cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

wtorek, 29 sierpnia 2017

Wielki wybuch czyli K. kontra K.


Wiek jedenastu lat to ciężki okres w życiu, taki czas zawieszenia między wczesnym dzieciństwem a... wczesną nastoletniością. Z jednej strony: "Jaki plac zabaw?!", "Ja, do piaskownicy?! To dla dzieci!", a z drugiej – tylko nie uświadamianie, co mnie obchodzą dziewczyny, gdzie tam jakaś miłość... Jak przeżywają podobne chwile chłopcy, można przeczytać w powieści duetu pisarskiego Kosmowska&Kasdepke: "Wielki wybuch czyli K. kontra K.". Tytułową parą bohaterów są Kryspin i Ksenia, dziewczęcy punkt widzenia jest więc dość mocno zaakcentowany, jednak mam wrażenie, że większość zadowolonych czytelników stanowią (lub będą stanowić) chłopcy.

Po chwili zgrabne piaskowe ciasteczka piętrzyły się na drewnianej tacy i brakowało tylko amatorów na te pyszności.
Czyżby?
Właśnie ktoś wypadł z klatki i zmierzał prosto w stronę Kseni. Ten ktoś, znany na całym podwórku jako Maciej Kociński, słynął z miłości do hip-hopu oraz całkowitej niechęci do dziewczyn.
A to dopiero uczta! – but Maćka rozdeptał babki, a jego piegowata twarz wyrażała pełnię szczęścia.
Ksenia w milczeniu czekała na ciąg dalszy. I słusznie. Chłopak jednym ruchem naciągnął kaptur na głowę i, przebierając nogami w hip-hopowym tańcu, rozpoczął swój występ:
Ludzie, jak chcecie kupę obciachu,
przyjdźcie się najeść babkami z piachu.
Jest tu kuchara, Ksenia cwaniara,
co was nakarmi chyba od zara...

Ksenia, sądząc po rówieśniczkach mojego syna, nie jest typową jedenastolatką nie tylko ze względu na egzotyczne imię , ale i zainteresowanie grą sieciową polegającą na planowaniu i przeprowadzaniu gwiezdnych wojen, rozmaitych taktyk kolonizacji oraz nawiązywaniu (kosmicznych) sojuszy politycznych. Pasja i charakter Kseni (w grze posługującej się nickiem k_ona) czynią z niej wzorzec wyzwolonej nastoletniej nonkonformistki i bardzo ciekawą postać literacką, jednak w rzeczywistym świecie raczej trudno spotkać podobną osobowość. Mój syn (sam jedenastoletni) po lekturze doszedł do wniosku, że bohaterowie tej książki "nie mogą mieć tyle lat", w tym wieku nie potrafiliby sklecić choćby zdania takiego maila (elektroniczne wiadomości pojawiają się w książce bardzo często), czwarto- i piątoklasiści interesują się zazwyczaj czym innym i w ogóle są bardziej dziecinni. Oczywiście to tylko nasze subiektywne odczucia, niepomniejszające zresztą wartości "Wielkiego wybuchu", jednej z najlepszych powieści przygodowych dla dzieci, jakie kiedykolwiek czytaliśmy.
Poza nieco zawyżonym poziomem dojrzałości emocjonalnej i społecznej Kseni oraz Kryspina (nick k_on), wszystko w tej historii jest hiperrealistyczne i bardzo aktualne. Dzieci chodzą do szkoły, jakich wiele, tkwią w relacjach koleżeńskich, które wielu czytelników aż nazbyt dobrze zna z autopsji (konflikt Kseni z byłymi przyjaciółkami, wyalienowanie Kryspina i jego pozycja klasowego obiektu prześladowań). Rodzinom bohaterów daleko jest do tych z telewizyjnych reklam czy opowiadań dla małych dzieci: oboje mieszkają tylko z jednym rodzicem (mamą), tata Kseni pracuje za granicą i jest obecny tylko na Skypie (za to mieszka z nią dziadek), a rodzice Kryspina rozwiedli się około 3 lata wcześniej i po tacie została jedynie szafa z ubraniami, odziedziczonymi przez niszczyciela smutków – Terminatora rasy cocker-spaniel. Jak najbardziej rzeczywiste są też na przykład codziennie zajęcia jedenastolatków i miejsca, w których bywają, bo autorzy osadzili akcję w Warszawie, głównie na Saskiej Kępie, poszczególne wydarzenia umiejscawiając w rozpoznawalnych punktach dzielnicy, jak Park Skaryszewski, ulica Obrońców czy biblioteka przy Meksykańskiej. Z życia wzięte są również zachowania (w wirtualnej rzeczywistości oraz poza nią) graczy, ich konwersacje i elementy socjolektu. Pozostaje mi tylko dodać, że polskim realiom odpowiada nawet stereotypowa pani Bożenka, choć z doświadczenia wiem, że bywają i niestereotypowe.

Co tam robisz?! – Pani Bożenka zmarszczyła groźnie brwi i podeszła bliżej.
W swoim puchatym jasnym swetrze sięgającym prawie do kolan wyglądała jak żona białego misia z zakopiańskich Krupówek. Aż chciało się zapytać, czy można sobie zrobić z nią zdjęcie. Nachyliła się nad monitorem i, marszcząc brwi, sylabizowała tytuł. Bez okularów, które pozostały na biurku, odczytywała mniej więcej coś takiego: "Czy auta książątek bywają w jadalni? Odgarnij nalanych przy dachach". Popatrzyła na Kryspina ze zdumieniem. Potem zdumienie przerodziło się w politowanie. "Czy auta książątek bywają w jadalni?" – świetny temat wypracowania. Ciekawe, kto go wymyślił, bo na pewno żaden z polonistów. Smarkacz napisał byle co i myśli, że pani Bożenka się nie połapie. A tu niespodzianka!
Myślisz, że jestem głupia? – zapytała, jeszcze hamując irytację.
Kryspin wpatrywał się w jej dekolt. Puchaty ścieg jasnego swetra był idealną pułapką dla okruchów ciasta. Przez tych kilka sekund chłopcu udało się zidentyfikować kawałki zjedzonego przed chwilą sernika, południowego biszkoptu i porannej szarlotki. Zagadką biustowej spiżarki pani bibliotekarki pozostawały jedynie czarne drobinki.
Na co ty się gapisz?! – pani Bożenka wyprostowała się, odruchowo zasłaniając piersi.
Może to mak...? – wymamrotał Kryspin.
Bezczelny! – pani Bożenka nie kryła oburzenia. – W której ty jesteś klasie?
Co? – Kryspin czuł, że jest o krok od rozwiązania zagadki.

Ksenia i Kryspin chodzą do tej samej szkoły, do równoległych klas, w realu znają się tylko z widzenia (i lubią, więc nie wszystko jest jak w filmie "Masz wiadomość"), za to w grze Gwiezdni Rycerze są lojalnymi, kontaktującymi się codziennie sojusznikami. Jako czytelnicy doświadczamy równocześnie kilku płaszczyzn opowieści: z maili wymienianych między Ksenią i Kryspinem poznajemy działania bohaterów w grze i ich próby budowania swojego wizerunku z realu (a jest to obraz zupełnie niezgodny z rzeczywistością), natomiast ze zwyczajnej narracji dowiadujemy się, co na co dzień przeżywają k_on i k_ona w szkole, rodzinie, na podwórku oraz obserwujemy z zapartym tchem sytuacje, kiedy ich drogi się krzyżują. Dużo radości dostarcza czytelnikom także zagadnienie, które określiłabym jako życie uczuciowe dorosłych, to jest istot będących (w oczach nastolatków) jakby egzotycznym gatunkiem.

Biurko pod oknem było przeciwieństwem stanowiska pracy pana Michała: ład i porządek. Psia kość, gdzie laptop mamy?!
Yyy...? – pan Michał spojrzał na Kryspina pytająco.
Komputer, pliiiz! – jęknął błagalnie chłopak.
Przez chwilę patrzyli na siebie w milczeniu.
Farma, Plemiona czy Gwiezdni Rycerze? – zapytał wreszcie pan Michał.
Gwiezdni – wymamrotał Kryspin.
Atak czy obrona?
Sam nie wiem.
Pan Michał uniósł brwi, ale powstrzymał się od komentarza. Wskazał broda na swój monitor i wstał od biurka.
Dzięki! – Kryspin błyskawicznie znalazł się na jego miejscu. Zastukał w klawiaturę.
Pan Michał pokiwał głową i wyciągnął papierosa.
Nie mów mamie – Rzucił, sięgając po zapalniczkę.
Nie powiem – odpowiedział machinalnie Kryspin. – Szybko, szybko, hasło!
Ja też nie powiem – pan Michał zaciągnął się z wyraźną przyjemnością.
Kryspin rzucił mu podejrzliwe spojrzenie.
O komputerze – wyjaśnił pan Michał. – Podobno masz szlaban.
Mam – przyznał Kryspin.
Kolega mamy westchnął.
No właśnie... Niedobrze. Ale też jestem graczem, więc wiem, jak jest.
Kryspin chrząknął ze zdziwieniem. Lubił pana Michała. Mama też, choć utrzymywała, że jest on trochę dziecinny. Kryspin chyba zaczynał rozumieć, dlaczego.
Czy mogę mieć do ciebie prośbę? – odezwał się po chwili pan Michał.
Taaa... – Kryspin odpowiedział machinalnie, klikając kopertę z nieprzeczytanym maile od K.
Wspomnij mamie, ze jestem fajny! – wypalił pan Michał, po czym tak się zaczerwienił, że jego czarna broda nabrała miedzianego połysku.

Formalnie rozdziały, w których narrator (wszechwiedzący) koncentruje się na Kseni, przeplatają się z tymi poświęconymi Kryspinowi. Każdy rozdział rozpoczyna się odliczaniem godzin do tytułowego wielkiego wybuchu (sami wyczytajcie, co to za impreza), a kończy wiadomością e-mail, opatrzoną nickami i adresami k_jej i k_jego oraz wyróżnioną różową czcionką. Taka budowa powieści przyciąga i utrzymuje uwagę czytelnika. W połączeniu ze świetnie napisaną historią o porywającym scenariuszu, daje to prawdziwie wybuchową kompozycję i dawkę fascynującej lektury dla starszych uczniów szkoły podstawowej. To książka, od której naprawdę nie można się oderwać. My czytaliśmy ją na głos, na zmianę, do bólu gardła, ale po prostu musieliśmy skończyć w jedno popołudnie i wieczór, a przy tym chcieliśmy przeżyć tę przygodę razem.
Polecam przeczytanie "Wielkiego wybuchu" nie tylko spodziewanym, nastoletnim adresatom, ale i ich rodzicom. Po pierwsze dlatego, że się uśmieją, a po drugie ze względu na ogrom poruszonych problemów, których skali i charakteru zazwyczaj nie jesteśmy w stanie w pełni zrozumieć, a często nawet w ogóle ich nie dostrzegamy. Grzegorz Kadepke i Barbara Kosmowska po mistrzowsku pokazali, co dzieje się w sercu, głowie, życiu i komputerze (teraz raczej: w smartfonie) młodego człowieka oraz jaki jest stosunek tych elementów istnienia. Czy nam się to podoba, czy nie, to, co dzieje się w sieci ma znaczenie, ba, stanowi istotny składnik nastoletniego "ja". Natomiast poza Internetem nasze dzieci nadal mają te same co zawsze problemy: czują się nieakceptowane przez środowisko rówieśników, nierozumiane przez dorosłych (świetne fragmenty o podejrzeniach względem seksualnych zainteresowań Kryspina), chcą się wyróżniać, ale tylko w modnych kategoriach, mieć psa, czasem zapaść się pod ziemię lub chociaż uciec z domu. Wszystko to znajdziemy w "Wielkim wybuchu". Są tu też gonitwy, komedie omyłek, zdradzone przyjaźnie, potyczki z nauczycielami.
A jeśli przeszkadza Wam, że powieść wydała się nam bardziej chłopięca, wrażenie to zrównoważy różowość i "sweterkowatość" ilustracji Anny Wielbut. Oprócz postaci zobaczymy na tych rysunkach komiksowe dymki (i kilka innych wybuchowych elementów), pikselowane motywy graficzne, jaskrawe wstawki (na przykład smycze na szaro-czarno-białym portrecie zbiorowym psów). Wszystkie te różowe akcenty i sam sposób podejścia do pracy ilustratora dają bardzo ciekawy oraz zabawny efekt i stanowią kolejną w tej książce wybuchową mieszankę. "Wielki wybuch" pod każdym względem wywarł na nas piorunujące wrażenie.
Bożena Itoya

Barbara Kosmowska, Grzegorz Kasdepke, Wielki wybuch czyli K. kontra K., zilustrowała Anna Wielbut, wydanie I w Wydawnictwie Literatura, Wydawnictwo Literatura, Łódź 2017.

6 komentarzy:

  1. Fajna recenzja i najlepsza jaką znalazłem dotycząca tej powieści.Przeczytałem sporo recenzji dotyczących owej i mam wrażenie,że ich czytelnicy,włącznie z najbardziej pozytywnymi recenzjami,tj.czytelnicy powieścinie recenzji:) nie przeczytali uwaznie tego,co recenzowali.Owszem motyw wirtualnej rzeczywistości,a w realu zupełnie ktoś inny,gry,ale tak naprawdę niktn ie wniknął w klimat i jakość tej książki,w jej komizm,realizm i wartość,także w język.To jedna z _najlepszych powieści dla dzieci napisana w ostatnich paru?parunastu?latach,oczywiscie kwestia ile ich znamy,jakie i rzecz gustu.Jedyne wg.mnie -y?za krótka,brak chocby jeszcze jednego dwóch rozdziałów po kończących powieść mailach,ale samo zakończenie dobre w obu znaczeniach tego słowa,brak dalszego ciągu?nieektórzy powiedzieliby:całe szczęście;dziś częściej mamy cykle,a przynajmniej 2 3 4 części niż pojedyńczą książkę.pominę ciekawy temat,moim zdaniem bardzo ciekawy,na ile bohaterowie takich czy innych książek,ci nieletni bohaterowie,są reprezentantami swych rówieśników w realu,czy w ogóle dzieci;i czy ktoś np.dziecko,które samo ma taką opinię,albo jego środowisko rówieśnicze,jest tą hm.normą,czy nie,czy jest reprezentatywne.Uwagi dziecka przytoczone w recenzji wg.mnie bardzo trafne,z drugiejs trony czy naprawdenie ma takich 11latków?z trzeciej,myślę,że znajdziemy osoby,które za to samo uznają nadmierną dojrzałość i dziecinadę,bo przecież dzisiejsze 11latki nie takie mają problemy,nie takimi rzeczami się zajmują,nie w takie kłopoty wpadają...Co do ostatnich maili,pełna zgoda,no ale przesłanie jest;niech pożyją w realu;zgadzamsię,ale brakuje mi planu nowej bitwy,czy chęci rozpoczęcia prez nich nowej gry;tego wirtualnego swiata w powieści jest nieco za mało,w pewnym momencie praktycznie go nie ma;ale to ma swoje duże +y.Wiele wspólnych cech majądzieci,skzoły,środowiska,ale dziś sporo różni dane skzoły,regulaminy,przewstrzeganie ich,dzieci w nich uczące się,dane klasy,naprawdę sporo;popularność gier,brak tej popularności,znajomość przez dzieci netu,gier takich,innych,wojna wydana w szkołach komórkom,fonom padom mp i smartom...dostępność do techniki w czasie nauki i w domu po...czasami mam wrażenie,że książka dzieje się ja wiem?10 lat wcześniej,czasami,że jak najbardziej teraz;a it ak autorzy zmierzyli się z tematem.Dziwi mnieniezmienire,a może isę mylę,że książka jest tak mało znana i tak niełatwo dostępna,choć jest i jako audiobook i w druku.NIe odbiła się takim echem,jakim wg.mnie powinna;czy komuś pomogła?dziecku?dorosłemu?czy kogoś rozbawiła,wzruszyła,wciągnęła?oby.Kuchara,cwaniara,średnio brzmi,ale to musiałbyć dość zdolny hipkopowiec.:) tak,treść mali tych sotatnich,nie bardzo wierzę,by napisały je 11latki,ale zdarza się;dziś i 7latek czy siląc się na mądralę,czy będąc nim,czy spokojnym oczytanym już wtedy dziecięciem,potrafi;niektórzy celowo to podkreślają,lansując z tych,nie innych,bo inne są,powodów akcję dziecko do szkoły od 5 r.a do przedszkola od 3 2r.życia.Zostawmy temat tak jak +y niewatpliwe i -y,indywidualne kwestie i czas rodziców.Mamy tu już kwestię niepełnych rodzin,choć jest tak wiele dający...skajpaj...:) a o matkach można rzec wiele dobrego,zwłaszcza od połowy książki;brak ojców,hm...czemu nie parytetowo,zamiennie?co mnie wkurza,choć odwaga rzecz cenna,brawo dla bohatera,że mamy tu typowy dla codziennych seriali obyczajowych czy niektórych współczesnych książek motyw,gdzie facet,chłopak namiętnie powtarza dziewczynie w akcie skruchy,że jest kretynem,że jest głupszy niż myślał...nie jest to kwestia niskiej samooceny??czy nieszczerości??tylko jakiejś mody,na ile realnej,na ile językowej,na ile pewnych autorów?Bohaterowie nakłamali sobie w necie,ale nie przesadzajmy,choć może dla nich te szczególy były bardzo istotne,dotyczyły podstawowych kwestii,odwagi,charakteru,zachowania wobec innych;mieli wyboraźnię,paradokslanie łatwiej im było zrozumieć drugą stro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie jest to też opowiadanie,nowela,czy zbiór opowiadań,wiecnie przesadzajmy,że tak znów krótka,noa le jednak...jak książka wciągnie to i znacznie dłuższa za krótką się wydać może.nO albo niejedna za długą.Kwestia wprawy też."Wrażenie,jakby się działa 10 lat temu"a nawet jakby się zastanowić 15 20 lat temu;no kwestia dostępności do komputerów uczniów 4 5 kl.czy w domu,do laptopów,danych gier,etc.Byc może problem stał się tak powszedni,na tak dużą skalę obecny,że ksiażka miast stać się tymb ardziej tym,czym mogłaby,utonęła w morzu spraw,tematów,realnego świata,czy innych historii,nawiazujących do takich spraw,czy zupelnie innych;ale myślę,żenie dostała zasłużonej odpowiedniej promocji,choc była w różnych nmiejscach polecana,w tym w necie,czy przez polskie radio dzieciom.Ktoś powie:banalny temat dziś,banalne ujęcie tematu.A jendak jw.a jeśli nawet...

      Usuń
    2. Oczywiscie można ją polecić starszym,dorosłym,czy młodszym?ilu 11latkom?ale raczej "widać",że książka skierowana jest do czytelników w wieku bohaterów,zresztą nie tylko z tekstu;czy faktycznie do nich trafi?trafia?do ilu?a może nawet do niektórych młodszych,czy starszych,którzy takich książek częstonie czytają,mają najczęściej dostęp do innych zupełnie treści nawet przeznaczonych mniej więcej dla nich.Z porównywaniem do dawnych powieści dla dzieci,klasyków,byłbym ostrożny,choc można,o ile w ogóle porównywać;ale na pewno porównując z ksiażkami z ost.10 20 lat...jw.Oby więcej;a omże jest takich więcej,kwestia kto jakie zna.W sumie dobrych fajnych książek dla dzieci nie jest aż tak mało,tych polskich,alneie tylko i tych,które powstały w xxi wieku,czy pod koniec xx.Ile jest tych innych,inaczej ocenianych przez nas...innych czytelników,osobny temat.

      Usuń
  2. stronę,czy w realu,gdy się wydało,czy wirtualnie,przyczyny takiegonie innego zachowania.Troszkę za mało samej gry,a potem żadnej wspólnej rozmowy,sceny,przygody,ale też zapewne tak miało być,ostatnie maile o tym świadczą,a powieść zapewne nie miałabyć tomiszczem na wielogodzinną lekturę.Osobny wątek to dojrzałość niedojrzałość obecnych dzieci,rodziców,różnic między jednymi,drugimi,a także między rówieśnikami,dziś,kilka,ileś lat temu.tak,książka bardziej dla chłopców,ale spokojnie dla wielu dziewczynek na pewno i w ogole nie poruszam tu wątku tożsamości płciowej,kto i co w kim siedzi,wpływu czasów,środowiska,rodziców,ideologii,trendów,mód,etc.a po prostu tak myślę,jakby nie patrzeć,różne są dziewczynki,różni chłopcy.gK pisze dla młodszych zazwyczaj,czy tylko? BK dla starszych;tu się pięknie spotkali;sporo akcentów warszawskich,ksiażka bardzo realna,choć czytając sen Kryspina myślałem,że przekombinowana,ale po lekturze całości na pewno tak nie powiem.Próba zmierzenia się z tematem niepełnych rodzin,choć w jednym przypadku jest tak wiele dający? skajpaj.:) wiele humoru,zabawy,wzruszeń,dobrze napisana,z chwilami zadumy,z powaznymi tematami,problemami,fajna książka.Ile znam książek dla dzieci to jedno,może tych najlepszych najnowszyc nie znam,ale dlamniejedna z lepszych,jakie w ost.latach powstały,tylko kilka powieści,jeśli w ogóle czyunić porównania,mogłoby się z nią równać.Pozdrawiam,polecam.

    OdpowiedzUsuń
  3. *czynów *hiphopowiec...choć "hipkopowiec"może tu lepiej by pasowało.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. do kitu chciałem wypracowanie

    OdpowiedzUsuń