Danuta
Parlak znana jest jako autorka ciepłych, delikatnie przygodowych
historii z przesłaniem dla młodszych dzieci. Również zilustrowany
przez Jonę Jung zbiór opowiadań "Lutek i ciotka Józefina"
spodoba się przede wszystkim przedszkolakom i czytającym z nimi
rodzicom, dziadkom, wychowawcom czy animatorom. Jest to lektura
pobudzająca do śmiechu, małych rozmyślań, rozmów, rysowania i
budowania własnych scenek teatralnych. Autorka uczyniła bowiem
bohaterami różne sympatyczne stworzonka, przyjazne i bliskie małym
dzieciom, mające podobne do nich rozterki oraz sposób myślenia.
Lutek, Unka, pająk Ksawery, mrówki Ambroży i Kajetan, państwo
Robakowie czy państwo Żukowie są mieszkańcami ogrodów, jakich
wiele w naszym kraju, a dzieci: Tosia i Tymek – bywalcami tych
zielonych przystani najlepszej zabawy. Jedni mają swoje plany i
ambicje, innym zależy tylko na szczęśliwym trwaniu w zgodzie ze
sobą i z sąsiadami. Starsi czytelnicy mogą dostrzec podobieństwo
"Lutka i ciotki Józefiny" do "Bajek z mchu i paproci"
czy serii o Muminkach, bo też postacie stworzone przez Danutę
Parlak (i Jonę Jung) przypominają usposobieniem czy humorkami
Żwirka, Muchomorka, Małą Mi, Filifionkę, Paszczaka i inne skrzaty
oraz trolle.
–
Mucha-bzyczucha – wymamrotała
Unka, dając upust swojej złości. I na Lutka, i na muchę. (Niby
jak może nam pomóc? No, jak...?)
–
Franciszka – przedstawiła się
mucha.
– Co
to za imię? – Skrzywiła się Unka. – Najgłup... – urwała,
widząc ostrzegawczy wzrok Lutka.
– Po
prababci – wyjaśniła mucha. – Francesca. Prababcia pochodziła
z Włoch.
–
Franczeska-bzyczeska –
wymamrotała pod nosem Unka. (Niech sobie Lutek nie myśli, że
będzie mi dyktował, co mam robić).
– Mówiłaś
coś? – Lutek spojrzał wymownie.
– Skąd
– zaprzeczyła Unka. – To znaczy, chciałam powiedzieć, że...
bardzo melodyjne jest to Twoje bzyczenie. Takie... miłe dla ucha.
– Taaak
– mucha spojrzała na Unkę z zainteresowaniem.
– Nie
przesadzaj z tym entuzjazmem w drugą stronę – wyszeptał Lutek.
Ale wydawał się udobruchany.
– Nooo,
takie bzyczenie z włoskim akcentem – ciągnęła Unka. Bzyczando
italiando – dodała w myślach. – Do czego ten Lutek jeszcze mnie
zmusi?
– Bo
ja z babcią dużo bzyczałam po włosku – wyznała zadowolona
Franciszka. – Pobzyczeć wam?
Trzy
utwory zgromadzone w "Lutku" to spokojne opowiastki bez
zbędnych fajerwerków. Wywołują poczucie pogodnej harmonii,
określiłabym je raczej jako bajki kojące niż porywające
przygodą. Tu nie ma mowy o wartkiej akcji, są za to przyjacielskie
zabawy i pogadanki. I tajemnicza ciotka Józefina. Ta ostatnia nie
ukazuje się nam pod ludzką, robaczkową czy inną postacią, a
jedynie jako hasło, symbol porządku i zasad, postrach burzycieli
ogrodowego miru.
–
Natychmiast wyniesiesz się z
ogrodu, albo – pani Żukowa zawiesiła na chwilę głos – albo
wezwę CIOTKĘ JÓZEFINĘ! – zagrzmiała.
Efekt
był błyskawiczny i zupełnie nieoczekiwany. Wirek gwałtownie
pobladł, czułki zaczęły mu dygotać i w okamgnieniu z butnego,
aroganckiego Wirka Szkaradniaczka zmienił się w oklapłe,
roztrzęsione chuchro, które ledwo trzymało się na nogach.
Kimkolwiek była ciotka Józefina, miała potężną moc. Większą
niż superspryskiwacz.
Łagodnej,
wesołej i niewydumanej prozie towarzyszą znakomicie dopasowane,
proste, kolorowe malunki Jony Jung. Znana ilustratorka, którą mój
syn uwielbiał w swoich przedszkolnych latach, jak zwykle przedstawia
pozytywny obraz świata – trochę w duchu malarstwa naiwistów,
idealnie "w klimacie" twórczości dzieci. Najmłodsi
właśnie tak postrzegają świat, Jona Jung oraz Danuta Parlak
potrafią przeniknąć do wyobraźni maluchów i podzielić się nią
na kartach książki. Nawet jeśli nie macie w rodzinie
przedszkolaka, z którym moglibyście poczytać i pooglądać "Lutka
i ciotkę Józefinę", można samemu sobie przypomnieć, jak to
było mieć kilka lat, leżeć na trawie i rozmyślać nad szelestem
liści, zapachem owoców i kwiatów, właściwościami ludzi oraz
stworzeń, a w dowolnie wybranej chwili wspiąć się na jak
najwyższe drzewo. Polecam tę literacko-plastyczną zieloność oraz
beztroskę zwłaszcza na chwile, w których zima ciąży, szaruga zza
okna przenika do środka nas i psuje nastrój. Na mnie terapia
ogrodem Lutka podziałała znakomicie.
Bożena
Itoya
Danuta
Parlak, Lutek i ciotka Józefina, ilustracje Jona Jung, Wydawnictwo
Literatura, Łódź 2018.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz