Kto
ma 9 lat lub więcej i lubi zagadki detektywistyczne oraz podróże,
ten powinien sięgnąć po powieść "Tajemnica nocnego pociągu"
Sylvii Bishop. Właściwie to zdanie mogłoby starczyć za całą
recenzję, ale nie odmówię sobie przyjemności podania i
rozwinięcia kilku argumentów popierających moją opinię. Po
pierwsze, dziecko marzące o rozpracowywaniu tajemniczych spraw i
zwiedzaniu obcych krain po prostu musi stać się zapalonym
czytelnikiem, by w pełni rozwinąć skrzydła. Bez tego nie poszerzy
horyzontów, nie pozna różnych systemów pracy detektywa i
odbywania podróży. Po drugie, indywidualny styl pisarstwa Sylvii
Bishop, znany nam z "Panny Jones i Książkowego Emporium",
w połączeniu z gatunkiem dziecięcego (pozbawionego morderstw)
kryminału daje znakomity efekt małego dzieła literackiego,
obdarzonego lekkością, znakomitym wyczuciem akcji i języka, a
także marzeń i smutków dziecka.
O
ile Max dobrze pamiętała, stryjeczna babka Elodie nie mieszkała
pośród bagien, lecz w dużym i pięknym mieście daleko od Paryża.
Max zupełnie zapomniała o żeglowaniu pirackim okrętem w
nieokreślone rejony oceanu. To było znacznie ciekawsze, bo było p
r a w d z i w e. Była to jedna z tych rzeczy, które – jak sobie
wyobrażała, gapiąc się na niebo w obramowaniu świetlika –
mogłyby się jej kiedyś przydarzyć, i oto proszę, tak właśnie
się stało.
Mama
wcale nie wydawała się podekscytowana.
– Mam
zbyt wiele zajęć w pracy – oznajmiła. – A poza tym... –
wbiła wzrok w tatę Max – ...to przecież t w o j a ciotka.
Lecz
tatę czekało nader ważne spotkanie z nader ważnymi ludźmi, w
związku z czym nie mógł pojechać, choć istotnie, ciotka była
jego. Pierre, starszy brat Max, brał pod koniec tygodnia udział w
krajowym turnieju szachowym, a jej jeszcze starsza siostra Claudette
uczestniczyła w międzynarodowych mistrzostwach w skokach przez
przeszkody.
– No
to ustalone – powiedziała mama. – Zadzwonię i powiem Elodie, że
nie możemy przyjechać.
– Nie
możemy być na każde jej zawołanie – zgodził się tata. –
Jesteśmy bardzo zajęci.
– Janie
jestem zajęta – powiedziała Max.
– Będę
musiała okazać stanowczość – ciągnęła mama. – Wyślemy jej
kart,ę z życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia.
Max
miewała niekiedy wrażenie, że niskie sufity, przyćmione światła
i grube zasłony spowijają jej rodzinę gęstą mgłą, przez co
nikt nie mógł dziewczynki usłyszeć. Postukała mamę w ramię.
– Maman
– powiedziała głośno – niedługo będą ferie świąteczne.
Mogłabym pojechać.
Mama
Max, jej tata, starszy brat Pierre i jeszcze starsza siostra
Claudette odwrócili się do niej, nie wiedząc, co na to
odpowiedzieć. Dla Max przewidziane było jedynie chodzenie do
szkoły, znikanie na strychu i dostawanie bury za bujanie w obłokach
podczas kolacji. Wyjazd do Turcji i wizyta u stryjecznej babki Elodie
nie znajdowały się na tej krótkiej liście. Pierre głośno
prychnął. Doskonale obojętna Claudette oglądała wypielęgnowane
paznokcie.
Rodzinę
głównej bohaterki, dwunastoletniej Maximilienne, zwanej w skrócie
Max, oddziela od niej ściana rzeczywistości i oschłości. Max to
marzycielka bujająca w obłokach, a najbliżej do nich z przytulnego
paryskiego strychu, gdzie spędza swój wolny czas spisując
pamiętniki w kolejnych notesach. Czuje się samotna w tłumie
rodziny. Rodzice i rodzeństwo bowiem wyjątkowo twardo stąpają po
ziemi, są perfekcjonistami w swoich życiowych rolach, co dzień
odgrywanych z wytrwałą sumiennością. Najmłodsze dziecko, właśnie
Max, jest dla nich jeszcze niedojrzałym trybikiem tej machiny, musi
się wyrobić. Tymczasem Maximilienne planuje rozwijać się w
zupełnie inną stronę, co niespodziewanie umożliwia jej właściwie
nieznana stryjeczna babka, zapraszając dziewczynkę do Stambułu.
Podróż z Paryża ma odbyć czterema pociągami (w tym dwoma
nocnymi), zahaczając o Monachium, Budapeszt i Bukareszt – rzadka
gratka w czasach, gdy oczywistością jest błyskawiczne pokonywanie
tysięcy kilometrów samolotem.
Wyjazd
Max jest możliwy dzięki udziałowi opiekunki, ekscentrycznej
zakonnicy z klubu szachowego, siostry Marguerity. Persona ta jest
przeciwieństwem matki Maximilienne – serdeczna, bezpośrednia,
żądna przygód. Dziewczynka nie może się doczekać podróży, ale
gdy wreszcie trzeba wyruszyć, ekscytacja miesza się z lękiem i
silną tęsknotą. Bardzo dobrze pamiętam te niejednoznaczne
odczucia z dzieciństwa. Myśli Max szybko jednak zostają zajęte
amatorskim śledztwem, które podejmuje właściwie w chwili wejścia
do pierwszego pociągu, a kontynuuje także na poszczególnych
międzynarodowych przystankach oraz po opuszczeniu ostatniego środka
lokomocji, niemal do ostatniej z 289 stron książki.
Przedmiotem
zainteresowania młodego detektywa staje się sprawa kradzieży
pękniętego serca, wspaniałego, kosztownego diamentu. Policja
podejrzewa, że arcyklejnot podróżuje tą samą trasą, co Max,
szmuglowany również drogą kolejową. Profesjonalni śledczy nie
przykładają się za bardzo do rewizji w Paryżu i całego procesu
detektywistycznego później. Ktoś musi przejąć dowodzenie, a
Maximilienne okazuje się obserwatorem czujnym i niemal niewidzialnym
dla podejrzanych. Z narażeniem zdrowia i życia, z samorodnym
talentem mknie do przodu w badaniu poszlak i snuciu kolejnych teorii.
Czy zdąży rozwiązać zagadkę jeszcze w wagonie kolejowym (albo na
nim, bo będą i takie akrobacje!)? A może to wszystko igraszka i
Max wcale nie jest prawdziwym detektywem? W końcu to "tylko"
książka dla dzieci.
Właśnie
poważne podejście do czytelnika połączone z humorystyczną
podszewką najbardziej oczarowało mnie i mojego dwunastoletniego
syna w "Tajemnicy nocnego pociągu". Nie jest to kolejna
historyjka detektywistyczna, w której postaci zostają wpasowane w
dobrze znane szablony i mniej więcej wiadomo, co i jak się wydarzy.
Sylvia Bishop dobrze wie, że odbiorcy jej książki nie "łykną"
traktowania ich jak maluszki, które trzeba prowadzić za rękę
przez kolejne etapy opowieści, podawać świat w czarno-białym, a
zarazem jaskrawym ujęciu. Autorka pokazuje wielość doznań i
wielostronność postrzegania świata przez rówieśników
Maximilienne, a nie jedynie uproszczenia, które zwykło się wrzucać
w kryminały adresowane do młodych czytelników. W tej książce
dziecięcy bohater-detektyw nie funkcjonuje tylko jako ciekawy świata
łobuziak, to młody człowiek pełen emocji i wielkich możliwości.
Z łatwością wchodzi w relacje z dorosłymi, przeważnie
intuicyjnie wyczuwając ich dobre zamiary, a niekiedy podejrzewając
dziwactwo lub wręcz kryminalne alter ego. Max jest świadoma bycia
dzieckiem, szczęśliwa na tym etapie życia i z jego powodu, nie
tęskni za byciem kim innym i kiedy indziej, nie szuka dojrzałości,
delektuje się teraźniejszością i aktualnymi pomysłami, choć też
zaczyna planować, co będzie robić ze sobą w przyszłości. Buduje
własne "ja" samodzielnie, ale w bliskości i związku z
domem czy rodziną (nawet jeśli poprzez zaprzeczanie ich
stateczności i przewidywalności). Nie jest jakąś wielką
buntowniczką, uciekinierką czy rewolucjonistką, która chce
wszystkim pokazać, na co ją stać. Ma charakter, a nie tylko
charakterek (dokuczliwy zwłaszcza dla złoczyńców), jak to bywa w
przypadku stereotypowych protagonistów z dziecięcej literatury
"detektywistycznej".
Podczas
swojego śledztwa bohaterka styka się z całą galerią postaci.
Twarze i maski migają za szybami przedziałów, a koncepcje co do
ich prawdziwości zmieniają się tak szybko, jak krajobraz za oknem.
Zagadka kradzieży i przewozu diamentu zostanie rozwiązana, jednak
finał daje nadzieję na kolejny tom przygód Max, w którym mogą
powrócić jej przyjaciele i wrogowie. Czy Maximilienne, podróżniczka
i detektyw, znów wyruszy w drogę? Szanse są duże, bo Sylvia
Bishop pisze zaledwie od dwóch lat, a wydała już trzy bardzo dobre
książki, ma więc wielki potencjał twórczy. Pochwały należą
się również polskiemu wydawcy (Zielona Sowa), który raczy nas
smakowitymi historiami tej pisarki niemal natychmiast po ich ukazaniu
się w oryginale ("The Secret of the Night Train" –
styczeń 2018, "Tajemnica nocnego pociągu" – październik
2018). Przekład Barbary Góreckiej nie sprawia przy tym wrażenia
wykonanego w pośpiechu, oddaje atmosferę utworu w każdym calu,
jest drobiazgowy, wręcz idealny. Czekamy na następne wyprawy Max,
pilotowane przez Sylvię Bishop i Barbarę Górecką.
Bożena
Itoya
Sylvia
Bishop, Tajemnica nocnego pociągu, ilustracje Marco Guadalupi,
przełożyła Barbara Górecka, Wydawnictwo Zielona Sowa, Warszawa
2018.
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie to zostało opisane.
OdpowiedzUsuń