cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

piątek, 4 września 2015

"Opowiadania z kluczem", czyli przegląd polskiego minikryminału dla dzieci

Najnowszy tom serii "Polscy pisarze dzieciom" (a równocześnie serii "Z parasolem") wydawnictwa Literatura zawiera osiemnaście historyjek kryminalnych i nosi tytuł "Opowiadania z kluczem". Publikacja może być dobrym materiałem do analizy współczesnej polskiej literatury dla dzieci, bo choć autorzy byli ograniczeni długością, gatunkiem i ogólną tematyką utworów, to jednak reprezentują różne trendy, stylistyki i typy narracji. Tym razem literackie smakołyki zaprezentowali dzieciom Paweł Beręsewicz, Katarzyna Ryrych, Marcin Szczygielski, Zuzanna Orlińska, Renata Piątkowska, Anna Czerwińska-Rydel, Tomasz Trojanowski, Dorota Cembrzyńska-Nogala, Grażyna Bąkiewicz, Kazimierz Szymeczko, Małgorzata Strękowska-Zaremba, Grzegorz Gortat, Beata Ostrowicka, Joanna Jagiełło, Kalina Jerzykowska, Barbara Kosmowska, Paweł Wakuła i Joanna Papuzińska.
Nie znam założeń redakcyjnych tomu, ale po jego przeczytaniu odniosłam wrażenie, że wspólnym mianownikiem dla wszystkich opowiadań miało być osadzenie we współczesności oraz dziecięcy bohaterowie wcielający się w role detektywów. W kilku przypadkach protagoniści są wielbicielami konkretnych kryminałów, co było dość nużące dla mojego syna, nieczytującego jeszcze maminych "Sherlocków" oraz babcinych "Agatek" i "Marpli" (nasze domowe określenie cyklu filmowych i powieściowych przygód panny Jane Marple). Sądzę, że większość jego rówieśników, a seria "Z parasolem" adresowana jest właśnie do dzieci w wieku 6-10 lat, również nie poznała jeszcze czaru klasycznych kryminałów, trudno więc "wczuć się" im w sytuację i pasje bohaterów opowiadań. Z pewnością nie można uniknąć podobieństw w interpretacji tematu przez nastu piszących równocześnie autorów, nieznających innych tekstów przyjętych do tomu. Jednak, z punktu widzenia młodego czytelnika, powtarzający się motyw zaczytania w książkach Agaty Christie i Arthura Conan Doyle'a oraz podobny "zestaw" bohaterów pomniejszyły przyjemność płynącą z lektury tomu jako całości. 




Poszczególne utwory czytało się nam bardzo różnie. Niektórych wysłuchaliśmy, bo do książki załączono płytę z wersją audio (czyta Tomasz Schimscheiner). Tak obszerna – licząca 300 stron – publikacja nawet wytrwałym młodym czytelnikom powinna starczyć na bardzo długo, a możliwość późniejszego odsłuchania ulubionych utworów to prawdziwy luksus. Książkę można czytać od środka, od końca, wybierać najfajniejszych autorów, jak kto chce. My przy lekturze pominęliśmy niektóre teksty (jakoś nas nie zachęciły), ale potem odnaleźliśmy je na płycie. Oboje najwyżej oceniamy opowiadania lekkie, zabawne i oparte na oryginalnym (przynajmniej dla tego tomu) koncepcie. Każdemu z nich warto byłoby poświęcić odrębne studium literaturoznawcze, ja opiszę oczywiście tylko subiektywne wrażenia.
Zawsze miło przeczytać tekst odpowiadający naszemu poczuciu humoru. Mój syn znalazł w "Opowiadaniach z kluczem" kilku "swoich" autorów. Utwory Grzegorza Gortata ("Co było do udowodnienia, czyli wzór Bilbordena"), Pawła Beręsewicza ("Gdzie jest prababcia?") oraz Pawła Wakuły ("Władca marionetek") przeczytał "na raz" – nie wypuścił książki, dopóki ich nie skończył. Często chichotał i rechotał, choćby czytając o tym, jakiego pomocnika podsunął małym (choć wielkomiejskim) detektywom Paweł Wakuła.

"– To dla Felusia Nurka – oznajmiła.
Wiem, kto to jest... – Chłopiec niepewnie podrapał się po głowie. – Taki bezdomny typ, który szwenda się tu i tam... Ale nie mam pojęcia, dlaczego nazywają go Nurek.
Feluś utrzymuje się z tego, co znajdzie w śmietnikach – wyjaśniła Amelia. – Rozumiesz, on "nurkuje" w koszach. Można powiedzieć, że jest ekspertem w tych sprawach. Spróbujemy pociągnąć go za język.
Felusia zastali w jego królestwie pełnym starych tapczanów, foteli z wystającymi sprężynami, przerdzewiałych lodówek, nadtłuczonych umywalek i zepsutych telewizorów."

Dalej następuje komiczna rozmowa dziewczynki z Felusiem o "przekrwionych oczkach" i zbierającym na "coś w płynie". Zapewne ktoś mógłby się przyczepić do poprawności tematu, ale dla obeznanego z nim starszego dziecka, mieszkającego w sercu dużej dzielnicy wielkiego miasta, w zagłębiu sklepów nocnych i okolicach skupu złomu, a w dodatku obcującego z różnymi gatunkami literackimi, opowiadanie Pawła Wakuły stało się świetną rozrywką. A ja cieszę się, że polscy autorzy, mimo mody na książki pouczające i ze wszech miar właściwe, nie boją się ironii, komizmu czy pewnego "pazura". Właśnie taką literaturę lubią starsze dzieci, niezależnie od preferencji rodziców, nauczycieli dobierających lektury, krytyków czy redaktorów.
W opowiadaniu Pawła Wakuły naszą uwagę zwróciła też muzyka. Tytuł opowiadania jest tłumaczeniem tytułu piosenki jednego z najsłynniejszych "mocnych" zespołów, którego moje "towarzystwo" słuchało od czwartej klasy podstawówki. Teraźniejsi uczniowie też wolą "dorosłą" muzykę, niewiele osób słucha stacji, audycji radiowych i zespołów "dziecięcych". Oczywiście niekoniecznie chodzi o mocne, rockowe brzmienia, zresztą chłopiec występujący w opowiadaniu odbiera takowe z dużym dystansem i... ogłuszeniem. W każdym razie muzyka jest jednym z bohaterów "Władcy marionetek", a to wyróżnia utwór Pawła Wakuły z gąszczu nowszych polskich publikacji beletrystycznych i czyni go jeszcze ciekawszym. Młodzi melomani na pewno znajdą tu trochę siebie.
Do zbioru "Opowiadania z kluczem" weszły też teksty, które spodobają się chyba każdemu czytelnikowi, niezależnie od preferencji muzycznych czy znajomości wielkomiejskich realiów. My ze szczególną frajdą przeczytaliśmy na przykład opowiadanie Pawła Beręsewicza. Jest to opowieść nieco upiorna, bo przedmiotem śledztwa okazuje się urna z prochami bardzo żywotnej prababci, ale i wyjątkowo zabawna, zaskakująca, a przy tym znakomicie napisana. Tylko lepiej czytać ją w towarzystwie bombonierki.

"– No, no, no! – powiedział. – Miętowa czekoladka. Czy ktoś z państwa takie jada?
Lady Cecilia z wrażenia najpierw zerwała się z krzesła, a zaraz potem z powrotem usiadła.
After eight?! – zawołała. – To były ulubione czekoladki prababci! Prada, kochanie?
Lord Mortimer sprawiał wrażenie, jakby pytanie żony wyprowadziło go z równowagi. Łypnął gniewnie spod oka i burknął zaskakująco niegrzecznie:
A ty skąd to możesz wiedzieć? Przecież nawet jej nie znałaś.
Ależ, kochanie – broniła się lady Cecilia. – Opowiadałeś mi, jak w czasie wojny sprzedała pierścionek z brylantem za pudełeczko miętowych czekoladek. Nie pamiętasz?
Znaczące chrząknięcie komisarza przerwało tę małżeńską wymianę zdań.
A państwo? – spytał detektyw. – Chciałbym wiedzieć, czy państwo często jadają takie przysmaki?
Lady Cecilia odruchowo poprawiła fryzurę i w mgnieniu oka powróciła do roli uprzejmej gospodyni.
Nie – uśmiechnęła się miło. – Mąż i ja w ogóle wystrzegamy się słodyczy."

Z lubością delektowaliśmy się również historyjką spisaną przez Grzegorza Gortata. Jest to jedyne w tym zbiorze "opowiadanie drogi", proste, szybkie, ale zgrabne i wciągające niczym najbardziej udane utwory Agaty Christie. No właśnie, moim zdaniem zamiłowanie do kryminału lepiej zaszczepiać opowiadaniami czy dłuższymi formami oddającymi ten nastrój, pobudzającymi szare komórki, a niekoniecznie mówiąc wprost, że Poirot, Marple czy Holmes wielkimi detektywami byli i należy ich czytać. Dużym atutem utworu Grzegorza Gortata jest bohater: nieidealny, trochę cwaniak, drżący przed nauczycielami, kombinujący. O tak, z kimś takim może się identyfikować niejeden dziewięciolatek. Takich kwiatków z pewnością jest więcej niż młodych fanów Poirota.

"– Chcę powiedzieć, proszę pana, że wkrótce się dowiemy, co się naprawdę stało.
Niby jak?
Tu mam wszystko rozpisane – pokazałem zeszyt. – Zebrałem wszystkie dane i za pomocą stosownych równań matematycznych sprowadziłem je do jednej postaci. Teraz wystarczy tylko zastosować odpowiedni wzór. Potrzebuję jeszcze kilku minut.
Jaki wzór? – zainteresował się tata.
Zacząłem gorączkowo myśleć, ale akurat w tym momencie nic odpowiedniego nie przychodziło mi do głowy. Naraz za oknem mignął mi wielki bilbord. Nabrałem powietrza i odparłem, czując się trochę nieswojo, bo nie lubię kłamać:
Wzór Bilbordena.
Nie znam... – mruknął tata.
Dopiero niedawno został wprowadzony do programu szkolnego – zacząłem szybko tłumaczyć. – W praktyce stosuje się głównie do długoterminowych prognoz pogodowych."

Muszę jednak wyróżnić jednego z zaczytanych naśladowców wielkich detektywów, a mianowicie bohatera opowiadania Zuzanny Orlińskiej "Głowa doktora Grimesby'ego Roylota". Tu zachwycił mnie pomysł wprowadzenia do utworu dla dzieci rozmowy protagonisty z innym bohaterem literackim – Sherlockiem Holmesem, który, w pewnym sensie, nawet uczestniczy w akcji i wpływa na nią. Do czytanego tu i teraz opowiadania przenika więc postać z innych, klasycznych książek, wiążąc wydarzenia i osoby z różnych literackich światów. Młodzi czytelnicy raczej nie spotkali się wcześniej z takim rozwiązaniem, a każdą próbę poszerzenia znajomości i kompetencji literackich dzieci witam z radością. Opowiadanie to można odbierać jako hołd dla geniuszu Arthura Conan Doyle'a, ale czytelnicy nieznający jeszcze przygód Holmesa przeczytają po prostu zapis pewnego dziecięcego śledztwa, w którym pomaga doświadczony detektyw. Historia została poprowadzona umiejętnie, z humorem i konsekwencją stylistyczną, a także z licznymi, interesującymi odwołaniami do opowiadań o Sherlocku Holmesie. Nietypowa dla polskiej beletrystyki dziecięcej konstrukcja fabuły, dwupoziomowa narracja i sposób "reklamowania" czytelnictwa czynią ten utwór naprawdę wyjątkowym. Mam nadzieję, że zostanie dostrzeżony przez krytyków, wydawców i rodziców oraz uwzględniony jeszcze w wielu antologiach.
Ilustracje do "Opowiadań z kluczem" przygotowała Olga Reszelska. O ile okładkę uznaliśmy za bardzo intrygującą, o tyle same rysunki, choć bywają wesołe i całkiem udane, sprawiły nam pewien zawód. Niestety jest ich stosunkowo niewiele, przeważnie nie wnoszą nic znaczącego do tekstów, nie uzupełniają ich, zauważyliśmy też kilka bardzo podobnych, a nawet powtórzonych obrazków. Mimo wszystko mam sentyment do tej ilustratorki, ponieważ stworzyła niezapomniane portrety bohaterów "Elfomanii" Marcina Pałasza.
Seria "Polscy pisarze dzieciom" wydawnictwa Literatura liczy już pięć tomów. Mam nadzieję, że wkrótce ukażą się kolejne, ku uciesze mojego syna i jego rówieśników, a także wszystkich osób zainteresowanych synchronicznym przeglądem polskiej literatury dla dzieci.
Bożena Itoya

Opowiadania z kluczem, okładka i ilustracje: Olga Reszelska, seria: Polscy pisarze dzieciom, Wydawnictwo Literatura, Łódź 2015.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz