Ostatnimi
czasy zdecydowanie częściej zachwycamy się z synem warstwą
plastyczną niż literacką książek dla młodszych dzieci. Może
taki to trend wydawniczy, by publikować raczej perełki graficzne, a
może trudniej pisać dla maluchów i dlatego nam, czytelnikom
łatwiej się zachwycać utworami dla młodszej (lub starszej)
młodzieży. Wiele książek (mowa o tych z tekstem, a nie
obrazkowych) adresowanych do przedszkolaków i młodszych uczniów
okazuje się nie utworami literackimi dla małych, nie małymi
utworami literackimi, ale takimi utworkami-potworkami pozbawionymi
polotu i większej wartości, poczytajkami ukierunkowanymi wyłącznie
na pouczanie, szerzenie jakiejś gałęzi wiedzy (a więc
popularnonaukowymi!) lub zahaczającymi o modne filmy animowane. Ale
na wszelkie bóle i smutki wielbicieli literatury dziecięcej pomóc
może Wojciech Widłak. Choćby na rynku nic innego się nie działo,
zawsze są Pan Kuleczka i Wesoły Ryjek, bohaterowie rozweselający,
zapewniający ciekawe literackie przeżycia oraz zaspokajający głód
dobrej książki. Wakacje rozjaśnił nam nowy zbiór przygód
chrumkającego malca, zatytułowany "Wesoły Ryjek i lato".
Lekkie
opowiadania Wojciecha Widłaka są zaskakującym połączeniem
prostoty tekstu i czegoś wielkiego (choć wcale nie patetycznego),
ważnego, co powinno się wyczuwać w każdej dobrej książce, nawet
jeśli nie potrafimy zidentyfikować i nazwać takiego genialnego
czynnika. Dzieci tym bardziej nie muszą interpretować, co takiego
przyciąga je do lektury, dla nich po prostu "jest fajna"
lub nie. Jednocześnie coraz trudniej skłonić młodych czytelników
do sięgnięcia po książkę, która nie stanowi adaptacji jakiegoś
serialu albo filmu czy nie jest rozreklamowanym hitem sprzedaży,
ewentualnie, w przypadku ambitniejszych dzieci chodzących już do
szkoły i umiejących czytać, na decyzję o przeczytaniu danej
publikacji lub całej serii wpływa panująca w klasie moda na tę
książkę. W przypadku "Wesołego Ryjka i lata" magia
literatury na pewno zadziała, jeśli tylko kilkuletni adresat będzie
miał szansę poznać zabawne przypadki swojego różowego
rówieśnika.
Dziesięć
krótkich opowiadań można wykorzystać jako opowieści na dobranoc,
kosztować je co dzień po jednym, albo zabrać na plażę czy na
inną wycieczkę i czytać masowo, w dowolnej kolejności oraz po
kilka razy. Wesoły Ryjek tym razem przeżywa atak mrożących krew w
żyłach ognistych błyskawic, wyprawę do latarni i wyczekiwane
ognisko, wyrusza w niezbyt odległy świat, bawi się w snucie
marzeń, zastanawia, po co istnieją żaby i, jak zwykle, nie
opuszcza ani na chwilę swojego pluszowego przyjaciela żółwia,
który towarzyszy wszelkim eskapadom oraz zabawom. Ta mała, niema
postać pozwala czytelnikowi bardzo wczuć się w akcję, bo chyba
każdy przedszkolak ma jakąś ulubioną przytulankę. Podobne
poczucie bliskości względem Wesołego Ryjka wywołują w maluchach
jego relacje z rodzicami – właśnie tak kilkuletnie dziecko
postrzega mamę i tatę, tego potrzebuje i dzięki sytuacjom
pokazanym w książce czuje się bezpiecznie, pewnie, może rozwijać
się i zdobywać świat (choćby ten najbliższy). Autor dobrze
objaśnia najmłodszym wszechświat ich emocji, równocześnie
zapewniając przyjemną rozrywkę. Warto też podkreślić, że nie
jest to książka banalna, czego dowodzi choćby opowiadanie
"Kapitan", w którym poruszony zostaje i temat
sklepowo-konsumenckiej mody, i indywidualności.
Ilustracje
Agnieszki Żelewskiej znakomicie spełniają swoją rolę: pasują do
tekstu, zachęcają do lektury, są równie ciepłe, proste, barwne,
pozytywne i optymistyczne, co utwory Wojciecha Widłaka. Jeśli
wydaje się Wam, że umysły Waszych dzieci są przeciążone
jaskrawymi obrazami płynącymi z wszelkich ekranów albo rozumieją
książkę nie jako coś do czytania, ale jako album, sięgnijcie
razem po "Wesołego Ryjka i lato", a na nowo odkryjecie
literaturę (ilustrowaną!) dla najmłodszych oraz pozwolicie, by
opiekowała się ich myślami i marzeniami.
Bożena
Itoya
Wojciech
Widłak, Wesoły Ryjek i lato, ilustracje i opracowanie graficzne
Agnieszka Żelewska, Media Rodzina, Poznań 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz