Wiek
jedenastu lat to ciężki okres w życiu, taki czas zawieszenia
między wczesnym dzieciństwem a... wczesną nastoletniością. Z
jednej strony: "Jaki plac zabaw?!", "Ja, do
piaskownicy?! To dla dzieci!", a z drugiej – tylko nie
uświadamianie, co mnie obchodzą dziewczyny, gdzie tam jakaś
miłość... Jak przeżywają podobne chwile chłopcy, można
przeczytać w powieści duetu pisarskiego Kosmowska&Kasdepke:
"Wielki wybuch czyli K. kontra K.". Tytułową parą
bohaterów są Kryspin i Ksenia, dziewczęcy punkt widzenia jest więc
dość mocno zaakcentowany, jednak mam wrażenie, że większość
zadowolonych czytelników stanowią (lub będą stanowić) chłopcy.
Po
chwili zgrabne piaskowe ciasteczka piętrzyły się na drewnianej
tacy i brakowało tylko amatorów na te pyszności.
Czyżby?
Właśnie
ktoś wypadł z klatki i zmierzał prosto w stronę Kseni. Ten ktoś,
znany na całym podwórku jako Maciej Kociński, słynął z miłości
do hip-hopu oraz całkowitej niechęci do dziewczyn.
– A
to dopiero uczta! – but Maćka rozdeptał babki, a jego piegowata
twarz wyrażała pełnię szczęścia.
Ksenia
w milczeniu czekała na ciąg dalszy. I słusznie. Chłopak jednym
ruchem naciągnął kaptur na głowę i, przebierając nogami w
hip-hopowym tańcu, rozpoczął swój występ:
– Ludzie,
jak chcecie kupę obciachu,
przyjdźcie
się najeść babkami z piachu.
Jest
tu kuchara, Ksenia cwaniara,
co
was nakarmi chyba od zara...
Ksenia,
sądząc po rówieśniczkach mojego syna, nie jest typową
jedenastolatką nie tylko ze względu na egzotyczne imię , ale i
zainteresowanie grą sieciową polegającą na planowaniu i
przeprowadzaniu gwiezdnych wojen, rozmaitych taktyk kolonizacji oraz
nawiązywaniu (kosmicznych) sojuszy politycznych. Pasja i charakter
Kseni (w grze posługującej się nickiem k_ona) czynią z niej
wzorzec wyzwolonej nastoletniej nonkonformistki i bardzo ciekawą
postać literacką, jednak w rzeczywistym świecie raczej trudno
spotkać podobną osobowość. Mój syn (sam jedenastoletni) po
lekturze doszedł do wniosku, że bohaterowie tej książki "nie
mogą mieć tyle lat", w tym wieku nie potrafiliby sklecić
choćby zdania takiego maila (elektroniczne wiadomości pojawiają
się w książce bardzo często), czwarto- i piątoklasiści
interesują się zazwyczaj czym innym i w ogóle są bardziej
dziecinni. Oczywiście to tylko nasze subiektywne odczucia,
niepomniejszające zresztą wartości "Wielkiego wybuchu",
jednej z najlepszych powieści przygodowych dla dzieci, jakie
kiedykolwiek czytaliśmy.
Poza
nieco zawyżonym poziomem dojrzałości emocjonalnej i społecznej
Kseni oraz Kryspina (nick k_on), wszystko w tej historii jest
hiperrealistyczne i bardzo aktualne. Dzieci chodzą do szkoły,
jakich wiele, tkwią w relacjach koleżeńskich, które wielu
czytelników aż nazbyt dobrze zna z autopsji (konflikt Kseni z
byłymi przyjaciółkami, wyalienowanie Kryspina i jego pozycja
klasowego obiektu prześladowań). Rodzinom bohaterów daleko jest do
tych z telewizyjnych reklam czy opowiadań dla małych dzieci: oboje
mieszkają tylko z jednym rodzicem (mamą), tata Kseni pracuje za
granicą i jest obecny tylko na Skypie (za to mieszka z nią
dziadek), a rodzice Kryspina rozwiedli się około 3 lata wcześniej
i po tacie została jedynie szafa z ubraniami, odziedziczonymi przez
niszczyciela smutków – Terminatora rasy cocker-spaniel. Jak
najbardziej rzeczywiste są też na przykład codziennie zajęcia
jedenastolatków i miejsca, w których bywają, bo autorzy osadzili
akcję w Warszawie, głównie na Saskiej Kępie, poszczególne
wydarzenia umiejscawiając w rozpoznawalnych punktach dzielnicy, jak
Park Skaryszewski, ulica Obrońców czy biblioteka przy
Meksykańskiej. Z życia wzięte są również zachowania (w
wirtualnej rzeczywistości oraz poza nią) graczy, ich konwersacje i
elementy socjolektu. Pozostaje mi tylko dodać, że polskim realiom
odpowiada nawet stereotypowa pani Bożenka, choć z doświadczenia
wiem, że bywają i niestereotypowe.
– Co
tam robisz?! – Pani Bożenka zmarszczyła groźnie brwi i podeszła
bliżej.
W
swoim puchatym jasnym swetrze sięgającym prawie do kolan wyglądała
jak żona białego misia z zakopiańskich Krupówek. Aż chciało się
zapytać, czy można sobie zrobić z nią zdjęcie. Nachyliła się
nad monitorem i, marszcząc brwi, sylabizowała tytuł. Bez okularów,
które pozostały na biurku, odczytywała mniej więcej coś takiego:
"Czy auta książątek bywają w jadalni? Odgarnij nalanych przy
dachach". Popatrzyła na Kryspina ze zdumieniem. Potem zdumienie
przerodziło się w politowanie. "Czy auta książątek bywają
w jadalni?" – świetny temat wypracowania. Ciekawe, kto go
wymyślił, bo na pewno żaden z polonistów. Smarkacz napisał byle
co i myśli, że pani Bożenka się nie połapie. A tu niespodzianka!
– Myślisz,
że jestem głupia? – zapytała, jeszcze hamując irytację.
Kryspin
wpatrywał się w jej dekolt. Puchaty ścieg jasnego swetra był
idealną pułapką dla okruchów ciasta. Przez tych kilka sekund
chłopcu udało się zidentyfikować kawałki zjedzonego przed chwilą
sernika, południowego biszkoptu i porannej szarlotki. Zagadką
biustowej spiżarki pani bibliotekarki pozostawały jedynie czarne
drobinki.
– Na
co ty się gapisz?! – pani Bożenka wyprostowała się, odruchowo
zasłaniając piersi.
– Może
to mak...? – wymamrotał Kryspin.
–
Bezczelny! – pani Bożenka nie
kryła oburzenia. – W której ty jesteś klasie?
– Co?
– Kryspin czuł, że jest o krok od rozwiązania zagadki.
Ksenia
i Kryspin chodzą do tej samej szkoły, do równoległych klas, w
realu znają się tylko z widzenia (i lubią, więc nie wszystko jest
jak w filmie "Masz wiadomość"), za to w grze Gwiezdni
Rycerze są lojalnymi, kontaktującymi się codziennie sojusznikami.
Jako czytelnicy doświadczamy równocześnie kilku płaszczyzn
opowieści: z maili wymienianych między Ksenią i Kryspinem
poznajemy działania bohaterów w grze i ich próby budowania swojego
wizerunku z realu (a jest to obraz zupełnie niezgodny z
rzeczywistością), natomiast ze zwyczajnej narracji dowiadujemy się,
co na co dzień przeżywają k_on i k_ona w szkole, rodzinie, na
podwórku oraz obserwujemy z zapartym tchem sytuacje, kiedy ich drogi
się krzyżują. Dużo radości dostarcza czytelnikom także
zagadnienie, które określiłabym jako życie uczuciowe dorosłych,
to jest istot będących (w oczach nastolatków) jakby egzotycznym
gatunkiem.
Biurko
pod oknem było przeciwieństwem stanowiska pracy pana Michała: ład
i porządek. Psia kość, gdzie laptop mamy?!
– Yyy...?
– pan Michał spojrzał na Kryspina pytająco.
–
Komputer, pliiiz! – jęknął
błagalnie chłopak.
Przez
chwilę patrzyli na siebie w milczeniu.
– Farma,
Plemiona czy Gwiezdni Rycerze? – zapytał wreszcie pan Michał.
– Gwiezdni
– wymamrotał Kryspin.
– Atak
czy obrona?
– Sam
nie wiem.
Pan
Michał uniósł brwi, ale powstrzymał się od komentarza. Wskazał
broda na swój monitor i wstał od biurka.
– Dzięki!
– Kryspin błyskawicznie znalazł się na jego miejscu. Zastukał w
klawiaturę.
Pan
Michał pokiwał głową i wyciągnął papierosa.
– Nie
mów mamie – Rzucił, sięgając po zapalniczkę.
– Nie
powiem – odpowiedział machinalnie Kryspin. – Szybko, szybko,
hasło!
– Ja
też nie powiem – pan Michał zaciągnął się z wyraźną
przyjemnością.
Kryspin
rzucił mu podejrzliwe spojrzenie.
– O
komputerze – wyjaśnił pan Michał. – Podobno masz szlaban.
– Mam
– przyznał Kryspin.
Kolega
mamy westchnął.
– No
właśnie... Niedobrze. Ale też jestem graczem, więc wiem, jak
jest.
Kryspin
chrząknął ze zdziwieniem. Lubił pana Michała. Mama też, choć
utrzymywała, że jest on trochę dziecinny. Kryspin chyba zaczynał
rozumieć, dlaczego.
– Czy
mogę mieć do ciebie prośbę? – odezwał się po chwili pan
Michał.
– Taaa...
– Kryspin odpowiedział machinalnie, klikając kopertę z
nieprzeczytanym maile od K.
– Wspomnij
mamie, ze jestem fajny! – wypalił pan Michał, po czym tak się
zaczerwienił, że jego czarna broda nabrała miedzianego połysku.
Formalnie
rozdziały, w których narrator (wszechwiedzący) koncentruje się na
Kseni, przeplatają się z tymi poświęconymi Kryspinowi. Każdy
rozdział rozpoczyna się odliczaniem godzin do tytułowego wielkiego
wybuchu (sami wyczytajcie, co to za impreza), a kończy wiadomością
e-mail, opatrzoną nickami i adresami k_jej i k_jego oraz wyróżnioną
różową czcionką. Taka budowa powieści przyciąga i utrzymuje
uwagę czytelnika. W połączeniu ze świetnie napisaną historią o
porywającym scenariuszu, daje to prawdziwie wybuchową kompozycję i
dawkę fascynującej lektury dla starszych uczniów szkoły
podstawowej. To książka, od której naprawdę nie można się
oderwać. My czytaliśmy ją na głos, na zmianę, do bólu gardła,
ale po prostu musieliśmy skończyć w jedno popołudnie i wieczór,
a przy tym chcieliśmy przeżyć tę przygodę razem.
Polecam
przeczytanie "Wielkiego wybuchu" nie tylko spodziewanym,
nastoletnim adresatom, ale i ich rodzicom. Po pierwsze dlatego, że
się uśmieją, a po drugie ze względu na ogrom poruszonych
problemów, których skali i charakteru zazwyczaj nie jesteśmy w
stanie w pełni zrozumieć, a często nawet w ogóle ich nie
dostrzegamy. Grzegorz Kadepke i Barbara Kosmowska po mistrzowsku
pokazali, co dzieje się w sercu, głowie, życiu i komputerze (teraz
raczej: w smartfonie) młodego człowieka oraz jaki jest stosunek
tych elementów istnienia. Czy nam się to podoba, czy nie, to, co
dzieje się w sieci ma znaczenie, ba, stanowi istotny składnik
nastoletniego "ja". Natomiast poza Internetem nasze dzieci
nadal mają te same co zawsze problemy: czują się nieakceptowane
przez środowisko rówieśników, nierozumiane przez dorosłych
(świetne fragmenty o podejrzeniach względem seksualnych
zainteresowań Kryspina), chcą się wyróżniać, ale tylko w
modnych kategoriach, mieć psa, czasem zapaść się pod ziemię lub
chociaż uciec z domu. Wszystko to znajdziemy w "Wielkim
wybuchu". Są tu też gonitwy, komedie omyłek, zdradzone
przyjaźnie, potyczki z nauczycielami.
A
jeśli przeszkadza Wam, że powieść wydała się nam bardziej
chłopięca, wrażenie to zrównoważy różowość i
"sweterkowatość" ilustracji Anny Wielbut. Oprócz postaci
zobaczymy na tych rysunkach komiksowe dymki (i kilka innych
wybuchowych elementów), pikselowane motywy graficzne, jaskrawe
wstawki (na przykład smycze na szaro-czarno-białym portrecie
zbiorowym psów). Wszystkie te różowe akcenty i sam sposób
podejścia do pracy ilustratora dają bardzo ciekawy oraz zabawny
efekt i stanowią kolejną w tej książce wybuchową mieszankę.
"Wielki wybuch" pod każdym względem wywarł na nas
piorunujące wrażenie.
Bożena
Itoya
Barbara
Kosmowska, Grzegorz Kasdepke, Wielki wybuch czyli K. kontra K.,
zilustrowała Anna Wielbut, wydanie I w Wydawnictwie Literatura,
Wydawnictwo Literatura, Łódź 2017.
Fajna recenzja i najlepsza jaką znalazłem dotycząca tej powieści.Przeczytałem sporo recenzji dotyczących owej i mam wrażenie,że ich czytelnicy,włącznie z najbardziej pozytywnymi recenzjami,tj.czytelnicy powieścinie recenzji:) nie przeczytali uwaznie tego,co recenzowali.Owszem motyw wirtualnej rzeczywistości,a w realu zupełnie ktoś inny,gry,ale tak naprawdę niktn ie wniknął w klimat i jakość tej książki,w jej komizm,realizm i wartość,także w język.To jedna z _najlepszych powieści dla dzieci napisana w ostatnich paru?parunastu?latach,oczywiscie kwestia ile ich znamy,jakie i rzecz gustu.Jedyne wg.mnie -y?za krótka,brak chocby jeszcze jednego dwóch rozdziałów po kończących powieść mailach,ale samo zakończenie dobre w obu znaczeniach tego słowa,brak dalszego ciągu?nieektórzy powiedzieliby:całe szczęście;dziś częściej mamy cykle,a przynajmniej 2 3 4 części niż pojedyńczą książkę.pominę ciekawy temat,moim zdaniem bardzo ciekawy,na ile bohaterowie takich czy innych książek,ci nieletni bohaterowie,są reprezentantami swych rówieśników w realu,czy w ogóle dzieci;i czy ktoś np.dziecko,które samo ma taką opinię,albo jego środowisko rówieśnicze,jest tą hm.normą,czy nie,czy jest reprezentatywne.Uwagi dziecka przytoczone w recenzji wg.mnie bardzo trafne,z drugiejs trony czy naprawdenie ma takich 11latków?z trzeciej,myślę,że znajdziemy osoby,które za to samo uznają nadmierną dojrzałość i dziecinadę,bo przecież dzisiejsze 11latki nie takie mają problemy,nie takimi rzeczami się zajmują,nie w takie kłopoty wpadają...Co do ostatnich maili,pełna zgoda,no ale przesłanie jest;niech pożyją w realu;zgadzamsię,ale brakuje mi planu nowej bitwy,czy chęci rozpoczęcia prez nich nowej gry;tego wirtualnego swiata w powieści jest nieco za mało,w pewnym momencie praktycznie go nie ma;ale to ma swoje duże +y.Wiele wspólnych cech majądzieci,skzoły,środowiska,ale dziś sporo różni dane skzoły,regulaminy,przewstrzeganie ich,dzieci w nich uczące się,dane klasy,naprawdę sporo;popularność gier,brak tej popularności,znajomość przez dzieci netu,gier takich,innych,wojna wydana w szkołach komórkom,fonom padom mp i smartom...dostępność do techniki w czasie nauki i w domu po...czasami mam wrażenie,że książka dzieje się ja wiem?10 lat wcześniej,czasami,że jak najbardziej teraz;a it ak autorzy zmierzyli się z tematem.Dziwi mnieniezmienire,a może isę mylę,że książka jest tak mało znana i tak niełatwo dostępna,choć jest i jako audiobook i w druku.NIe odbiła się takim echem,jakim wg.mnie powinna;czy komuś pomogła?dziecku?dorosłemu?czy kogoś rozbawiła,wzruszyła,wciągnęła?oby.Kuchara,cwaniara,średnio brzmi,ale to musiałbyć dość zdolny hipkopowiec.:) tak,treść mali tych sotatnich,nie bardzo wierzę,by napisały je 11latki,ale zdarza się;dziś i 7latek czy siląc się na mądralę,czy będąc nim,czy spokojnym oczytanym już wtedy dziecięciem,potrafi;niektórzy celowo to podkreślają,lansując z tych,nie innych,bo inne są,powodów akcję dziecko do szkoły od 5 r.a do przedszkola od 3 2r.życia.Zostawmy temat tak jak +y niewatpliwe i -y,indywidualne kwestie i czas rodziców.Mamy tu już kwestię niepełnych rodzin,choć jest tak wiele dający...skajpaj...:) a o matkach można rzec wiele dobrego,zwłaszcza od połowy książki;brak ojców,hm...czemu nie parytetowo,zamiennie?co mnie wkurza,choć odwaga rzecz cenna,brawo dla bohatera,że mamy tu typowy dla codziennych seriali obyczajowych czy niektórych współczesnych książek motyw,gdzie facet,chłopak namiętnie powtarza dziewczynie w akcie skruchy,że jest kretynem,że jest głupszy niż myślał...nie jest to kwestia niskiej samooceny??czy nieszczerości??tylko jakiejś mody,na ile realnej,na ile językowej,na ile pewnych autorów?Bohaterowie nakłamali sobie w necie,ale nie przesadzajmy,choć może dla nich te szczególy były bardzo istotne,dotyczyły podstawowych kwestii,odwagi,charakteru,zachowania wobec innych;mieli wyboraźnię,paradokslanie łatwiej im było zrozumieć drugą stro
OdpowiedzUsuńnie jest to też opowiadanie,nowela,czy zbiór opowiadań,wiecnie przesadzajmy,że tak znów krótka,noa le jednak...jak książka wciągnie to i znacznie dłuższa za krótką się wydać może.nO albo niejedna za długą.Kwestia wprawy też."Wrażenie,jakby się działa 10 lat temu"a nawet jakby się zastanowić 15 20 lat temu;no kwestia dostępności do komputerów uczniów 4 5 kl.czy w domu,do laptopów,danych gier,etc.Byc może problem stał się tak powszedni,na tak dużą skalę obecny,że ksiażka miast stać się tymb ardziej tym,czym mogłaby,utonęła w morzu spraw,tematów,realnego świata,czy innych historii,nawiazujących do takich spraw,czy zupelnie innych;ale myślę,żenie dostała zasłużonej odpowiedniej promocji,choc była w różnych nmiejscach polecana,w tym w necie,czy przez polskie radio dzieciom.Ktoś powie:banalny temat dziś,banalne ujęcie tematu.A jendak jw.a jeśli nawet...
UsuńOczywiscie można ją polecić starszym,dorosłym,czy młodszym?ilu 11latkom?ale raczej "widać",że książka skierowana jest do czytelników w wieku bohaterów,zresztą nie tylko z tekstu;czy faktycznie do nich trafi?trafia?do ilu?a może nawet do niektórych młodszych,czy starszych,którzy takich książek częstonie czytają,mają najczęściej dostęp do innych zupełnie treści nawet przeznaczonych mniej więcej dla nich.Z porównywaniem do dawnych powieści dla dzieci,klasyków,byłbym ostrożny,choc można,o ile w ogóle porównywać;ale na pewno porównując z ksiażkami z ost.10 20 lat...jw.Oby więcej;a omże jest takich więcej,kwestia kto jakie zna.W sumie dobrych fajnych książek dla dzieci nie jest aż tak mało,tych polskich,alneie tylko i tych,które powstały w xxi wieku,czy pod koniec xx.Ile jest tych innych,inaczej ocenianych przez nas...innych czytelników,osobny temat.
Usuństronę,czy w realu,gdy się wydało,czy wirtualnie,przyczyny takiegonie innego zachowania.Troszkę za mało samej gry,a potem żadnej wspólnej rozmowy,sceny,przygody,ale też zapewne tak miało być,ostatnie maile o tym świadczą,a powieść zapewne nie miałabyć tomiszczem na wielogodzinną lekturę.Osobny wątek to dojrzałość niedojrzałość obecnych dzieci,rodziców,różnic między jednymi,drugimi,a także między rówieśnikami,dziś,kilka,ileś lat temu.tak,książka bardziej dla chłopców,ale spokojnie dla wielu dziewczynek na pewno i w ogole nie poruszam tu wątku tożsamości płciowej,kto i co w kim siedzi,wpływu czasów,środowiska,rodziców,ideologii,trendów,mód,etc.a po prostu tak myślę,jakby nie patrzeć,różne są dziewczynki,różni chłopcy.gK pisze dla młodszych zazwyczaj,czy tylko? BK dla starszych;tu się pięknie spotkali;sporo akcentów warszawskich,ksiażka bardzo realna,choć czytając sen Kryspina myślałem,że przekombinowana,ale po lekturze całości na pewno tak nie powiem.Próba zmierzenia się z tematem niepełnych rodzin,choć w jednym przypadku jest tak wiele dający? skajpaj.:) wiele humoru,zabawy,wzruszeń,dobrze napisana,z chwilami zadumy,z powaznymi tematami,problemami,fajna książka.Ile znam książek dla dzieci to jedno,może tych najlepszych najnowszyc nie znam,ale dlamniejedna z lepszych,jakie w ost.latach powstały,tylko kilka powieści,jeśli w ogóle czyunić porównania,mogłoby się z nią równać.Pozdrawiam,polecam.
OdpowiedzUsuń*czynów *hiphopowiec...choć "hipkopowiec"może tu lepiej by pasowało.:)
OdpowiedzUsuńdo kitu chciałem wypracowanie
OdpowiedzUsuń