Ida Pierelotkin umie pisać dla młodzieży: dowiodła tego w swoich książkach, które ukazują się od dobrych kilku lat, w tym w nagrodzona w 2005 roku na konkursie im. Astrid Lindgren „Ala betka”. Dla mnie pierwszy kontakt z tą pisarką to całkiem świeża sprawa. Zaczęłam od pozycji „
Tylko nie impreza”, wydanej przez
Akapit Press. I zaiskrzyło od razu.
Prawie od razu, bo w pierwszej chwili trochę mnie przy
tłoczył język książki, przeładowany, jak mi się wydawało, piętrowymi metaforami, rozpychającymi się w co drugim zdaniu. Prędko jednak wskoczyłam w te tryby i dalej poszło już dobrze. Ba, okazało się, że właśnie język jest ogromnym atutem tej powieści. Pierelotkin zna młodzieżową grypserkę jak rzadko się zdarza innym autorom, używa jej zaś w sposób świadomy i pomysłowy. Nic nie jest tu pretensjonalne, czy naciągane. Klimat „domówki”, na której zjawiła się prawie cała klasa gimnazjalistów, oddany został bardzo przekonująco. Do tego świetne psychologiczne portrety postaci wyrazistych i oryginalnych przyjaciółek, w tym głównej bohaterki, nieśmiałej Irminy. Autorka w ciekawy sposób przedstawia jej metamorfozę z dziewczyny zahukanej i lękliwej w osobę ... nieco mniej lękliwą i przynajmniej dążącą do odważnej konfrontacji ze światem. A świat w tym wieku to, najczęściej, koleżanki i koledzy, bezwzględnie oceniający po pozorach, kategoryczni w osądach, nieraz okrutni, lecz także gotowi wskoczyć w ogień, by pomóc przyjaciółce, idealiści, jakich potem już mało. Prawdziwa szkoła życia, czy nawet przetrwania, o tym wiedzą wszyscy młodzi ludzie. Jednym słowem, nic letniego, temperatura wrzenia i ogromna amplituda rozmaitych emocji, z którymi tak trudno sobie poradzić. Niełatwe jest życie nastolatków, możemy się przekonać po raz kolejny, tym razem z lektury…
Akcja powieści budowana jest z humorem według klasycznego schematu komedii omyłek. Z planowanej kameralnej imprezki (mającej być w zamyśle pomysłodawczyń czymś w rodzaju wieczorku zapoznawczego z upatrzonymi chłopcami) rozkręca się wielka impreza, całość wymyka się spod kontroli, a sprawy sercowe komplikują się coraz bardziej. Na koniec czeka nas jednak kolejna niespodzianka, nieoczekiwana wolta wydarzeń. Całość kończy zaś obiecujące
cdn., co pozwala mieć nadzieję na kontynuację historii i kolejne spotkanie z sympatycznymi bohaterami, których miałyśmy okazję polubić (no, prawie wszystkich…).
Agnieszka Jeż
Od wydawcy: Irmina nie należy do osób śmiałych, przebojowych i wygadanych. Już
odpowiedź na lekcji matematyki przyprawia ją o nerwowy skurcz żołądka, a
rozmowa z przystojnym chłopakiem odbiera jej zdolność logicznego
myślenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz