cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

sobota, 22 września 2018

Sto porad dla nieśmiałych


Książka "Sto porad dla nieśmiałych" Evy Susso naprawdę podobała się mojemu synowi. Kiedy dwunastolatek uznaje książkę za punkt odniesienia, wszystkie późniejsze lektury porównując do tej właśnie, to znaczy, że autorzy osiągnęli duży sukces. Pochwały należą się nie tylko szwedzkiej pisarce, ale także francuskiemu ilustratorowi, Benjaminowi Chaudowi. Na naszej półce stały już cztery książki z jego rysunkami, w tym dwie autorskie, ale po raz pierwszy zobaczyliśmy, jak pan od "Żegnaj, Skarpetko!" i "Spóźniłem się do szkoły, bo..." radzi sobie z czarno-białym (poza okładką "Stu porad") obrazem.
Wydawnictwo Zakamarki zapowiedziało, że przygody Rolfa znajdą kontynuację w drugim i trzecim tomie, które są w przygotowaniu, i to jest pierwsza wielka zaleta "Stu porad", ponieważ po ich lekturze chce się więcej. Książka jest napisana i narysowana profesjonalnie, ze swadą oraz ogromnym talentem. Nie znaleźliśmy w niej wielkich tragedii, morderstw czy najazdu kosmitów, wątki detektywistyczny i superbohaterski są raczej symboliczno-humorystyczne, a jednak nie sposób oderwać się od czytania. Niewielki rozmiar i ciężar oraz trwałość oprawy, papieru i szycia pozwalają nosić (lub wozić) książkę ze sobą gdzie tylko zechcemy, do szkoły, autobusu, w damskiej torebce,młodzieżowej torbie czy samochodowym schowku. Nasz egzemplarz przeszedł wiele i zupełnie tego po nim nie widać.
Spore przejścia ma za sobą również Rolf, bohater "Stu porad dla nieśmiałych", lat około dziesięciu, czytelnik książki o tytule takim samym, jak ta o nim samym. My trzymamy w rękach beletrystykę, a Rolf – poradnik, bo też rzeczywiście brakuje mu pewności siebie i odwagi w kontaktach z ludźmi. Siostra wchodzi mu na głowę i ośmiesza w trakcie uroczystego obiadu w rodzinnej posiadłości (scena jak z powieści Jane Austen!), w szkole nie jest popularny, ba, raczej gnębiony przez klasową gwiazdę, a poza szkolnymi murami Rolf kocha się w pięknej Ofelii, z którą boi się porozmawiać, nawet, gdy to ona go zagaduje. W wyobraźni przeżywa wspaniałe przygody jako superbohater Errolf, ale w rzeczywistości czuje się słabym szaraczkiem. Szybko jednak okazuje się, że wcale nim nie jest, bo już na początku książki wykazuje się refleksem i odwagą, ratując z opresji babcię, zupełnie jak w swoich fantazjach. Potem co prawda nastąpi niejedna klapa, ale superbohaterskość kiełkuje, wspomagana przez pożyczony od babci niesamowity kapelusz do pokera. Widzieliście kiedyś mściciela i zbawcę uciśnionych w okrągłym, damskim kapeluszu ze sztucznymi kwiatuszkami? Tu zobaczycie.
Największą mocą Rolfa jest pomysłowość, a zaraz po niej następuje wytrwałość. Za supermoc uznaję też posiadanie Dédé, leciwego psa rasy chyba jamnik, a zwłaszcza opiekę nad nim, tę wielką, choć cichą, psio-dziecięcą miłość. To spacerując z Dédé Rolf przeżywa wszystkie przełomy w znajomości z Ofelią, psiak uczestniczy też w tajemniczym planie pokonania klasowego bufona, Huberta. Pies-staruszek i chłopiec-bohater zyskują też dodatkową energię dzięki kresce Benjamina Chauda. Gdyby narysował ich kto inny, nie byliby w pełni sobą. Uwielbiam, gdy czytając książkę odczuwa się tak znakomitą komitywę bohatera, pisarza i ilustratora. Oni naprawdę dobrze się rozumieją, a my z radością dołączyliśmy do tej przyjacielskiej kompanii. Sięgnijcie po "Sto porad dla nieśmiałych", jeśli szukacie ciekawych literackich kolegów czy po prostu chwili relaksu.
Bożena Itoya

Eva Susso, Sto porad dla nieśmiałych, ilustrował Benjamin Chaud, przełożyła ze szwedzkiego Marta Wallin, Wydawnictwo Zakamarki, Poznań 2018.

1 komentarz: