Album
"Botanicum" jest ciekawym eksponatem w naszej kolekcji
nowoczesnych książek przyrodniczych przeznaczonych dla dzieci i
innych wielbicieli obrazkowej popularyzacji nauki. To publikacja
podwójnie stylizowana – nazywana przez autorki "muzeum",
a nie "książką", dzielona na "sale", nie
"rozdziały", zaopatrzona w "wejście" i
"bibliotekę", nie zaś "wstęp" i "aneks"
(dodatkowo na okładce zagościł złoty bilet do Muzeum Roślin)
oraz ilustrowana jak dawne atlasy i leksykony, w których wklejano
tablice z rycinami na specjalnym papierze. Ta wydawnicza perełka,
kosztowniejsza od większości moich kolczyków i niektórych
naszyjników, została wyposażona w szczegółową etykietę
(redakcyjną) informującą o jej najwyższej próbie. Spoglądając
tam poznajemy bowiem sztab specjalistów doszlifowujących
arcydziełko, zostajemy także wtajemniczeni w szczegóły warsztatu
artystów ("Ilustracje narysowano piórkiem i tuszem, a
następnie pokolorowano cyfrowo", "Tekst złożono krojami
Gill Sans i Mrs. Green").
Właśnie
szata graficzna jest pierwszym składnikiem albumu przyciągającym
czytelnika, utrzymuje też jego uwagę przez całą lekturę.
Czytanie "Botanicum" przypomina natomiast zapoznawanie się
z encyklopedią – "wsiąknąć" mogą tylko fascynaci,
poza nimi raczej nikt nie będzie czytał od deski do deski przygód
pierwszych roślin, drzew, palm i sagowców, roślin zielnych, traw i
roślin trawopodobnych, storczyków i bromelii oraz przystosowań (w
świecie roślin). Dla mojego syna tekst książki (autorstwa Kathy
Willis, wykładowcy i dyrektor jednego z działów Królewskich
Ogrodów Botanicznych w Anglii) nie odbiega za bardzo od treści jego
podręczników do przyrody. Nie trzeba być specjalistą, by
zrozumieć proste i zwięzłe wykłady botaniczne, których poziom
dopasowany jest do możliwości ucznia mniej więcej od czwartej
klasy szkoły podstawowej wzwyż. Natomiast ilustracje Katie Scott
spodobają się zdecydowanie szerszemu i nawet dużo starszemu gronu
odbiorców.
"Botanicum"
powinno być postrzegane przede wszystkim jako publikacja pełniąca
funkcję informacyjną, użytkową, niewątpliwie dominują w nim
walory edukacyjne, bo nawet artystyczne przedstawienia roślin służą
przekazaniu określonej wiedzy o nich. Pod tym względem książka
niczym nas nie zaskoczyła. Prawdziwa przyjemność rozpoczyna się
już po przyswojeniu informacji tekstowych, gdy zechcemy zagubić się
między ilustracjami, odbyć jakąś własną podróż albo inną
zabawę z roślinami, według dowolnie przyjętych zasad.
Oglądając
kwiaty fuksji i magnolii można gorąco zatęsknić za egzotycznymi
wakacjami i naszą rodzimą wiosną, choć z tej publikacji dowiemy
się wiele o zagranicznych korzeniach ulubionych roślin
występujących w Polsce czy Europie. Dobrze mieć świadomość,
które drzewa nie przyjmą się poza swoim naturalnym miejscem
występowania, ale można też spróbować na własną rękę
dopasować je do naszych realiów, na przykład rysując sobie polski
las z baobabem. Dla nas wyjątkowo smakowicie wyglądały karty
poświęcone drzewom strefy umiarkowanej, a że "Botanicum"
trafiło pod naszą strzechę złotą polską jesienią,
wzbogaciliśmy je o nasze własne szeleszczące plansze – liście
zasuszone między stronami w specjalnych bibułkach. Dopasowywanie
poszczególnych liści do barw ilustracji było miłym zajęciem,
zwłaszcza że odcienie zmieniały się wraz z obsychaniem
eksponatów. Przy okazji zauważyliśmy, że Katie Scott zestawieniom
kolorystycznym poświęciła nie mniej uwagi niż samym szkicom.
Koncepcja plastyczna "Botanicum" nie polega tylko na
wzorowaniu się czy odnoszeniu do zielników i starodawnych rycin,
graficzka na każdej planszy dobrała rośliny kontrastujące
barwami, ułożyła je w przemyślany sposób, jakby tworzyła
choreografię, co przekłada się także na niespodziewane przejście
od pionu do poziomu, dodawanie tła, owadzich statystów czy całych
roślinnych kompozycji pod szklanym kloszem oraz nagłe odejście od
"wieloobrazkowości" na rzecz portretu tylko jednej
rośliny, zajmującego całą wielką kartę.
Format
"Botanicum" zrobi wielkie wrażenie na osobach z
zamiłowaniem i drobiazgowością przyglądających się ładnym
przedmiotom podbijającym światowe rynki wydawnicze (książkom,
plakatom, kalendarzom adwentowym, układankom...). Album ma ładny i
trwały, szarawo-beżowy papier, ciekawe i atrakcyjne czcionki,
doskonały układ graficzny, twardą oprawę, na której brakuje mi
jedynie obwoluty – pewnie dlatego, że w moim dzieciństwie chyba
każda encyklopedia przyrodnicza z górnej półki była w nią
wyposażona.
Bożena
Itoya
Botanicum,
ilustracje Katie Scott, tekst Kathy Willis, z języka angielskiego
przełożyła Katarzyna Rosłan, konsultacja merytoryczna Marcin
Zych, Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz