Wydawnictwo
Literatura w 2018 roku przekształciło się w grupę wydawniczą,
poszerzając swoją ofertę o pozycje dla dorosłych. Adresatami
linii wydawniczej (czy też wydawnictwa-córki) Literatura Piętro
Wyżej są czytelnicy wychowani na książkach dziecięcych i
młodzieżowych publikowanych w wydawnictwie Literatura, którzy
wyrośli już nawet z serii "Plus minus 16", ale chcieliby
pielęgnować swoje zainteresowania oraz przyzwyczajenia czytelnicze.
Oczywiście po "dorosłe" publikacje Katarzyny Ryrych,
Pawła Wakuły czy Barbary Stenki może sięgnąć każdy chętny,
ale ideą było utrzymanie i pogłębienie sympatii czytelników dla
ich ulubionych pisarzy, typów literatury czy narracji. Jednocześnie
autorzy piszący zazwyczaj dla młodych ludzi mogą na chwilę odejść
od konwencji, tematyki i ograniczeń książki dla dzieci, wykazać
się na innym polu, zyskać nową publikę.
"Smoki
wyobraźni" są pierwszą książką Pawła Wakuły adresowaną
do dorosłych. Moja rodzina czytuje i bardzo lubi "Kajtka i
Yetika", kilka tomów opowiadań o leśniczym Piątku, zbiór
"Mój tata jest olbrzymem" czy cykl opowiadań
historycznych "Zdarzyło się w Polsce", a także inne
publikacje historyczne ukazujące się w serii "A to historia!"
wydawnictwa Literatura ("Jagiełło pod prysznicem",
"Jajecznica Kolumba", "Wierusz i Nikt", "Bjorn.
Syn burzy"), więc w pewnym sensie jesteśmy znawcami twórczości
Pawła Wakuły, ale "Smoki wyobraźni" okazały się dla
mnie wielkim zaskoczeniem. Co prawda humor prawie nigdy nie opuszcza
tego pisarza, jednak wcześniej, na przykład w tomach "Opowiadania
z kluczem" czy "Czarownice są wśród nas",
otrzymaliśmy ledwie zapowiedź jego możliwości satyrycznych,
parodystycznych i kryminalnych. Nowa książka przesiąknięta jest
czarnym humorem, utrzymana w konwencji groteski i literackiej gry z
czytelnikiem.
Autor
połączył historie rozmaitych, nieznających się osób
przeplatając je inną opowieścią. Jest to właściwie zbiór
opowiadań wypływających z odrębnego opowiadania, głównego, choć
zapisanego kursywą, ramowego, ale bezimiennego (poza chwilowo
przywdzianymi funkcjami prologu oraz epilogu) i poszatkowanego
pozostałymi, rozdzielonego między nie, a wobec fantazyjności
ogółu, chyba najmniej wciągającego dla czytelnika. Otóż koleją
(właśnie "koleją", a nie byle "pociągiem"!)
podróżuje sobie narrator – jedzie, jedzie pan, pan i w rytmie
stukotu zwierza nam się ze swojej fascynacji podobnymi wędrówkami
oraz z obrzydzenia, jakie wywołują w nim gadatliwi
współpasażerowie. Również "nasz" pan nie jest sam,
daje się wciągnąć w pogawędkę, która szybko przeradza się w
dyskusję na jakże egzotyczny i niepoważny dla dorosłych ludzi
temat smoków.
Kolejne
rozdziały noszą imiona smoków: Walenty, Eustachy, Amadeusz,
Bartłomiej, Fabrycy, Kalikst, Winicjusz, Teofil, Emeryk, Gedeon,
Antoni, Dionizy i Albert, Wincenty, Tycjan. Ładne, szlachetne
imiona, czyż nie? Mnie skojarzyły się z wymienianymi co rano w
radiu mitycznymi solenizantami, bo osobiście nigdy nie zetknęłam
się z żadnym Kalikstem, Fabrycym, Emerykiem ani nawet Eustachym.
Czy zatem rzeczywiście istnieją? Właściwie można w to wątpić
tak samo, jak i w prawdziwość smoków. Autor zaplanował charakter
swoich opowiadań i bohaterów już nadając im imiona. Stał się
demiurgiem świata niezwykłego, bo osadzonego w rzeczywistej,
ziemskiej, nie tak dawnej przeszłości, a zarazem fantastycznego,
przy czym czytelnik zastanawia się, na ile jest to fantastyka, a na
ile przenośnia i drwina. Mamy tu do czynienia z umiejętną i
urokliwą stylizacją, utwór skrzy się starodawną erudycją,
obserwujemy też kontrolowane użycie archaizmów i innych form
wysokich. Z tekstu biją elegancja i "grzeczność",
służące jednak jako ścianki jednego z elementów tej szkatułkowej
opowieści. Imiona smoków, ich losy, forma prozy, którą zostały
opisane, sytuacja i cel, w jakich są przekazywane przez
współpasażera w pociągu – wszystko to składa się na misterną
sieć, którą snuje wokół nas Paweł Wakuła. Dawno nie widziałam
tak pięknej i perfekcyjnej pajęczyny literackiej, jakże miło było
dać się w nią wplątać!
Nie
opowiem, co przytrafia się bohaterom "Smoków wyobraźni",
aby nie odbierać czytelnikom niespodzianek, a konstruującemu
fantastyczne pułapki pisarzowi – ofiar. Książkę Pawła Wakuły
polecam wszystkim wielbicielom dobrej literatury. Odczułam tu nie
tylko pokrewieństwo smoków z ludźmi, ale i pewną łączność,
zakorzenienie czy podobieństwo "Smoków" względem kilku
autorów, dzieł i typów twórczości, w których zaczytywałam się
jako licealistka i studentka: "Inwazji jaszczurów" i
"Krakatitu" Karla Čapka, "Przemiany" Franza
Kafki, dramatów Samuela Becketta. Jest i krztyna
dziewiętnastowiecznej klasyki rosyjskiej (prozy, dramatu), zwłaszcza
Antoniego Czechowa, a i miłośnicy "Strefy mroku" czy
innych tworów z okolic Stephena Kinga znajdą tu coś dla siebie.
Wiele
artystycznych wrażeń zapewnia czytelnikowi również ilustrator
"Smoków wyobraźni", Piotr Fąfrowicz. Każdemu
opowiadaniu towarzyszy całostronicowa grafika przedstawiająca
smoczego bohatera w jego naturalnym otoczeniu. Jak przystało na
tradycyjną ilustrację książkową, pod obrazem znajduje się
odpowiadające mu, zaczerpnięte z tekstu zdanie. Trzeba uważać, by
nie czytać tych podpisów przed zakończeniem lektury danego
rozdziału – ja dwukrotnie, mimowolnie i przedwcześnie poznałam
pointę opowieści. Delikatne akwarele z drobnymi zwierzętami,
domami oraz okienkami, łysymi drzewami i smoczymi ogonami
ząbkowanymi jak dziecięce szlaczki dobrze oddają kruchość i
pewną przezroczystość bohaterów (metaforycznie: prześwitujemy
przez nich my sami). Ogólną melancholię i nostalgię buduje także
kolorystyka ilustracji, każdemu smokowi przyporządkowujących
barwę, zazwyczaj smutno-jesienną, trochę przykurzoną, może
nadpleśniałą. Te zabiegi graficzne znakomicie oddają naturę i
nastrój tekstu, zresztą stylizacja obejmuje także inne poziomy
książki, czyniąc z niej edytorski skarb. Tak oto przygotowana
przez Elżbietę Chojnę okładka jest jakby podwójna: w nowiutkiej,
idealnie białej twardej oprawie zamknięto poszarzałą, pozaginaną
i ponaddzieraną miękką okładkę, z jakimiś zaciekami, odręcznym
napisem. Podobnie wyglądają należące do mojej mamy książki
wydawane w latach 50. XX wieku, może były na nich kiedyś obwoluty,
ale dawno się rozpadły. Publikacja ma też ciekawy, nietypowy
format, a w tej kwestii współczesne wydawnictwa dla dorosłych są
raczej jednostajne. Innym urozmaiceniem jest malutka czcionka
zastosowana w odpowiednich fragmentach "Amadeusza" – niby
to tylko zabieg kosmetyczny, ale wyjątkowo celny. Twórcy książki ujęli mnie wszystkimi szczegółami i ogółami,
sprawiając, że "Smoki wyobraźni" Pawła Wakuły uważam
za literaturę piętro wyżej od wszystkiego, co ostatnio czytałam.
Bożena
Itoya
Paweł
Wakuła, Smoki wyobraźni, ilustracje Piotr Fąfrowicz, okładka
Elżbieta Chojna, Wydawnictwo Literatura – Literatura Piętro
Wyżej, Łódź 2018.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz