cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

piątek, 29 września 2017

Na przykład Małgośka

Książka "Na przykład Małgośka" mogłaby uchodzić za prototypową powieść przygodową dla chłopców. Nie zdecyduję się jednak, by tak ją nazwać, bo udział tytułowej Małgośki, jej charakter i znaczenie dla losów chłopięcego (głównego) bohatera są tak istotne, że po lekturze można zakrzyknąć "Girl power!". To po prostu świetna powieść dla wszystkich początkujących nastolatków. Stosunek humoru do zupełnie realnych problemów oraz dorastania do późnego dziecięctwa jest tu dokładnie taki, jaki być powinien – w literaturze i w życiu młodszej młodzieży. A o jakim wieku właściwie mówimy, najlepiej przybliży nam sam autor, Paweł Beręsewicz.

Tak naprawdę na półce zostały jeszcze dwie pary, ale były na nich wesołe żółte miśki, a przecież mężczyznom w pewnym wieku niektóre wzory na bieliźnie stanowczo nie przystoją. Robertowi miśki nie pasowały już od ponad dwóch lat, natomiast czarno-białe piłki i czerwone ferrari jeszcze nie przestały pasować. Na tej podstawie możemy w pewnym przybliżeniu określić wiek Roberta na lat dziesięć i pół.

Bohater powieści – Robert, staje przed wieloma wyzwaniami. Po raz pierwszy wyjeżdża na wakacje bez rodziców, debiutuje jako uczestnik obozu sportowego, na jego drodze stają wampir i jeszcze bardziej tajemnicze istoty. Na przykład Małgośka.

Nie wystarczyłby jeden trening dziennie? – Robert nagle przyłapał się na tym, że podsłuchuje rozmowę dziewczyn z tyłu.
Nie, jeden to za mało – odpowiedziała ta bliżej przejścia.
Ale już nie będzie na nic więcej czasu! – żaliła się sąsiadka spod okna.
A co ty byś chciała robić? Przecież to obóz tenisowy!
O! Dokładnie tak samo uważam! – chciał powiedzieć Robert, ale kiedy już klęczał na siedzeniu, uśmiechając się do zaskoczonej piegowatej blondynki, zdał sobie sprawę, że to nie jego rozmowa.
Yyy... chcesz chipsa?? – zapytał, dumny ze swojego refleksu.
Nie, dzięki! – odpowiedziała, a Robert odetchnął z ulgą, bo właśnie przed chwilą zjadł ostatniego.
Albo może jednak poproszę! – zmieniła zdanie dziewczyna.
Robert zaczerwienił się od stóp do głów.
Aaa... może wolisz kanapkę? – bąknął.
W ten sposób dowiedział się, że Maryśka uwielbia jajka na twardo. Maryśka albo Małgośka, bo nie usłyszał dokładnie.

Robert zostaje zakwaterowany w pokoju z przedstawicielami męskiej nastoletniości wszelkiej maści. Jest wśród nich odcięty od świata kolega nieruszający się bez słuchawek, swoje miejsce w lokum i w historii zajmują też Pączek o wielkim apetycie oraz doświadczony w dziedzinie romansów i sportowego ubioru Adidas. Tak zróżnicowane towarzystwo gwarantuje liczne starcia, lub chociaż otarcia, charakterów, komedię omyłek i inne wartkie akcje. Na obozie tenisowym zmagania sportowe przeplatają się bowiem z współzawodnictwem rówieśniczym: kto okaże popularniejszy, kto ma większe doświadczenie z dziewczynami, kto jest w stanie narobić największego wstydu koledze, ewentualnie trenerowi. Zmieszanie jest tu w ogóle ważnym, może nawet dominującym tematem, bo przecież zawsze towarzyszy pierwszemu zauroczeniu. A właśnie do tego niechcianego (przez chłopców) i nieoczekiwanego momentu ma przygotować czytelnika powieść Pawła Beręsewicza. Lepiej wiedzieć, co i jak, zanim się zacznie, bo tuż obok usiądzie ta jedyna. Na przykład Małgośka.

Raz by pojechał bez majtek, to by się nauczył rozumu – mruknął obojętnie tata, co strasznie rozsierdziło mamę.
Tobie się po prostu nie chce ruszyć i zainteresować! – powiedziała ze złością. –Jak ja czegoś nie dopilnuję, to...
Tu nastąpiła długa gniewna wymiana zdań i ktoś obcy zdziwiłby się pewnie, ile gorących emocji mogą budzić zwykłe skarpetki i majtki. Jednak Robert nie był obcy i w ogóle go to nie dziwiło. Dziś były skarpetki i majtki, wczoraj samochód i nieumyta szklanka, a kiedy indziej najnowsza książka jakiegoś "-skiego" czy "-icza". Robert nie miał pewności, ale czuł w głębi duszy, że w tych głośnych rozmowach słowa nie miały znaczenia. Gdzieś pod nimi kryły się dziwne smutki i żale, może tęsknota za czymś, co było i zgasło, albo nie zgasło, tylko przygasło i już nie daje tyle ciepła, co kiedyś.

W książce dzieje się bardzo dużo, ale trudno to streścić tak, by nie zdradzić kilku wynikających z siebie niespodzianek. Będzie ciepło i zabawnie, ale też emocjonująco, irytująco, ba, nawet niepokojąco i groźnie. Tu komizm oraz gorycz występują jako nieodzowne składniki życia towarzyskiego i rodzinnego. No właśnie, a gdzie w tym czasie byli rodzice? Ich obecność i znaczenie autor podkreślił na początku oraz na końcu powieści, uczynił z nich klamrę spinającą przygody Roberta "do kupy". Bo, choć właściwie jest to historia o samodzielności i dorastaniu, to oba doświadczenia nie przebiegają prawidłowo bez niemej asysty rodziców, ich zwyczajnej obecności gdzieś "w domyśle", o której subtelnie i trafnie pisze Paweł Beręsewicz.
Bożena Itoya

Paweł Beręsewicz, Na przykład Małgośka, okładka Olga Reszelska, wydanie IV, Wydawnictwo Literatura, Łódź 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz