Najnowszy
tom serii "Polscy pisarze dzieciom" (a równocześnie serii
"Z parasolem") wydawnictwa Literatura zawiera osiemnaście
historyjek kryminalnych i nosi tytuł "Opowiadania z
kluczem". Publikacja może być dobrym materiałem do
analizy współczesnej polskiej literatury dla dzieci, bo choć
autorzy byli ograniczeni długością, gatunkiem i ogólną tematyką
utworów, to jednak reprezentują różne trendy, stylistyki i typy
narracji. Tym razem literackie smakołyki zaprezentowali dzieciom
Paweł Beręsewicz, Katarzyna Ryrych, Marcin Szczygielski, Zuzanna
Orlińska, Renata Piątkowska, Anna Czerwińska-Rydel, Tomasz
Trojanowski, Dorota Cembrzyńska-Nogala, Grażyna Bąkiewicz,
Kazimierz Szymeczko, Małgorzata Strękowska-Zaremba, Grzegorz
Gortat, Beata Ostrowicka, Joanna Jagiełło, Kalina Jerzykowska,
Barbara Kosmowska, Paweł Wakuła i Joanna Papuzińska.
Nie
znam założeń redakcyjnych tomu, ale po jego przeczytaniu odniosłam
wrażenie, że wspólnym mianownikiem dla wszystkich opowiadań miało
być osadzenie we współczesności oraz dziecięcy bohaterowie
wcielający się w role detektywów. W kilku przypadkach protagoniści
są wielbicielami konkretnych kryminałów, co było dość nużące
dla mojego syna, nieczytującego jeszcze maminych "Sherlocków"
oraz babcinych "Agatek" i "Marpli" (nasze domowe
określenie cyklu filmowych i powieściowych przygód panny Jane
Marple). Sądzę, że większość jego rówieśników, a seria "Z
parasolem" adresowana jest właśnie do dzieci w wieku 6-10 lat,
również nie poznała jeszcze czaru klasycznych kryminałów, trudno
więc "wczuć się" im w sytuację i pasje bohaterów
opowiadań. Z pewnością nie można uniknąć podobieństw w
interpretacji tematu przez nastu piszących równocześnie autorów,
nieznających innych tekstów przyjętych do tomu. Jednak, z punktu
widzenia młodego czytelnika, powtarzający się motyw zaczytania w
książkach Agaty Christie i Arthura Conan Doyle'a oraz podobny
"zestaw" bohaterów pomniejszyły przyjemność płynącą
z lektury tomu jako całości.
Poszczególne
utwory czytało się nam bardzo różnie. Niektórych wysłuchaliśmy,
bo do książki załączono płytę z wersją audio (czyta Tomasz
Schimscheiner). Tak obszerna – licząca 300 stron – publikacja
nawet wytrwałym młodym czytelnikom powinna starczyć na bardzo
długo, a możliwość późniejszego odsłuchania ulubionych utworów
to prawdziwy luksus. Książkę można czytać od środka, od końca,
wybierać najfajniejszych autorów, jak kto chce. My przy lekturze
pominęliśmy niektóre teksty (jakoś nas nie zachęciły), ale
potem odnaleźliśmy je na płycie. Oboje najwyżej oceniamy
opowiadania lekkie, zabawne i oparte na oryginalnym (przynajmniej dla
tego tomu) koncepcie. Każdemu z nich warto byłoby poświęcić
odrębne studium literaturoznawcze, ja opiszę oczywiście tylko
subiektywne wrażenia.
Zawsze
miło przeczytać tekst odpowiadający naszemu poczuciu humoru. Mój
syn znalazł w "Opowiadaniach z kluczem" kilku "swoich"
autorów. Utwory Grzegorza Gortata ("Co
było do udowodnienia, czyli wzór Bilbordena"),
Pawła Beręsewicza ("Gdzie
jest prababcia?") oraz
Pawła Wakuły ("Władca
marionetek")
przeczytał "na raz" – nie wypuścił książki, dopóki
ich nie skończył. Często chichotał i rechotał, choćby czytając
o tym, jakiego pomocnika podsunął małym (choć wielkomiejskim)
detektywom Paweł Wakuła.
"–
To dla Felusia Nurka – oznajmiła.
– Wiem,
kto to jest... – Chłopiec niepewnie podrapał się po głowie. –
Taki bezdomny typ, który szwenda się tu i tam... Ale nie mam
pojęcia, dlaczego nazywają go Nurek.
– Feluś
utrzymuje się z tego, co znajdzie w śmietnikach – wyjaśniła
Amelia. – Rozumiesz, on "nurkuje" w koszach. Można
powiedzieć, że jest ekspertem w tych sprawach. Spróbujemy
pociągnąć go za język.
Felusia
zastali w jego królestwie pełnym starych tapczanów, foteli z
wystającymi sprężynami, przerdzewiałych lodówek, nadtłuczonych
umywalek i zepsutych telewizorów."
Dalej
następuje komiczna rozmowa dziewczynki z Felusiem o "przekrwionych
oczkach" i zbierającym na "coś w płynie". Zapewne
ktoś mógłby się przyczepić do poprawności tematu, ale dla
obeznanego z nim starszego dziecka, mieszkającego w sercu dużej
dzielnicy wielkiego miasta, w zagłębiu sklepów nocnych i okolicach
skupu złomu, a w dodatku obcującego z różnymi gatunkami
literackimi, opowiadanie Pawła Wakuły stało się świetną
rozrywką. A ja cieszę się, że polscy autorzy, mimo mody na
książki pouczające i ze wszech miar właściwe, nie boją się
ironii, komizmu czy pewnego "pazura". Właśnie taką
literaturę lubią starsze dzieci, niezależnie od preferencji
rodziców, nauczycieli dobierających lektury, krytyków czy
redaktorów.
W
opowiadaniu Pawła Wakuły naszą uwagę zwróciła też muzyka.
Tytuł opowiadania jest tłumaczeniem tytułu piosenki jednego z
najsłynniejszych "mocnych" zespołów, którego moje
"towarzystwo" słuchało od czwartej klasy podstawówki.
Teraźniejsi uczniowie też wolą "dorosłą" muzykę,
niewiele osób słucha stacji, audycji radiowych i zespołów
"dziecięcych". Oczywiście niekoniecznie chodzi o mocne,
rockowe brzmienia, zresztą chłopiec występujący w opowiadaniu
odbiera takowe z dużym dystansem i... ogłuszeniem. W każdym razie
muzyka jest jednym z bohaterów "Władcy marionetek", a to
wyróżnia utwór Pawła Wakuły z gąszczu nowszych polskich
publikacji beletrystycznych i czyni go jeszcze ciekawszym. Młodzi
melomani na pewno znajdą tu trochę siebie.
Do
zbioru "Opowiadania z kluczem" weszły też teksty, które
spodobają się chyba każdemu czytelnikowi, niezależnie od
preferencji muzycznych czy znajomości wielkomiejskich realiów. My
ze szczególną frajdą przeczytaliśmy na przykład opowiadanie
Pawła Beręsewicza. Jest to opowieść nieco upiorna, bo
przedmiotem śledztwa okazuje się urna z prochami bardzo żywotnej
prababci, ale i wyjątkowo zabawna, zaskakująca, a przy tym
znakomicie napisana. Tylko lepiej czytać ją w towarzystwie
bombonierki.
"–
No, no, no! – powiedział. – Miętowa czekoladka. Czy ktoś z
państwa takie jada?
Lady
Cecilia z wrażenia najpierw zerwała się z krzesła, a zaraz potem
z powrotem usiadła.
– After
eight?! – zawołała. – To były ulubione czekoladki prababci!
Prada, kochanie?
Lord
Mortimer sprawiał wrażenie, jakby pytanie żony wyprowadziło go z
równowagi. Łypnął gniewnie spod oka i burknął zaskakująco
niegrzecznie:
– A
ty skąd to możesz wiedzieć? Przecież nawet jej nie znałaś.
– Ależ,
kochanie – broniła się lady Cecilia. – Opowiadałeś mi, jak w
czasie wojny sprzedała pierścionek z brylantem za pudełeczko
miętowych czekoladek. Nie pamiętasz?
Znaczące
chrząknięcie komisarza przerwało tę małżeńską wymianę zdań.
– A
państwo? – spytał detektyw. – Chciałbym wiedzieć, czy państwo
często jadają takie przysmaki?
Lady
Cecilia odruchowo poprawiła fryzurę i w mgnieniu oka powróciła do
roli uprzejmej gospodyni.
– Nie
– uśmiechnęła się miło. – Mąż i ja w ogóle wystrzegamy
się słodyczy."
Z
lubością delektowaliśmy się również historyjką spisaną przez
Grzegorza Gortata. Jest to jedyne w tym zbiorze "opowiadanie
drogi", proste, szybkie, ale zgrabne i wciągające niczym
najbardziej udane utwory Agaty Christie. No właśnie, moim zdaniem
zamiłowanie do kryminału lepiej zaszczepiać opowiadaniami czy
dłuższymi formami oddającymi ten nastrój, pobudzającymi szare
komórki, a niekoniecznie mówiąc wprost, że Poirot, Marple czy
Holmes wielkimi detektywami byli i należy ich czytać. Dużym atutem
utworu Grzegorza Gortata jest bohater: nieidealny, trochę cwaniak,
drżący przed nauczycielami, kombinujący. O tak, z kimś takim może
się identyfikować niejeden dziewięciolatek. Takich kwiatków z
pewnością jest więcej niż młodych fanów Poirota.
"–
Chcę powiedzieć, proszę pana, że wkrótce się dowiemy, co się
naprawdę stało.
– Niby
jak?
– Tu
mam wszystko rozpisane – pokazałem zeszyt. – Zebrałem wszystkie
dane i za pomocą stosownych równań matematycznych sprowadziłem je
do jednej postaci. Teraz wystarczy tylko zastosować odpowiedni wzór.
Potrzebuję jeszcze kilku minut.
– Jaki
wzór? – zainteresował się tata.
Zacząłem
gorączkowo myśleć, ale akurat w tym momencie nic odpowiedniego nie
przychodziło mi do głowy. Naraz za oknem mignął mi wielki
bilbord. Nabrałem powietrza i odparłem, czując się trochę
nieswojo, bo nie lubię kłamać:
– Wzór
Bilbordena.
– Nie
znam... – mruknął tata.
– Dopiero
niedawno został wprowadzony do programu szkolnego – zacząłem
szybko tłumaczyć. – W praktyce stosuje się głównie do
długoterminowych prognoz pogodowych."
Muszę
jednak wyróżnić jednego z zaczytanych naśladowców wielkich
detektywów, a mianowicie bohatera opowiadania Zuzanny Orlińskiej
"Głowa doktora Grimesby'ego Roylota". Tu zachwycił
mnie pomysł wprowadzenia do utworu dla dzieci rozmowy protagonisty z
innym bohaterem literackim – Sherlockiem Holmesem, który, w pewnym
sensie, nawet uczestniczy w akcji i wpływa na nią. Do czytanego tu
i teraz opowiadania przenika więc postać z innych, klasycznych
książek, wiążąc wydarzenia i osoby z różnych literackich
światów. Młodzi czytelnicy raczej nie spotkali się wcześniej z
takim rozwiązaniem, a każdą próbę poszerzenia znajomości i
kompetencji literackich dzieci witam z radością. Opowiadanie to
można odbierać jako hołd dla geniuszu Arthura Conan Doyle'a, ale
czytelnicy nieznający jeszcze przygód Holmesa przeczytają po
prostu zapis pewnego dziecięcego śledztwa, w którym pomaga
doświadczony detektyw. Historia została poprowadzona umiejętnie, z
humorem i konsekwencją stylistyczną, a także z licznymi,
interesującymi odwołaniami do opowiadań o Sherlocku Holmesie.
Nietypowa dla polskiej beletrystyki dziecięcej konstrukcja fabuły,
dwupoziomowa narracja i sposób "reklamowania" czytelnictwa
czynią ten utwór naprawdę wyjątkowym. Mam nadzieję, że zostanie
dostrzeżony przez krytyków, wydawców i rodziców oraz uwzględniony
jeszcze w wielu antologiach.
Ilustracje
do "Opowiadań z kluczem" przygotowała Olga Reszelska.
O ile okładkę uznaliśmy za bardzo intrygującą, o tyle same
rysunki, choć bywają wesołe i całkiem udane, sprawiły nam pewien
zawód. Niestety jest ich stosunkowo niewiele, przeważnie nie wnoszą
nic znaczącego do tekstów, nie uzupełniają ich, zauważyliśmy
też kilka bardzo podobnych, a nawet powtórzonych obrazków. Mimo
wszystko mam sentyment do tej ilustratorki, ponieważ stworzyła
niezapomniane portrety bohaterów "Elfomanii" Marcina
Pałasza.
Seria
"Polscy pisarze dzieciom" wydawnictwa Literatura liczy już
pięć tomów. Mam nadzieję, że wkrótce ukażą się kolejne, ku
uciesze mojego syna i jego rówieśników, a także wszystkich osób
zainteresowanych synchronicznym przeglądem polskiej literatury dla
dzieci.
Bożena
Itoya
Opowiadania z kluczem, okładka i ilustracje: Olga Reszelska, seria: Polscy
pisarze dzieciom, Wydawnictwo Literatura, Łódź 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz