężar był dla ciebie za wielki. To tylko tak się zdaje na początku.
Miało być inaczej! – poskarżyła się Jadwiga. – Jestem trzecią córką, tylko trzecią córką! Powinnam być gdzie indziej!
Jesteś tu, gdzie powinnaś – stanowczo powiedział Radlica. – Ta korona od zawsze miała być twoja.
Nawet jeśli nie wiem...? Nie umiem...?
Zobacz – biskup uniósł Jadwigę do góry i postawił na krześle. Sięgnął po lustro z polerowanego metalu leżące w okiennej wnęce i przysunął tak, by królowa mogła widzieć swoją twarz. – Widzisz króla?
Jadwiga spojrzała w zwierciadło. Zobaczyła tylko bladą dziecięcą buzię z dużymi ustami, gęste brwi, smutne oczy, jasne włosy luźno rozsypane na ramionach.
Nie – wyszeptała.
Popatrz jeszcze raz – poprosił biskup. – Na to zostałaś pomazana świętymi olejami, żeby odtąd być podwójną osobą: z natury ludzką, a z łaski podobną do Boga. To nie ród, nie majętność, nie pochodzenie wyniosły cię tu, gdzie jesteś, tylko twoja gotowość do przyjęcia tego obowiązku. Bo to jest obowiązek. Wypełnianie go wymaga siły i odwagi. Bywa bardzo trudne. Wtedy pomaga łaska. Widzisz króla? – znów przysunął lustro do jej twarzy.
Tak, teraz widzę – szepnęła Jadwiga.

Zachwyciła mnie wielość sytuacji i płaszczyzn trafnie oddawanych w powieści, dotyczących ówczesnego życia i sposobu myślenia, ale i wartości uniwersalnych, tego, co dzieje się w człowieku niezależnie od epoki, statusu społecznego czy płci: smutku, pogody ducha, zawodu, nadziei, przygnębienia, radości, wyczekiwania, spełnienia, poczciwości, chytrości, poświęcenia, chciwości, ciasnoty horyzontów, wizjonerstwa, niepewności. Autorka zadbała o każdy aspekt tekstu, zachowując na przykład wierność realiom w zakresie imion, bo nie wszyscy bohaterowie są postaciami historycznymi, niektórych nazwała Zuzanna Orlińska. Niezależnie od tego, czy istnienie osób opisanych w książce zostało potwierdzone w źródłach dotyczących dworu Jagiełły, naprawdę przyjemnie czyta się o Czochnie, Stanku, Wawrzyńcu, Krzesławie, Dobiesławie, Zawiszy, Spytku, Stanku, Jakuszu. Większość polskich pisarzy dopasowuje bowiem imiona bohaterów (lub ich pseudonimy czy nicki, zresztą często brzmiące dla nastoletniego czytelnika śmiesznie) do tych najpopularniejszych wśród dzisiejszych kilku- i nastolatków, jakby zbieżność imion postaci i czytelnika gwarantowała powodzenie książki. Równocześnie powieść Zuzanny Orlińskiej rozpatrywana jako skarbczyk imion nie jest jakoś wyjątkowo egzotyczna, i tutaj spotkamy Michałka czy Mikołaja, Elżbietę oraz Annę (ale żadną Elę albo Anię!), podobnie jak we współczesnych szkołach.
Autorka umiejętnie stopniuje wtajemniczenie w życie dworskie, sekrety państwowe, poczynania rzezimieszków oraz większe i mniejsze miłostki. Aby pokazać wszystkie te wątki w sposób zajmujący dla nastoletniego czytelnika, stosuje odpowiednią dlań skalę, bez wdawania się w szczegóły historyczne zbędne dla zrozumienia opowieści. Proporcje między faktografią a beletrystyką zostały starannie przemyślane i dobrane po mistrzowsku. W książce nie brakuje też humoru, takiego pasującego do okoliczności i pisarstwa Zuzanny Orlińskiej.

Kiedy tylko za ochmistrzynią zamknęły się drzwi, Formoza zerwała się ze stołeczka i zaczęła przechadzać się po komnacie. Panny ciekawie zerkały znad robótek, bo wiedziały, że coś się zaraz zacznie. Rzeczywiście – chodząc tak z kąta w kąt, dziewczyna stopniowo ulegała dziwnym przeobrażeniom. Jej twarz jakby rozdęła się czy napuchła, pod wysoko uniesioną brodą niemal było widać trzy grube fałdy. Znane wszystkim szczuplutkie ciałko poruszało się niezgrabnie, jakby obrosło niewidzialnym tłuszczem, a kiedy podparła się pod boki, wiadomo było od razu, że to szerokie biodra pani Bieckiej. Podeszła do Hanki Wierzynkówny i odezwała się niskim głosem, z charakterystycznym wibrującym "r":
Brzydko, brzydko! Trzeba będzie py-ruć!
Niech pani Krystyna zobaczy lepiej robótkę panny Formozy! – odgryzła się ze śmiechem Hanka.
Och! Forymoza! – dziewczyna ułożyła wargi w słodki dziubek, do złudzenia naśladując minę ochmistrzyni. – Toż to skaryb! Nikt haftuje tak dy-robniutko, tak staranniutko, tak y-równiutko jak ona! – dodała, chowając się za kotarę przy drzwiach.
I jaka sky-romniutka! – zachichotała Czochna.
W tym momencie Formoza wyłoniła się zza kotary całkiem odmieniona. Zniknęły gdzieś trzy podbródki i okrągła sylwetka pani Bieckiej. Szybkim krokiem, nie rozglądając się na boki, wszedł ktoś zupełnie inny. Stanął na środku, zaplótł ręce na piersiach, przechylił na bok głowę. Brwi uniosły się, a czoło pokryły frasobliwe zmarszczki.
Formoza westchnęła, rozejrzała się zdumionym wzrokiem, jakby pierwszy raz widziała swoje towarzyszki i cicho, lecz z naciskiem zapytała:
A gdzie to wasza pani?
Dziewczęta wybuchnęły śmiechem, bo wszystkie rozpoznały odgrywaną postać. W tej samej chwili rozległo się pukanie i zza kotary przy drzwiach wyszedł spiesznie niski mężczyzna w ciemnym stroju. Słysząc śmiech, zatrzymał się, założył ramię na ramię i z niepewnym uśmiechem uniósł brwi, jakby bardzo zdziwiony.
A gdzie to wasza pani?
Nie zrozumiał poczciwy biskup Radlica, dlaczego dobrze wychowane panienki chichoczą na jego widok.

Czytając obserwujemy zawieszenie tytułowej bohaterki między dzieckiem a władcą. Ironia i irracjonalizm położenia Jadwigi dostrzegalne są zwłaszcza w jej relacjach ze wspomnianym w powyższym cytacie biskupem Radlicą oraz w jego rozmyślaniach na temat dziewczynki-władcy. Te fragmenty stanowią znakomity materiał wyjściowy do rozmów z młodzieżą o tym, jak, zależenie od kultury, epoki i stanu społecznego, zmieniała się granica dorosłości.

Wydawała się taka malutka. Aż dziw, bo była przecież całkiem wysoka jak na swoje prawie jedenaście lat. Ale kiedy tak leżała krzyżem na posadzce katedry w prostej białej szacie, wyglądała jak świeżo ochrzczone niemowlę,a nie potężny władca, przed którym będą się zginać wszystkie kolana.
Na widok tego drobnego, szczupłego ciałka leżącego na zimnych kamieniach, biskup Radlica zatroskał się mimo woli.
Jeszcze mi się dziecko przeziębi – pomyślał i natychmiast odpędził niestosowną myśl. Król to król, Janie – skarcił się w duchu. – Musisz przestać myśleć o niej jak o dziecku.

Autorka podjęła się więc opisu wewnętrznych przeżyć nie tylko młodej królowej, ale i innych bohaterów, z których najciekawszą, najsympatyczniejszą i najbardziej niepospolitą jest Formoza. Warto sięgnąć po powieść "Z Bożej łaski Jadwiga, król" choćby dla tej postaci, z którą związane są najciekawsze i najdynamiczniejsze wątki poboczne: wrogość i przyjaźń litewsko-polska, wykorzenienie dzieci ocalałych z najazdów, wędrówki średniowiecznych artystów ulicznych, cudowne ocalenia, siłowanie się ze szpiegami i konwenansami, porwania, romanse. Przypuszczalnie żaden z czytelników nie doświadczy takich awantur, ale zarazem co dzień czuje się jak Formoza, będąca pod wieloma względami zwyczajną nastolatką.

Pomyślała o wszystkich osobach, które ją odwiedzały i wypytywały o jej zdrowie, i wtem ogarnęło ją jednoczesne uczucie bezsilności i bezpieczeństwa, jakie ogarnia czasem małe dziecko, pewne, że są dookoła duzi, dobrzy ludzie, którzy nie pozwolą go skrzywdzić – uczucie, jakiego w dzieciństwie nigdy nie zaznała. Wraz z nim napłynęła ciepłą falą senność i Formoza pogrążyła się w pachnących świeżym płótnem, mlekiem i woskiem przyjaznych, błogich odmętach.

Warto przeanalizować z młodzieżą także inną, znajdującą się na drugim biegunie "przygodowości" oraz popularności postać i postawę, a mianowicie Annę Cylejską. W życiu i w książce pozostała ona cieniem Jadwigi Andegaweńskiej, co czyni jej motywacje, rozterki i ogólną sytuację może nawet ciekawszymi od tych dotyczących pomnikowej władczyni czy przebojowej Formozy. Poznajemy różne aspekty bycia kobietą na przełomie XIV i XV wieku, znaczenie pochodzenia, przy czym królewska przyszłość może się okazać przekleństwem, a niewiadoma przeszłość znajdy – wygranym losem w życiowej loterii. Wielostronne spojrzenie na każdy z poruszanych tematów jest chyba największym atutem tej książki.
Mam wielką nadzieję, że powieść Zuzanny Orlińskiej zostanie dostrzeżona, należycie doceniona i "rozreklamowana" przez czytelników, krytyków oraz gremia nadzorujące konkursy książki historycznej i młodzieżowej. "Z Bożej łaski Jadwiga, król" jest wzorem młodzieżowej beletrystyki – nowoczesnej, choć historycznej. Nie ustępuje poziomem utworom prozatorskim, które omawia się na studiach filologicznych jako przykłady rozliczania się z przeszłością (różnych) nacji, patriotyzmu w literaturze, narodowej mitologii.
Bożena Itoya

Zuzanna Orlińska, Z Bożej łaski Jadwiga, król, konsultacja historyczna: dr hab. Bożena Czwojdrak, okładka: Sylwia Szyrszeń, mapa i drzewa genealogiczne: Mikołaj Kamler, Wydawnictwo Literatura, Łódź 2017.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz