Co robi matka, która po przypadkowej wizycie w operze uświadamia sobie,
jak bardzo słabo, a w zasadzie w ogóle, wyedukowana jest muzycznie; o
dzieciach nie wspominając? Leci do księgarni po książkę, która w
przystępny sposób pozwoli jej przybliżyć sobie i potomstwu ten
zaczarowany świat. Ja trafiłam na "Operowe straaachy" Izabelli
Klebańskiej. Kupiłam i...
Zwykle tego typu edukacyjne produkcje, po minięciu słomianego zapału lądują gdzieś za szafą, a tu - niespodzianka.
Książka składa się z trzech części. Wierszyków opisujących w zabawny
sposób terminy muzyczne czy akcję znanych oper, opisów oper i baletów z
notkami biograficznymi ich twórców i płyty z nagraniami.
U nas było tak: wierszyki z pierwszej części przeczytaliśmy raz, ale dla
muzycznie nierozbudzonych chłopców były dość abstrakcyjne. Część bio
pozwoliła wyedukować się matce, a płyta? Płyta od razu została
oprotestowana jako dzikie wrzaski. Nie o to mi chodziło. Zabrałam płytę
do samochodu i codziennie rano, odwożąc młodych pytałam: - Chłopcy,
powtarzamy angielskie słówka, ćwiczymy ortografie, czy słuchamy opery? A
że synów mam niegłupich, szybko zorientowali się, że właściwa odpowiedź
to "opera", bo wtedy nie trzeba się wysilać, tylko można spokojnie
patrzeć za okno, a jeszcze poprosić o przyciszenie.
I tak sobie parę kółek zrobiliśmy, ja przy każdym utworze starałam się
rzucić tytuł, albo słowo "wprowadzające". Aż tu naglę, któregoś dnia, po
zapięciu pasów i moim pytaniu: - Chłopcy, angielski czy opera?
Usłyszałam: - Ja chcę Galop Walkirii - siedmiolatek. Pięciolatek
przekrzyczał brata: - Ja chce srokę złodziejkę, srokę chce. Okazało się,
że poszczególne kawałki zaistniały w ich świadomości i stały się
ulubione lub wręcz przeciwnie. Walkirie skojarzyli z "Gwiezdnymi
wojnami" i stały się numerem jeden. Na pytanie o ulubionego kompozytora
na bank odpowiedzą Wagner! Pękają ze śmiechu przy "Strasznym dworze" i
komicznie parodiują "Arię z kurantem". Okazało się również, że Delibes
jest... dla dziewczyn, a "Królowa nocy" strasznie piszczy. Podoba się
"Upiór w operze" , i "Turandot". Zdecydowanie chłopcy lubią mocne
uderzenie!
Jestem absolutnie zakochana w tej płycie. Słucham jej sama w aucie.
Teraz jak jest ciepło i stoję w korku z odkręconymi szybami podkręcam
dźwięk, żeby przebił się przez radiową komercję. Miny kierowców obok -
bezcenne.
PS. Nigdzie nie znalazłam autorów wykonań, co uważam za skandal i bezwzględnie domagam się korekty w dodruku!
Karolina Suchenek-Dobrzyńska
Od wydawcy: Ta melodia jest z opery?! Przecież ją znam! No właśnie! Jestem
przekonana drogi Czytelniku, że znasz większość utworów zamieszczonych
na dołączonej do książki płycie, a pochodzą one właśnie z
najsłynniejszych oper. Skąd je znasz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz