cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Metryka nocnika

"Metryka nocnika" Iwony Wierzby jest książką zarazem rozrywkową i popularnonaukową. Autorka przyjęła przy tym zupełnie niepopularne spojrzenie na wiedzę. Bo czy ktoś inny wpadł na pomysł napisania poważnej historii tak dyskretnego naczynia, mebla i pomieszczenia, jak te opisywane zbiorczo słowem "toaleta" czy "WC"? Tu nie ma tabu, ale czytelnik nie pada trupem na wyobrażenie zapachu roznoszącego się po ulicach miast pozbawionych kanalizacji i toalet. Sytuację w dużym stopniu ratują stylowe ilustracje Marianny Sztymy, gdyby nie były tak starodawne i niedosłowne, chyba jednak nie dotrwałabym do końca lektury. Ciągle zresztą trudno mi uwierzyć, że dałam się przekonać twórczyniom "Metryki nocnika" do przeczytania i obejrzenia blisko 100 stron o ekskrementach i ich przechowywaniu. Cóż, książka ta ma same dobre strony, gdy już przyzwyczaić się do odrażającego tematu: jest rzeczowa, konkretna, uporządkowana niczym życie największego pedanta, w pełni konsekwentna, napisana dobrą polszczyzną, subtelnie artystyczna, dopracowana graficznie i typograficznie, po prostu perfekcyjna w zaplanowanej formie.
Znalazłam jednak jeden słaby punkt "Metryki nocnika". Mianowicie na czas tej lektury musiałam nieco zmienić nawyki czytelnicze, bo gdy, jak zwykle, czytałam przy jedzeniu, w autobusie czy w sali kinowej przed zgaszeniem świateł, to dziwnie czułam się albo ja, albo siedzące obok mnie osoby. To jednak kloaczna lektura. A czemu nas krępuje? Otóż mamy tu dostojny tytuł i formę przyjęte dla kwestii przyziemnej, dość wstydliwej, ale jakże prawdziwie recenzującej naszą cywilizację jako młodą adeptkę kultury osobistej i higieny. Tu dowiecie się o naszej wspaniałej przeszłości, europejskich (i nie tylko) czasach królewien w pięknych sukniach i rycerzy w błyszczących zbrojach tego, o czym nie wspominają romanse, historyczne powieści czy kinowe hity.
Książka zawiera dobry, zwięzły wstęp, przybliżający nie tylko tematykę publikacji, ale też jej konwencję, podejście autorki do kwestii posiadania nocnika (i późniejszych ustępów). A jest to podejście antropologiczne, bo też Iwona Wierzba niewątpliwie popularyzuje dyscyplinę nazywaną antropologią kulturową (zaliczaną do nauk społecznych, ewentualnie kulturoznawczych). Właściwa treść "Metryki nocnika" została ułożona chronologicznie, podzielona na sześć rozdziałów, z których każdy rozpoczyna się czytelnym i ciekawym kalendarium dziejów ludzkości, uwzględniającym również przełomy "toaletowe". Jest to frapująca lektura, pełna ciekawostek, anegdot, faktów, historycznych postaci i miejsc. Skutecznie porządkuje myślenie nastolatka o historii kultury i może stanowić ciekawe uzupełnienie innych jego czytelniczych przygód, choćby tej z "Boso ale w ostrogach" Stanisława Grzesiuka, gdzie opis warunków sanitarnych na warszawskiej ulicy Tatrzańskiej otwiera książkę, charakteryzując czasy. Naście lat temu, na przełomie XX i XXI wieku, zdarzyło mi się odwiedzić kolegów wynajmujących przy ulicy Tatrzańskiej mieszkanie, kojarzące się raczej z pokojem, pozbawione toalety czy choćby umywalki, do których trzeba było spacerować na korytarz. W czasach szkoły podstawowej natomiast, w stolicy naszego kraju, wielokrotnie bywałam w miejscach wyposażonych tylko w tradycyjne drewniane wygódki – na działkach czy u znajomych. Ta historia wcale nie jest więc taka odległa i niepojęta. Czytając "Metrykę nocnika" największy szok kulturowy przeżyłam w momencie, gdy zrozumiałam, że Iwona Wierzba musi tłumaczyć, czym jest "wychodek", bo czytelnicy należący do pokolenia mojego syna prawdopodobnie nigdy czegoś takiego nie widzieli i nie zobaczą (choć TOI TOI'e są elementem ich codzienności).
Wiedzę zdobytą w książce utrwala opatulająca ją gra planszowa, ukryta na odwrocie obwoluty. Szukanie ukrytych skarbów w rozmaitych produktach to ulubione zajęcie dzieci niezależnie od pokolenia, ta plansza-niespodzianka przypomniała mi dawne radości, była jak "historyjka" w gumie Kaczor Donald albo naklejka w wafelku Kukuruku. "Grywalność" planszówki oczywiście sprawdziliśmy, rozgrywka była ciekawa i wesoła, bo "toaletowe" przyczyny zatrzymywania się na dwie kolejki czy przyspieszenia o kilka pól z pewnością nie powtórzyły się w żadnej innej grze. Dodatkową zabawę uczyniliśmy sobie z doboru pionków i kostki (nie są załączone do książki), które musiały pasować do tematyki "Metryki nocnika". Spróbujcie koniecznie tej rozrywkowej popularyzacji nauki.
Bożena Itoya

Iwona Wierzba, Metryka nocnika, ilustracje Marianna Sztyma, Wydawnictwo Albus, Poznań 2014.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz