"Małego Księcia" chyba nie
trzeba nikomu przedstawiać – książka jest od lat obowiązkową pozycją w każdej
domowej biblioteczce. Sam posiadam kilka jej wydań, z polsko-francuskim
włącznie. Obecnie opowieść Antoine'a
Saint-Exupery'ego przeżywa drugą młodość za sprawą ciepło przyjętej
ekranizacji, wyróżniającej się niebanalną grafiką, łączącą animację komputerową
i poklatkową. Jeśli więc dziecko wyjdzie z seansu zachwycone historią chłopca i
róży, z pewnością dobrym pomysłem będzie zakup książki. Naprzeciw tym potrzebom
wyszło wydawnictwo Znak Emotikon,
wydając serię książek ilustrowanych kadrami z filmu – wśród nich zarówno
oryginalnego "Małego Księcia" w wersji pełnej oraz skróconej, jak i
historyjki powstałe na kanwie opowieści filmowej. Dziś skupię się na klasyce.
Jak
wspomniałem, nowe wydanie "Małego Księcia" wyróżnia przede wszystkim
szata graficzna. Prawie na każdej stronie możemy podziwiać kadry z filmu,
uzupełnione o te spośród oryginalnych ilustracji autora, bez których chyba nikt
nie wyobraża sobie tej opowieści – jak choćby rysunek kapelusza... przepraszam,
węża, który zjadł słonia. Przyznam, że nigdy nie byłem fanem książek z
ilustracjami filmowymi. Połączenie kadrów i tekstu często tworzy nieprzyjemny
dysonans, w dodatku sprawia wrażenie stworzonego naprędce tylko na potrzeby
zagospodarowania chwilowej popularności. Na szczęście tego wszystkiego nie
można powiedzieć o nowym "Małym Księciu". Filmowe ilustracje
zachwycają wykonaniem i kompozycją – papierowe modele postaci są wykonane z
niezwykłą dbałością o szczegóły. Te ciekawsze możemy podziwiać na pojawiających
się co kilka stron rozkładówkach, pozostałe albo zajmują część kartki, albo
stanowią wycięte fragmenty kadru, wkomponowane w tekst. Może jedna czy dwie nie
przypadły mi do gustu ze względu na widoczne lekkie rozmycie postaci (co na
dużej fotografii nie wygląda dobrze), ale ogólne wrażenie jest bardzo
pozytywne.
Jedną
z moich ulubionych ilustracji jest ta przedstawiająca księcia i lisa siedzących
obok siebie na trawie i patrzących w dal. I właśnie ten kadr został wybrany na
okładkę uproszczonej i mocno skróconej wersji książki przeznaczonej dla
młodszych czytelników. Szata graficzna – jak można się domyślić – niczym nie
odbiega od poprzedniej pozycji (brak tu jedynie oryginałów Exupery'ego).
Niestety wśród podróży małego bohatera zabrakło między innymi mojego ulubionego
spotkania z Pijakiem – być może uznano ten fragment za niestosowny i
niezrozumiały dla najmłodszych. Na szczęście sedno opowieści zostało zachowane.
Jako rodzic dwuipółlatki z tą pozycją wiążę największe nadzieje. Być może już
niedługo będziemy mogli wspólnie odkrywać historię "Małego Księcia" i
zastanawiać się nad sensem przywiązania, przyjaźni i rozstania. Piękniejszego
wyjaśnienia tych wartości nie spotkałem jeszcze nigdzie, więc sądzę, że warto
zapoznać dzieci z tą w gruncie rzeczy smutną historią.
Marcin Szulik
Marcin Szulik
Antoine de Saint-Exupéry,
"Mały Książę" i "Mały Książę dla dzieci" na podstawie dzieła Antoine'a de Saint- Exupéry'ego
Wiek:3-6
Kto z nas nie zna Małego Księcia? Jego wymagającej róży i planety o
trzech wulkanach? Czas, by także najmłodsi odkryli go dla siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz