Angielski
pisarz D.D. Everest przygotował dla dzieci i młodzieży wspaniałą,
czarodziejską przygodę literacką, przypominającą nieco
"Harry'ego Pottera i kamień filozoficzny" J.K. Rowling
oraz "Artura i Zapomniane Księgi" Gerda Ruebenstrunka.
Pierwsza powieść o Muzeum Rozmaitości Magicznych i Strażnikach
Płomienia nosi tytuł "Archie Greene i sekret czarodzieja".
Poznajemy w niej dwunastoletniego bohatera, skromnego, ale o silnym
charakterze, zwykłego chłopca wychowywanego przez babcię.
Archibald (Archie) Greene otrzymuje z okazji urodzin paczkę nadaną
w 1603 roku, a w niej tajemniczą książkę
Kiedy
książce towarzyszy poruczenie specjalne, najczęściej oznacza to,
że ma ona wielką moc i może być niebezpieczna. Wówczas
najlepszym dla niej miejscem jest Wydział Książek Zaginionych.
Jeżeli natkniesz się kiedyś na taką książkę, Archie, musisz
natychmiast mi to zgłosić i wszystko powiedzieć. Rozumiemy się,
chłopcze?
Przesyłka
musi być odwieziona do pewnej księgarni w Oksfordzie, bo akcja
została umiejscowiona we współczesnej Anglii, a pochodzący z
prowincji Archie ma zatrzymać się u cioci, wuja, i kuzynostwa, o
których istnieniu dotąd nie wiedział. Babcia gdzieś wyjeżdża,
świat bohatera wywraca się do góry nogami, bo pobyt u świeżo
odzyskanej, bardzo dziwacznej rodziny przedłuża się i staje
początkiem zupełnie nowego życia Archiego. Nagle o teraźniejszości
zaczynają decydować przepowiednie, legendy oraz magia.
– Przez
stulecia zbiory aleksandryjskie były znakomicie zabezpieczone, aż
do roku czterdziestego ósmego przed naszą erą, kiedy wydarzyło
się coś potwornego. Czarnoksiężnik Barzak zaprószył ogień i
Wielka Biblioteka spłonęła. Kiedy skrybowie ratowali jej ostatnie
zbiory, zauważyli, że magiczne książki, dotknięte czarną magią
Barzaka, są poważnie uszkodzone. Wiele lat później uszkodzone
książki przewieziono do Oksfordu, gdzie odtąd były już
bezpieczne. – Woodbine pokiwał smutno głową. – Pożar Wielkiej
Biblioteki położył krez Złotemu Wiekowi Magii. Oznaczał też
początek ciemnych wieków. Zwykli ludzie stali się podejrzliwi
wobec magii, zaczęli się jej lękać i, trzeba przyznać, nie bez
powodu. Zaklęcia i uroki rzucano z czystej złośliwości lub dla
żartu. Alchemicy rozpoczęli szalone eksperymenty, pragnąc stać
się bogaci i posiąść wiedzę o wytwarzaniu złota.
Czarnoksiężnicy nauczyli się przywoływać złe duchy.
Już
podczas pierwszej wizyty w księgarni Biały Regał Archie zostaje
wrzucony na głęboką wodę: zauważa, że nie trafił do
zwyczajnego punktu handlowego, styka się z zabytkowymi, niezwykłymi
książkami oraz z jeszcze bardziej niecodziennymi osobami, a w
dodatku jedna z nich natychmiast go zatrudnia. I choć zazwyczaj
książki i ogień nie występują zgodnie, w Białym Regale właśnie
płomień prowadzi do bibliofilskiego wtajemniczenia.
– To
Faros! Płomień Aleksandrii! Światło świata! Nigdy cię nie
oparzy – Wyrzucił jednym tchem Stary Zeb.
Archie
nie wierzył własnym oczom. Miał tylko znieść książki do
warsztatu, trzymał je przed chwila w rękach, a teraz trzyma ogień!
Po
chwili płomień zmienił kolor z żółtego na błękitny i znikł.
Archiego zaczęła swędzieć prawa dłoń. Chłopiec był pewien, że
mimo wszystko usiało dojść do oparzenia, ale kiedy spojrzał na
skórę dostrzegł tylko drobny czerwony znak, niczym mały
tatuaż.(...)
– (...)
Zaczynamy punktualnie o dziewiątej i pracujemy do zakończenia
zaplanowanej roboty, chyba że wcześniej będę miał dosyć.
Głównie będziesz naprawiał książki, ale czasem będziesz
odnosił je tam, skąd do nas trafiły. Nie martw się. Później
powiem ci więcej. Zaczynasz od jutra rana...
Odtąd
młody adept bibliotekoznawstwa magicznego zgłębia tajemnice
Strażników Płomienia, poznaje swoje umiejętności i misję, jaką
ma pełnić. Tylko kto go do niej wyznaczył? I w ogóle kto jest kim
w tej historii? Oprócz dobrych, pomocnych dusz Archie spotyka
również podstępnych zdrajców, duchy, mieszkańców książek i
inne fantastyczne byty. Przeszłość miesza się z teraźniejszością
zagrażając przyszłości, a wszystkie powikłania i zagrożenia
wynikają z działania złowieszczych i niszczycielskich ksiąg
czarnej magii: Strasznych Woluminów.
–
Ostrzegano cię przed zagrożeniami,
jakie wiążą się z patrzeniem w przeszłość – powiedział
głos. – Tam nic nie może ci zagwarantować bezpieczeństwa.
–
Rozumiem. Ale muszę się
dowiedzieć, dlaczego mój ojciec chciał mnie trzymać jak najdalej
od muzeum.
Jak
poprzednio, Księga zamierzchłości otworzyła się nagle i zamkneła
z trzaskiem. Między jej kartkami pojawiła się nowa zakładka.
– Gotowe.
Jednak możesz jeszcze zmienić zdanie. Czy decydujesz się spojrzeć
w przeszłość?
– Tak
– odpowiedział Archie.
– Niechaj
więc tak będzie!
Chłopiec
postąpił naprzód i otworzył księgę na wskazanej stronie. U góry
widniała data 14 kwietnia 1603 roku; miesiąc po jego poprzedniej
wizycie.
Kiedy
Archie dotknął kartki, jej powierzchnia zmarszczyła się jak
ostatnim razem i chłopiec znowu został wciągnięty przez książkę.
Powieść
została napisana ładnym językiem, z odpowiednią dawką
archaizmów, dzięki którym zyskuje nieco magiczno-starodawnej
atmosfery. "Archiego" czyta się znakomicie, czemu sprzyja
odpowiednio rozbudowana fabuła, ciekawe postacie, mnożące się
zagadki i zapowiedzi rozwoju najważniejszych wątków w kolejnej
powieści. Oczekiwanie na drugi tom ("Archie Greene i Klub
Alchemików") było w naszym domu przeżyciem zbliżonym do
wypatrywania pierwszej gwiazdki w wigilijny wieczór.
Pochodzisz
z jednej z rodzin, które trzymały pieczę nad pierwotnymi zbiorami
Biblioteki Aleksandryjskiej. Jest nas wielu, Foxe'owie, Ripleyowie,
Marjorie Gudge, nawet stary Rusp. Magiczne księgi mamy we krwi.
Spoczywa na nas odpowiedzialność ocalenia ksiąg, które jeszcze
pozostały. Jeżeli ktoś chce dobrze zabezpieczyć książkę,
wysyła ją do jednego ze Strażników Płomienia. Tylko w ten sposób
może być całkowicie pewny, że książka zostanie dostarczona do
"Białego Regału" i zwrócona muzeum.
Skoro
istnieje tylu Strażników Płomienia i tak wiele zadań za oraz
przed nimi, może doczekamy się dłuższej serii o Archiem? Początek
jest bardzo obiecujący, i choć autor sięga po znane od lat motywy
literatury dla młodzieży, to przecież każda książka stanowi
kompozycję takich elementów, które ktoś kiedyś już wykorzystał
lub chociaż o nie zahaczył. Niepozorni młodzieńcy wyruszają na
wyprawy służące ochronie świata oraz odkrywają swoje magiczne
umiejętności już od czasu mitów, poematów epickich i baśni
ludowych, a my zawsze z radością witamy kolejnych śmiałków, byle
ich losy były spisane w tak ciekawy sposób, jak w powieści "Archie
Greene i sekret czarodzieja".
Bożena
Itoya
D.D.
Everest, Archie Greene i sekret czarodzieja, ilustracje James de la
Rue, przełożył Paweł Laskowicz, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań
2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz