Książka
"Sto porad dla nieśmiałych" Evy Susso naprawdę podobała
się mojemu synowi. Kiedy dwunastolatek uznaje książkę za punkt
odniesienia, wszystkie późniejsze lektury porównując do tej
właśnie, to znaczy, że autorzy osiągnęli duży sukces. Pochwały
należą się nie tylko szwedzkiej pisarce, ale także francuskiemu
ilustratorowi, Benjaminowi Chaudowi. Na naszej półce stały już
cztery książki z jego rysunkami, w tym dwie autorskie, ale po raz
pierwszy zobaczyliśmy, jak pan od "Żegnaj, Skarpetko!" i
"Spóźniłem się do szkoły, bo..." radzi sobie z
czarno-białym (poza okładką "Stu porad") obrazem.
Wydawnictwo
Zakamarki zapowiedziało, że przygody Rolfa znajdą kontynuację w
drugim i trzecim tomie, które są w przygotowaniu, i to jest
pierwsza wielka zaleta "Stu porad", ponieważ po ich
lekturze chce się więcej. Książka jest napisana i narysowana
profesjonalnie, ze swadą oraz ogromnym talentem. Nie znaleźliśmy w
niej wielkich tragedii, morderstw czy najazdu kosmitów, wątki
detektywistyczny i superbohaterski są raczej
symboliczno-humorystyczne, a jednak nie sposób oderwać się od
czytania. Niewielki rozmiar i ciężar oraz trwałość oprawy,
papieru i szycia pozwalają nosić (lub wozić) książkę ze sobą
gdzie tylko zechcemy, do szkoły, autobusu, w damskiej
torebce,młodzieżowej torbie czy samochodowym schowku. Nasz
egzemplarz przeszedł wiele i zupełnie tego po nim nie widać.
Spore
przejścia ma za sobą również Rolf, bohater "Stu porad dla
nieśmiałych", lat około dziesięciu, czytelnik książki o
tytule takim samym, jak ta o nim samym. My trzymamy w rękach
beletrystykę, a Rolf – poradnik, bo też rzeczywiście brakuje mu
pewności siebie i odwagi w kontaktach z ludźmi. Siostra wchodzi mu
na głowę i ośmiesza w trakcie uroczystego obiadu w rodzinnej
posiadłości (scena jak z powieści Jane Austen!), w szkole nie jest
popularny, ba, raczej gnębiony przez klasową gwiazdę, a poza
szkolnymi murami Rolf kocha się w pięknej Ofelii, z którą boi się
porozmawiać, nawet, gdy to ona go zagaduje. W wyobraźni przeżywa
wspaniałe przygody jako superbohater Errolf, ale w rzeczywistości
czuje się słabym szaraczkiem. Szybko jednak okazuje się, że wcale
nim nie jest, bo już na początku książki wykazuje się refleksem
i odwagą, ratując z opresji babcię, zupełnie jak w swoich
fantazjach. Potem co prawda nastąpi niejedna klapa, ale
superbohaterskość kiełkuje, wspomagana przez pożyczony od babci
niesamowity kapelusz do pokera. Widzieliście kiedyś mściciela i
zbawcę uciśnionych w okrągłym, damskim kapeluszu ze sztucznymi
kwiatuszkami? Tu zobaczycie.
Największą
mocą Rolfa jest pomysłowość, a zaraz po niej następuje
wytrwałość. Za supermoc uznaję też posiadanie Dédé, leciwego
psa rasy chyba jamnik, a zwłaszcza opiekę nad nim, tę wielką,
choć cichą, psio-dziecięcą miłość. To spacerując z Dédé
Rolf przeżywa wszystkie przełomy w znajomości z Ofelią, psiak
uczestniczy też w tajemniczym planie pokonania klasowego bufona,
Huberta. Pies-staruszek i chłopiec-bohater zyskują też dodatkową
energię dzięki kresce Benjamina Chauda. Gdyby narysował ich kto
inny, nie byliby w pełni sobą. Uwielbiam, gdy czytając książkę
odczuwa się tak znakomitą komitywę bohatera, pisarza i
ilustratora. Oni naprawdę dobrze się rozumieją, a my z radością
dołączyliśmy do tej przyjacielskiej kompanii. Sięgnijcie po "Sto
porad dla nieśmiałych", jeśli szukacie ciekawych literackich
kolegów czy po prostu chwili relaksu.
Bożena
Itoya
Eva
Susso, Sto porad dla nieśmiałych, ilustrował Benjamin Chaud,
przełożyła ze szwedzkiego Marta Wallin, Wydawnictwo Zakamarki,
Poznań 2018.
Bardzo ciekawie to zostało opisane. Będę tu zaglądać.
OdpowiedzUsuń