cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

piątek, 26 września 2014

Pan Jaromir i zagadka aniołów




Heinz Janisch, Pan Jaromir i zagadka aniołów. Powieść detektywistyczna z ilustracjami Ute Krause, Wydawnictwo Bona, Kraków 2013.

Powieści i opowiadania detektywistyczne dla dzieci czytujemy z synem bardzo często, nie tylko dlatego, że są modne, ale i ze względu na rodzinne (już czteropokoleniowe) zamiłowanie do bohaterów literackich tropiących wszelkie przestępstwa. Syn wypożycza z biblioteki kolejne tomy przygód Detektywa Noska, Lassego i Mai, Pana Jaromira i innych zwierzęcych oraz dziecięcych detektywów. Nie są to właściwie książki przygodowe, ale typ literatury zbliżony do kryminału, pozbawiony jednak wątku morderstwa, tak charakterystycznego dla kultowych powieści i opowiadań Agaty Christie czy Arthura Conan Doyle'a. Również bohaterowie powieści Heinza Janischa rozwiązują wyłącznie zagadki kradzieży i oszustw.
Pan Jaromir jest psim wcieleniem Doktora Watsona, natomiast lorda Hubera (przyjaciel i pan Pana Jaromira, emerytowany policjant) już w pierwszym tomie uznałam za bliskiego kuzyna, a może ucznia lub dziedzica, Herkulesa Poirot'a i Sherlocka Holmes'a. Dzieci jednak nie znają Holmes'a i Poirot'a, podchodzą do książek z czystym umysłem, bez obciążenia historyczno- czy krytycznoliterackiego, po prostu bardzo dobrze im się czyta powieści Heinza Janischa.
"Pan Jaromir i zagadka aniołów" jest trzecim tomem przygód pary detektywów. Pierwszą część, "Pana Jaromira na tropie klejnotów", czytaliśmy dwa razy i uważam ją za wyjątkowo zgrabną, wesołą i wciągającą powieść dla dzieci w wieku od około sześciu lat. Tom drugi, "Pan Jaromir i arcyzłodziej", według mnie był mniej udany ze względu na dużą (za dużą dla sześcio- czy ośmiolatka) dawkę informacji z zakresu historii sztuki i architektury. Akcja chwilami "gubi się" wśród rozbudowanych opisów, kojarzących się czytelnikowi z przewodnikiem turystycznym, folderem z galerii sztuki lub wykładem na tak zwanej lekcji muzealnej. Również w tomie trzecim autor wymienia i omawia liczne zabytki. Sztuka wenecka i rzymska staje się nie tylko tłem akcji, ale i jej uzupełnieniem, czy nawet rozwinięciem. Nie wszystkie opisy były konieczne dla prezentacji i rozwiązania intrygi, niektórych miejsc bohaterowie nie musieli odwiedzić. Na przykład wizyta w Panteonie nie służy niczemu, poza przedstawieniem czytelnikowi tego pięknego miejsca. Oczywiście, nie ma nic złego w przybliżaniu dzieciom arcydzieł sztuki i architektury, jednak jeśli niektóre wydarzenia, przedmioty i miejsca przedstawione w książce są istotne dla rozwiązania zagadki, a inne służą jedynie pobudzeniu wrażliwości artystycznej, konstrukcja powieści detektywistycznej chwieje się w posadach. Młody czytelnik może się znudzić, zastosować taktykę znaną z lektur szkolnych – pomijać nużące fragmenty (opisy przyrody, architektury, sztuki...) albo pogubić się w logice autora. Holmes swoją sztukę dedukcji opierał na najdrobniejszych szczegółach przedstawionych w danym opowiadaniu, natomiast lord Huber trochę dedukuje, trochę zwiedza, pewne sytuacje opisywane w książce są dla niego znaczące, innych nie bierze pod uwagę w dochodzeniu. Początkującemu detektywowi śledzącemu akcję "Pana Jaromira i zagadki aniołów" trudno ocenić, co jest istotne, a co nie, może mieć problem z wysunięciem własnej koncepcji rozwiązania zagadki, a przecież właśnie o to chodzi w kryminałach.
Poza "przystankami" artystycznymi, akcja powieści była dla mojego syna wciągająca i nie mógł się doczekać zdemaskowania złodzieja oraz tajemniczego malarza-geniusza. Opisy architektury i dzieł sztuki nie zainteresowały go szczególnie, trudno powiedzieć, ile nazw zapamiętał, te fragmenty czytałam ja (na głos). Jednak, kiedy nie miałam czasu przeczytać mu końcowych dwóch czy trzech rozdziałów, sam "połknął" je w błyskawicznym tempie. A potem rozmawiał ze mną: zanim doczytałam książkę do końca pytał, kogo podejrzewam, kiedy skończyłam, opowiadał o swoich koncepcjach i fałszywych tropach. Lektura "Pana Jaromira i zagadki aniołów" może być więc świetną rodzinną zabawą.
Bożena Itoya
Od wydawcy: W Wenecji znika mała statuetka ze złota. W Rzymie ktoś włamuje się do muzeum i wykrada zeń zabytkową wazę, a w prywatnym ogrodzie odłamuje kamiennemu aniołowi skrzydło. Skrzydło znika, a wraz z nim stary manuskrypt, który był w nim ukryty. Po sprawcach nie ma ani śladu. Stara waza, manuskrypt oraz kamienne skrzydło? Dlaczego ktoś miałby kraść te przedmioty?
Przed lordem Huberem i jego dzielnym asystentem Panem Jaromirem kolejna zagadka do rozwiązania. Czy sprawdzony duet detektywistyczny poradzi sobie z przebiegłym złodziejem dzieł sztuki? I co wspólnego ze sprawą mają Leonardo da Vinci i koła ratunkowe?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz