Na
"Bractwo-piractwo" Natalii Usenko (tekst) i Elżbiety
Kidackiej (ilustracje) składa się dwadzieścia krótkich, wesołych
opowiastek zakończonych rymowankami. W każdej historyjce należy
coś policzyć albo odnaleźć na ilustracji, a dodatkowa łamigłówka
lub zadanie plastyczne (do wykonania w książce) kryje się w
wierszyku.
"Hej!
Popatrzcie, mamy tu
piękną
mapę tego snu:
dzika
wyspa,
dużo
ścieżek,
straszny
smok na każdej leży,
skały,
palmy, piramidy
i
tubylcy zbrojni w dzidy
(tych
się nie bój,
ręczę
ci, że tubylcy nie są źli).
Zamiast
drżeć i bić na trwogę,
znajdź
bezpieczną, krótką drogę.
Jak?
Podpowiem ci w sekrecie:
biały
smok nie krzywdzi dzieci!"
Z
tą książką dziecko uczy się nie tylko liczyć i rozwiązywać
proste zadania, ale i słuchać, koncentrować się na treści
lektury. Po kilku rozdziałach nie trzeba już powtarzać końcówki
opowieści, mały słuchacz w odpowiednim momencie (zanim padnie
pytanie/polecenie) sam zaczyna dodawać wymieniane elementy.
"Taki
jestem objedzony, że już nie wiem, ile dań zjedliśmy. A może wy
policzycie?"
"Ile
prezentów przyniósł zakochany pradziad, nim kapryśna syrena
pokazała mu język i uciekła z chichotem?"
"Nie
wiem, ile zostało portretów, ale nie będę liczył, bo się
zdenerwuję jeszcze bardziej. Idę się napić herbaty z
ciasteczkiem. Liczcie sami!"
"Bractwo-piractwo"
napisane zostało z humorem i lekkością charakterystycznymi dla
pisarstwa Natalii Usenko. Opowiastki te przypominają rozmaite
zagadki ze "Świerszczyka", którego nadal chętnie
czytujemy, choć syn ma już dziewięć lat. Książka wydała mi się
idealnie wyważona, dobra pod każdym względem, bo ilustracje
Elżbiety Kidackiej doskonale pasują do nastroju i konwencji tekstów
Natalii Usenko. Są w sam raz śmieszne, delikatne, kolorowe, proste,
dziecięce, ale nie głupiutkie. Naszymi plastycznymi faworytami
zostały Krowa Morska, syrena Irena i sroka zerkająca na szafir.
Wyjątkowo nie mieliśmy nic przeciwko mazaniu w książce,
przeciwnie, przyjemnie było uzupełniać, współtworzyć
"Bractwo-piractwo", oczywiście specjalnymi, zacnymi
cienkopisami i z odpowiednim artystycznym zacięciem.
Ta
wesoła, zgrabna lekturo-zabawa ma jeszcze jedną zaletę: służy do
wspólnego, rodzinnego czytania i rozwiązywania. Jej pięcio-,
sześcioletni adresat musi mieć towarzystwo: starszego brata,
siostrę, ciocię, dziadka, rodzica. Zbiorowym bohaterem książki
jest zresztą czteropokoleniowa (!) rodzina, i choć przy lekturze
nie musi nas być aż tak dużo, polecam "Bractwo-piractwo"
jako formę spędzania czasu w domowej gromadzie. My bawiliśmy się
świetnie!
Bożena
Itoya
Natalia
Usenko, Bractwo-piractwo. Przygoda matematyczna, ilustracje: Elżbieta
Kidacka, Nasza Księgarnia, Warszawa 2015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz