cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

środa, 23 listopada 2016

Błękitny śpiew płetwala


Wydawnictwo Łajka wydaje tylko niezwykle wyszukane książki, przyjemne dla oka i ucha malucha. We wszystkich królują zwierzęta, tym razem zaś sopocka oficyna udostępniła nam opowieść i marzenia o prawdziwym władcy świata zwierząt. Gigantyczny ssak morski ledwie mieści się w "Płetwalu błękitnym" Jenni Desmond, choć i książka ma okazały format, a jej błękit jest naprawdę wielki.
Autorka zgrabnie połączyła elementy popularnonaukowe z opowiadaniem o chłopcu czytającym książkę – tę samą, co my! Na ilustracjach widać okładkę, którą właśnie trzymamy w rękach, zupełnie jak w "Niekończącej się historii". Mały bohater "Płetwala błękitnego" zapoznaje się i przy okazji nas z podstawowymi informacjami o olbrzymie z morskich... nie, nie głębin, bo przecież przynajmniej raz na pół godziny płetwal musi zaczerpnąć powietrza. Na pewno zwierzę to można uznać za nieposkromionego zdobywcę oceanów. Chociaż też nie, człowiek niemal go poskromił, od początku XX wieku do lat 60. wybijając 360 tysięcy tych pięknych istot. W każdym razie dzięki tej publikacji dowiemy się więcej o naszej planecie, sobie samych, a przede wszystkim o niesamowitym stworzeniu, którego istnienie, wygląd i rozmiary przewyższają wyobraźnię pisarzy fantastycznych. Ten prawdziwy cud natury może zafascynować najmłodszych podobnie jak dinozaury, trzeba tylko podsunąć dzieciom książkę Jenni Desmond.
Ilustracje sprawiają wrażenie sklejonych z dziecięcych rysunków oraz akwarelowych, całkiem dorosłych obrazów. To, co dzieje się po tej stronie książki – świat chłopca i jego wyobrażenia o rzeczach porównywalnych z gabarytami wieloryba, narysowane zostało jakby kredkami i ręką małego bohatera. Błękitne, granatowe i szare portrety płetwala oraz oceanu namalowane są natomiast wprawnym, poetyckim pędzlem, co pięknie komponuje się ze zwięzłym, ścisło-przyrodniczym językiem narracji. Historyjka o zabawie wiedzą służy równocześnie temu właśnie celowi, ponieważ mały czytelnik, dzięki towarzystwu książkowego kolegi i fantazji obydwu, łatwo zapamiętuje szczegóły z życia płetwala.
Po przeczytaniu książki w jesienny poranek, przez resztę dnia słyszałam w wietrze śpiew płetwali. Nawet nie musiałam zamykać oczu, Jenni Desmond zdołała tak głęboko wniknąć do mojej wyobraźni, że wszystko wokół jest dziś mniej szare, a bardziej niebieskozielone, takie morsko-magiczne.
Bożena Itoya

Jenni Desmond, Płetwal błękitny, tłumaczenie Anna Błasiak, Wydawnictwo Łajka, Sopot 2015.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz