cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

czwartek, 2 lipca 2015

Papierowy błazen




Wydana przez Zamek Królewski na Wawelu  seria "Legendy wawelskie" została przygotowana z iście królewskim rozmachem. Nie są to byle broszurki na cienkim papierze, o nie. Każdemu elementowi - od okładki przez rodzaj papieru po ilustracje - poświęcono wiele uwagi. Książki są duże, kwadratowe, w twardej, matowej oprawie. Wewnątrz znajdziemy kredowe, bogato ilustrowane karty. W efekcie, przewracając kolejne strony, mamy wrażenie przeglądania albumu, a nie książki dla dzieci. W dodatku każdy tom zachwyca rewelacyjną oprawą graficzną, która jest bez wątpienia największym atutem tych pozycji.
Anita Andrzejewska i Andrzej Pilichowski-Ragno, ilustratorzy legendy "Jak Stańczyk z dworzan zażartował", zdecydowali się na bardzo ciekawą technikę kolażu: postacie Stańczyka i innych bohaterów książki zostały powycinane z kartonu, po czym ozdobione skrawkami materiału, metalowymi guzikami, śrubkami i drucikami. Kartonowa jest też scenografia: zamkowe krużganki, sukiennice, rzędy kamienic. Wszystko zostało umiejętnie sfotografowane i poddane obróbce komputerowej - w efekcie ilustracje dają lekkie złudzenie trójwymiaru, a rozmycie postaci przedstawionych w biegu dodaje opowieści dynamiki.
Historia spisana przez Annę Chachulską opowiada oczywiście o błaźnie Stańczyku - jedynym człowieku na dworze, któremu wolno było żartować nawet z króla. Tym razem ofiarami jego psot zostają zarozumiali dworzanie (i kilka glinianych garnków). Dla dorosłego zakończenie opowieści jest dość przewidywalne (ja w każdym razie szybko się domyśliłam, na czym polega sprytny żart błazna), ale młodsi czytelnicy z pewnością będą się przy niej świetnie bawić. Tekstu nie ma dużo - akurat tyle, by nie dominował nad pięknem ilustracji, w sam raz na jedno wieczorne posiedzenie.
"Jak Stańczyk z dworzan zażartował" to pozycja z rodzaju tych, które przegląda się z lekkim nabożeństwem i obawą, żeby przypadkiem tego cudeńka nie pognieść ani nie zachlapać. Ja w każdym razie póki co trzymam ją poza zasięgiem rąk mojej ciekawskiej dwulatki. Albo może inaczej: jest to taka książka, którą aż chce się ułożyć na półce okładką w stronę pokoju. Co może być zresztą najlepszym rozwiązaniem, biorąc pod uwagę zupełnie nieprzystający do większości półek rozmiar. Nie zrozumcie mnie źle: sama historia Stańczyka jest naprawdę zabawna i sama z siebie warta przeczytania, ale ja nieodmiennie jestem pod wrażeniem formy, w jakiej została zaprezentowana. Bardzo polecam.
Joanna Pietrulewicz

Jak Stańczyk z dworzan zażartował
Anna Chachulska, Anita Andrzejewskia i Andrzej Pilichowski-Ragno
Od wydawcy: Bajkowa wersja legendy o Stańczyku zatytułowana Jak Stańczyk z dworzan zażartował, z ilustracjami Anity Andrzejewskiej i Andrzeja Pilichowskiego-Ragno oraz tekstem Anny Chachulskiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz