Jednym
ze smutnych aspektów dorastania dzieci jest ich wyrastanie z
książek, które rodzice chcieliby nadal czytywać – wspólnie z
pociechami lub "po nich". Mamie nastolatka chyba nie wypada
kupować książek, choćby najpiękniejszych, dla kilkulatków... Na
szczęście te wątpliwości / kontrowersje dopiero przede mną, póki
co mogę cieszyć się, że na dzieciństwo mojego syna przypadł
boom na dobrą polską literaturę i komiksy dla dzieci. I że
załapaliśmy się na wznowienie "Norki zagłady" Tomasza
Samojlika, zanim nasz domowy fanklub "Ryjówki przeznaczenia"
(pierwszy tom komiksowej sagi) wyrósł z tych historii.
"Norkę
zagłady" określiłabym jako przyrodnicze fantasy, w którym
przyroda jest tak nieprawdopodobnie ciekawa, że fascynuje dzieci
bardziej od wątków fantastycznych. Młody czytelnik zapamiętuje
wiele faktów z życia polskich zwierząt (i roślin), dociera do
niego, jak wielkie szkody może wyrządzić naturze "ludź",
ale przede wszystkim czytając znakomicie się bawi. Komiksy Tomasza
Samojlika są tak wesołe, wciągające i ładne, że dziecko wraca
do nich wielokrotnie, a potem pożycza kolegom, zaszczepiając dalej
samojlikowego bakcyla. Przynajmniej tak było z naszymi wygłaskanymi
egzemplarzami "Ostatniego żubra", "Bartnika Ignata"
i "Ryjówki przeznaczenia".
Długo
mogłabym wyliczać, co podobało mi się w "Norce zagłady",
wymienię choć kilka ulubionych elementów tego albumu, w większości
będących stałymi cechami komiksów Tomasza Samojlika. Po pierwsze,
te historyjki czyta się i ogląda bardzo... "żywo", młody
czytelnik nie tylko często się śmieje, ale też coś sobie
wykrzykuje, naśladuje zwierzęta. Ta dynamika, ruch i przeżywanie
leśnych przygód wywoływane są między innymi przez okienka z
fragmentami zwierzątek: tu widzimy same nogi, gdzie indziej tylko
kawałek twarzy, jakby bohaterowie wybiegali z kadru. No to ich
gonimy.
"Norka
zagłady" zdobyła nas lekkim i pociesznym poczuciem humoru, w
tym żartami słownymi ("mocium pocium" powtarzamy po kilka
razy dziennie), kolorystyką, ciekawie poprowadzonymi postaciami, jak
ryjówka z kompleksem Piotrusia Pana czy hipnotyzujące kukułcze
pisklę przygarnięte przez kruki (loża szyderców!). Bawią też
charakterystyczne (wielokrotnie) podkrążone oczy, ale najbardziej
sposób przedstawiania schwarzcharakterów: mamy tu norki-zakapiory,
czarne postacie w tle, jak w teatrze cieni, Odylca, którego
prezencja nasuwa skojarzenie z osiłkiem spod bloku, i jeszcze
rozbiegany wzrok jego matki, nieco przypominającej wiewióra z
"Epoki lodowcowej".
Czytelnik
będzie usatysfakcjonowany barwną i porywającą akcją, my obok
głównego wątku – próby zapobieżenia zagładzie, jaką na
dolinę ryjówek mają sprowadzić norki amerykańskie, bacznie
obserwowaliśmy owadzie postacie trzecioplanowe, to jest wracające
raz po raz biedronki, dżdżownice, a nawet larwy muchówki.
Scenariusz wykorzystuje pewne popularne motywy literackie i filmowe,
choć nawiązania nie są dla dziecka tak oczywiste, jak w "Ryjówce
przeznaczenia", gdzie autor bawił nas ryjówkową wersją
"Władcy Pierścieni". Dzieje się dużo, są nagłe zwroty
akcji, po prostu nie wyobrażam sobie, by ten komiks mógł kogoś
znudzić.
Tekst
"Norki zagłady" jest wesoły i prosty, ale nigdy banalny.
Pewnym utrudnieniem dla niewprawionych czytelników może być
stylizacja językowa, jednak stosowana w umiarkowanym stopniu (przede
wszystkim w zakresie słownictwa i szyku zdania: "Słabą
psychikę ma widocznie. Załamał się pod brzemieniem
odpowiedzialności.") nie zaciera czytelności wypowiedzi. Kto
nie zrozumie komizmu językowego, ten po prostu będzie się śmiał
trochę rzadziej.
Spróbujcie
tego komiksowo-popularnonaukowego koktajlu, smak sagi o ryjówkach
jest niepowtarzalny!
Bożena
Itoya
Tomasz
Samojlik, Norka zagłady, seria Krótkie Gatki, Kultura Gniewu,
Warszawa 2015.
Zobacz:
Norka zagłady Ryjówki to niewielkie, ruchliwe i wiecznie głodne ssaki. Niemal bez przerwy polują – nie pogardzą owadem, dżdżownicą, ślimakiem czy małą rybką. Mało kto jednak wie, że ryjówkom przydarzają się też mrożące krew w żyłach przygody. |
|
Ryjówka przeznaczenia Ryjówki to niewielkie, ruchliwe i wiecznie głodne ssaki. Niemal bez przerwy polują – nie pogardzą owadem, dżdżownicą, ślimakiem czy małą rybką. Mało kto jednak wie, że ryjówkom przydarzają się też mrożące krew w żyłach przygody. |
|
Powrót rzęsorka W tej historii prawdziwe życie ryjówek, rzęsorków, zębiełków i innych leśnych gatunków splata się z niezwykłymi przygodami, tajemnymi znakami na niebie i ziemi, awanturami i niebezpiecznymi wyprawami. |
Mamy wszystkie trzy części. Córka uwielbia. Chyba od niej pożyczę :-)
OdpowiedzUsuń"Powrót Rzęsorka" jeszcze przed nami :) Pozdrowienia!
Usuń