"Rico, Oskar i złamanie
serca" jest drugą z serii trzech (jak dotąd) powieści współczesnego
pisarza niemieckiego Andreasa Steinhöfla.
Wszystkie odsłony przygód Rico i Oskara przeczytaliśmy szybko i łakomie, ale w
pełni przeżywając niezwykły świat przedstawiony i mistrzowskie pisarstwo.
Książki te należą do wąskiego grona najlepszych powieści dla dzieci i
młodzieży, jakie miałam okazję czytać. Zdecydowanie polecam je jako wspólną
lekturę z dziećmi, jednak nie młodszymi niż 9-10 lat, oraz jako samodzielną
lekturę dla młodzieży gimnazjalnej.
Bohaterem i narratorem jest Rico,
a właściwie Frederico, mieszkający w Berlinie syn Włocha i Rosjanki, chłopiec
"głęboko utalentowany", a w popularniejszej terminologii –
lekko upośledzony. Rico nie wymaga stałej opieki, przeżywa świat po swojemu, w
wielu sprawach się gubi, ale też często bywa opiekunem swojego przyjaciela.
Oskar jest z kolei dzieckiem wysoce
uzdolnionym, wyjątkowo inteligentnym, jednak niezbyt przystojnym i
"wciąż się czegoś boi, bo za dużo wie o wszystkim" ("Rico, Oskar
i złamanie serca", s. 14).
Właśnie oswajanie i pokonywanie
różnych lęków, na pewno popularnych w diagnostyce psychiatrycznej, wydaje się
początkowo głównym tematem powieści Steinhöfla. Po prezentacji najważniejszych postaci (w
pierwszym tomie) sądziłam, że może być to jedna z naiwnych, przesadnie
dydaktycznych książek o tolerancji i wyalienowaniu społecznym. W końcu bohater
może czuć się "obcy" z różnych względów: pochodzenia, braku ojca, upośledzenia,
zawodu mamy (pracującej w klubie nocnym). Większość bohaterów Steinhöfla można zresztą uznać
za dziwaków mających problemy z przystosowaniem się do "normalnego"
społeczeństwa. Poznajemy bowiem między innymi nieodpowiedzialnego i
bezrobotnego ojca Oskara, gburowatego sąsiada "hodującego" kamienie,
flirtującą z kim popadnie studentkę, często zmieniającego przyjaciół
przystojnego sąsiada, starszą panią, której najlepszym kompanem i towarzyszem
seansów filmowych jest mały Rico, wiecznie pijanego dozorcę, starszego pana
czule wspominającego niedawno zmarłą żonę, ale na wieczorkach Bingo
rozpinającego koszulę i spoglądającego zalotnie na mamę Rico. O początkowym
wrażeniu szybko jednak zapomniałam i dałam się ponieść akcji opowieści i jej
niezwykłej narracji.
"Rico, Oskar i złamanie
serca" jest przede wszystkim świetną powieścią przygodową z wątkami
kryminalnymi (Rico namiętnie ogląda dobrze mi znane filmy o pannie Jane Marple,
bohaterce kryminałów Agaty Christie). Mój syn przeżywał przygodę, a tylko
"przy okazji" poznawał inny sposób pojmowania świata i przyswajał
wielkie wartości, jak empatia, tolerancja, poświęcenie, uczciwość. Wydaje mi
się, że po tej lekturze dziecko inaczej patrzy na świat, książki o Rico i
Oskarze stają się punktem odniesienia, pryzmatem, szkłem powiększającym,
automatycznie wczytanym słownikiem świata innych ludzi.
Dla nas otoczenie Rico i sposób
jego postrzegania były też w pewnym sensie swojskie, bo wielkomiejskie.
Labirynt ulic, orientacja w terenie oparta o supermarkety, szare dzielnice –
Berlin nie różni się za bardzo od niektórych części polskiej stolicy, tu także
"Niektóre z obrazów na ścianach domów są kolorowe i naprawdę ładne, ale
inne wcale nie są rysunkami, tylko gryzmołami i bohomazami. Jedni je lubią,
inni nie za bardzo, a mnie się wydaje, że większość mieszkańców (...) już ich
nie zauważa, bo wtopiły się w krajobraz dzielnicy. Jeśli ktoś szuka kolorów
(...), to musi wetknąć głowę między kwiatki w wypielęgnowanych, małych
ogródkach przed domami" ("Rico, Oskar i złamanie serca", s.
145).
Seria książek Steinhöfla wzbudza silne
emocje. Czytając synowi śmiałam się, ekscytowałam i wzruszałam wraz z nim, ale
i nieco bulwersowałam niektórymi opisami. W pierwszej odsłonie ("Rico,
Oskar i głębocienie") poraziły mnie rubaszne żarciki sąsiada-homoseksualisty
i wyobrażenia Rico na temat ćwiartowania ofiar przez porywacza dzieci. Jednak
syn nie zrozumiał "dowcipnych" aluzji, a pozornie drastyczne fantazje
go rozbawiły. Do części drugiej podeszłam więc już spokojniej, z dystansem do własnych
uprzedzeń. Ludzie bywają różni, nigdy idealni, a życie ciężkie –
w powieściach Steinhöfla
młodzi czytelnicy nie znajdą niczego nieprawdziwego, nie ma w nich
wygładzonego, różowego świata z idealnymi, zawsze zdrowymi oraz wesołymi
rodzicami, dziećmi i ich równie nieskazitelnymi przyjaciółmi. Mimo wszystko
Rico i Oskar serwują dzieciom dużą dawkę optymizmu, ciepła i... czystości w
brudnym świecie. A przede wszystkim: zapewniają wielką przygodę.
Bożena Itoya
Andreas Steinhöfel, Rico, Oskar i
złamanie serca, zilustrował Peter Schössow,
Wydawnictwo WAM, Kraków 2012.
Od wydawcy: Przygoda nie daje o sobie zapomnieć! By rozwiązać zagadkę niezwykłego kamienia dwaj chłopcy potajemnie wyruszą w podróż. Już w pociągu natrafią na dobrego znajomego, a to tylko początek zaskakujących spotkań. Jak porozumieć się bez słów, kiedy spuszczenie powietrza z opon grozi spuszczeniem manta i dlaczego czas raz szybko pędzi, a innym razem rozciąga się jak guma do żucia.
Od wydawcy: Przygoda nie daje o sobie zapomnieć! By rozwiązać zagadkę niezwykłego kamienia dwaj chłopcy potajemnie wyruszą w podróż. Już w pociągu natrafią na dobrego znajomego, a to tylko początek zaskakujących spotkań. Jak porozumieć się bez słów, kiedy spuszczenie powietrza z opon grozi spuszczeniem manta i dlaczego czas raz szybko pędzi, a innym razem rozciąga się jak guma do żucia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz