Drugi
tom przygód dwunastoletniego Strażnika Płomienia, obdarzonego
wyjątkowym talentem rozmawiania z książkami, nosi tytuł "Archie
Greene i Klub Alchemików". Po książkę tę można sięgnąć
nawet nie znając części pierwszej ("Archie Greene i sekret
czarodziej") ponieważ autor szczegółowo streszcza
wcześniejsze wydarzenia i przedstawia ich uczestników nawet
dokładniej niż poprzednio. My pamiętaliśmy każdą stronę
powieści, ale innym czytelnikom te przypomnienia mogą pomóc w
śledzeniu akcji na bieżąco. Wiele zagadnień doczekało się też
poszerzenia, którego brakowało nam w pierwszym tomie.
– Nie
miałem pojęcia, że magiczna społeczność jest aż tak wielka –
stwierdził ze zdumieniem chłopak, przyglądając się tłumom. –
Chyba nie wszyscy są Strażnikami Płomienia?
Woodbine
pokręcił głową.
– Nie,
ale wszyscy pochodzą z magicznych rodów. Część z nich to dawni
uczniowie muzeum. Teraz uczą się tu ich synowie i córki. Ale nie
brakuje absolwentów innych akademii magii, którzy posłali swoje
dzieci do szkół, które sami ukończyli. Większość po
zakończeniu nauki obejmuje posady w świecie Nieprzygotowanych.
Tylko szczęściarze mają pracę związaną z magią.
Archie
wciąż mieszka z siostrą ojca i jej rodziną, kształci się w
dziedzinie odnawiania książek magicznych pod okiem introligatora
Starego Zeba, pobiera też inne nauki pod okiem pracowników Muzeum
Rozmaitości Magicznych w Oksfordzie oraz Orpheusa Glooma z
Królewskiego Towarzystwa Magii w Londynie. Autor powieści zadbał o
rozbudowaną strukturę czarodziejskiego świata i opis stosunków ze
zwykłymi ludźmi – Nieprzygotowanymi. Relacje między samymi
czarodziejami bywają pokojowe i przynajmniej poprawne, zdarzają się
też większe lub mniejsze niepokoje, podejrzenia i afery.
Królewskie
Towarzystwo Magii sprawowało pieczę nad magią w całej Wielkiej
Brytanii. Podlegało jedynie Lidze Magicznej, międzynarodowej
organizacji skupiającej czarodziejów. Gloom z szerokim uśmiechem
omiótł spojrzeniem salę. Archie poczuł się nieswojo, bo wydawało
mu się, że przybysz na chwilę zatrzymał na nim wzrok. Może
wiedział, że chłopiec jest zaklinaczem książek?
W
nowej historii ujawnione zostaje nowe zagrożenie, a właściwie cała
seria niebezpieczeństw dotyczących bezpośrednio Archiego i jego
przyjaciół, ale też całego magicznego świata. Obok zwykłych
Znamion Płomienia świadczących o specjalności ucznia muzeum
(odnajdywanie, odnawianie lub doglądanie), na dłoniach pięciorga
dzieci (Archie Greene, Bramble i Thistle Foxe'owie, Rupert Trevallen,
Arabella Ripley) pojawiają się dodatkowe symbole: każde z nich
zyskuje złotego smoka ułożonego w kształt koła, oznaczającego
umiejętność pisania zaklęć i związek z Klubem Alchemików.
Takie znaki ostatnio nosili bowiem w XVII wieku potępieni członkowie
tajnego stowarzyszenia praktykującego czarną magię. Powrót
złotych znamion w tajemniczy sposób łączy się z osłabieniem
magii chroniącej Muzeum Rozmaitości Magicznych i wszystkie
czarodziejskie księgi. Nadejście rządów ciemnej strony mocy
wydaje się bardzo prawdopodobne i bliskie.
– Nie
słyszę nic prócz tego dziwnego szelestu – szepnął Thistle.
Archie
znowu wytężył wzrok w ciemnościach. Ogarniało go coraz większe
przerażenie. Miał wrażenie, że na jego ramieniu zaciska się
lodowata dłoń. Obok rozległ się jęk Thistle'a.
– Archie,
nie chcę cię martwić, ale mój pierścień zaczął świecić.
Tato mówił, że robi tak, kiedy w pobliżu jest czarna magia.
Ponownie
rozległ się szelest. Coś okropnie zaśmierdziało i po chwili
Archie usłyszał obcy głos:
– Co
my tutaj mamy? Dwóch chłopców zagubionych w ciemnościach.
Znakomicie!
Archie
i jego kompani postanawiają spisać na nowo dobre zaklęcia i tym
samym ocalić swój świat przed upadkiem, szybko jednak uświadamiają
sobie, że czyhają na nich pokusy czarnej magii. Młody zaklinacz
książek słyszy jeszcze więcej szeptów i nie wie, czy należą do
woluminów (i jakich?), duchów, czy innych stworzeń; trafia do
ukrytych komnat, odczuwa wpływ jakiejś mrocznej potęgi. Dodatkowo
staje się bohaterem ponurej przepowiedni, która oznajmia, że
Archie znajduje się na rozstaju dróg losu i ostrzega go przed
wyborem ciemnej ścieżki magii. W książce nad uwagami natury
moralnej przeważa oczywiście pierwiastek przygodowy, ale zdarzają
się i momenty autorefleksji.
Czasami
Archie próbował sobie wyobrazić, jak wyglądałoby jego życie,
gdyby nigdy nie dowiedział się o magii ani o muzeum. Uśmiechnął
się sam do siebie. Byłoby nudne! Na pewno. Za to teraz musiał
udźwignąć na barkach wielka odpowiedzialność. Niemały ciężar.
W
głębi ducha wiedział, że najbardziej obawia się samego siebie.
Przerażała go myśl, że dokona złego wyboru, gdy przyjdzie na to
pora. Kto wie, może już podjął złą decyzję przekonując
kolegów, aby wspólnie reaktywowali Klub Alchemików. Wtedy wydawało
mu się oczywiste, że powinni przepisać "Księgę zaklęć",
aby ocalić muzeum.
Opowieść
jest więc pełna wyzwań, wątpliwości i trudnych decyzji. Archie
wciąż na nowo podejmuje ryzyko, wywołując gorące emocje
czytelnika, czasem nawet okrzyki "Nie rób tego!" czy
"Uważaj, lepiej nie!". Przygoda wciąga, ale intryguje
również przeszłość chłopca, bo kolejne napomknięcia o
niegdysiejszym wypadku rodziców i siostry Archiego wzbudzają coraz
poważniejsze podejrzenia: czy jego najbliżsi rzeczywiście zginęli?
Może wrócą? Dowiadujemy się na ten temat nieco więcej, ale
pytania i wątpliwości wciąż przeważają nad odpowiedziami. Pewne
jest jedynie, że autor zawiesza opowieść w ciekawym momencie,
zapewne więc planuje trzeci tom, oraz że w świecie Archiego
wszystko jest możliwe.
Kryształ
zaczął wibrować i Archiego ogarnęło dziwne wrażenie, że się
wysuwa z własnego ciała.
– Rany!
Niesamowite uczucie! – zawołał, nie otwierając oczu. – Też to
poczułaś, Bramble?
Nikt
mu nie odpowiedział.
– Thistle?
Cisza.
–
Rupercie, Arabello? – Archie
otworzył oczy i zobaczył, że przyjaciele nadal rozmawiają, jak
gdyby nic się nie stało.
Zrobił
krok w kierunku Bramble. Jego ruch sprawił, że w powietrzu pojawiła
się srebrzysta smuga podobna trochę do fosforescencji. Przyjrzał
się swoim rękom. Migotały dziwnie. Odwrócił się i zobaczył
siebie z dłonią zaciśniętą na Szmaragdowym Oku. Zaklęcie
zadziałało. Zdołał uwolnić swoje retro-spektrum!
Książka
"Archie Greene i Klub Alchemików" została nastrojowo
zilustrowana przez Jamesa de la Rue. Czarno-białe, całostronicowe,
występujące z rzadka rysunki bardzo dobrze obrazują akcję i
wygląd jej uczestników, choć wnikliwy czytelnik z pewnością
zauważy, że w tekście włosy Archiego są brązowe, a na kolorowej
okładce – żółte. Poza tym drobiazgiem oprawa graficzna w pełni
zadowoliła nasze oczy i wyobraźnię.
Bożena
Itoya
D.D.
Everest, Archie Greene i Klub Alchemików, ilustracje James de la
Rue, przełożyła Agnieszka Jacewicz, Dom Wydawniczy REBIS, Poznań
2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz