Książka
"Projekt Breslau" Magdaleny Zarębskiej adresowana jest do
gimnazjalistów i znakomicie sprawdzi się w funkcji lektury
szkolnej. Jej bohaterami są uczniowie jednego z wrocławskich
gimnazjów, budynek ich szkoły, miasto, w którym żyją i jego
dzieje. Niewątpliwie autorka podjęła trudne zadanie, bo rzadko
spotyka się tak złożoną i ambitną prozę polską dla młodzieży.
Nie jestem pewna, jak należy zaklasyfikować "Projekt Breslau",
czy jest to już powieść, czy też utwór popularyzujący nauki
humanistyczne (z historią na czele). Współczesne książki dla
młodzieży często jednak umykają podobnym ramom, literatura
popularna miesza się z piękną i popularnonaukową, fakty z fikcją,
i najwyraźniej nie przeszkadza to ani czytelnikom, ani krytykom. Oby
tylko ta wielogatunkowa literatura zawsze była dobrej jakości, jak
twórczość Magdaleny Zarębskiej.
– Pewnie
wyjechał do Niemiec. – Olga wzruszyła ramionami. –
Nie miał tu czego szukać.
– Nigdy
się nad tym nie zastanawiałem. – Leon poprawił okulary. –
Widzę tylko spokojną ulicę, po której jeżdżą samochody. Domy.
Drzewa. Sklepy. Co tu się działo w przeszłości? Ilu ludzi
zginęło? Jak to wszystko wyglądało?
– Właśnie
dlatego pamiętnik Hugona jest tak fascynujący! Opisuje świat,
którego już nie ma.
Tytułowy
projekt Breslau nie jest żadnym szkolnym referatem, ale własną
inicjatywą grupy przyjaciół znających się jeszcze ze szkoły
podstawowej. Natalia, Leon, Olga, Ada, Maks i Adam czują potrzebę
posiadania jakiegoś własnego kąta, ukrytego miejsca spotkań
"paczki". Odkrywają nieczynne wejście do swojego
gimnazjum, starego, przedwojennego budynku. Odwiedzają często
przedsionek, z którego przejście na szkolne korytarze zostało
kiedyś zamurowane, siadują na starych schodach, przeglądają
pozostawione przez kogoś rupiecie (głównie przedwojenne
podręczniki niemieckie), przynoszą sobie koce i przekąski,
dorabiają klucz i niespodziewanie przeżywają magiczną przygodę.
– Naprawdę
wierzysz, że Leon przeniósł się w czasie? – Spojrzeli na mnie
tak, jakbym zwariowała.
– Mam
dowody na to, że to jest możliwe. – Głośno wypuściłam
powietrze z płuc.
– Pewnie!
Najpierw była Narnia, potem Alicja w Krainie Czarów i Harry Potter
– zakpił Maks.
–
Nieprawda. Chodzi mi o
przeniesienie do przedwojennego Wrocławia, czyli do Breslau.
Pierwszą osobą, której to się udało, był Hugo –
odpowiedziałam ze spokojem i wyciągnęłam z teczki przetłumaczony
wpis.
Wśród
zabytkowych książek znajdują pisany po niemiecku dziennik Hugona,
chłopca, który mieszkał w ich mieście i chodził do ich szkoły,
gdy nazywały się inaczej i nie były polskie. W 1944 roku autor
dziennika spisał pokrótce losy swojej rodziny, a współcześni
młodzi wrocławianie postanawiają przetłumaczyć kolejne wpisy z
notatnika, by lepiej zrozumieć swoje miasto. Szybko przekonują się,
że Hugo miał niezwykłe doświadczenia historyczne, łączące się
z przedsionkiem gimnazjum i tym, co spotyka samych bohaterów.
Wtedy
usłyszałem przeciągły jęk. Nieopodal zauważyłem rannego
żołnierza, krew przesiąkała przez jego mundur. Pochyliłem się
nad nim, a wtedy powietrze przeciął świst kul. Skuliłem się i
padłem na ziemię.
Wojna?
Która
to wojna?
Nie
miałem pojęcia.
Nie
wiedziałem nawet, gdzie jestem.
Nie
miałem kogo zapytać.
Żołnierze
byli bardzo zajęci. Pośpiesznie zajmowali miejsca przy murach
obronnych. Wróg czaił się tuż za nimi.
Bronili
miasta. Jak wtedy, gdy Breslau zostało ogłoszone twierdzą.
Spojrzałem
za siebie.
Miasto
płonęło. Ogień z łatwością zajmował drewniane budynki.
Wspomniana
przygoda gimnazjalistów polega na podróży w czasie. Każdy z
bohaterów przenosi się do przedwojennego Breslau, nie zdradzę, czy
raz, czy kilkakrotnie, i każdy inaczej doświadcza tego osobistego,
wręcz namacalnego kontaktu z historią. Niektórzy przejmują się
zwyczajami i modą, inni architekturą miasta, jego strukturą
narodowościową, gwałtownymi i tragicznymi wydarzeniami lub losem
zwykłych, właściwie anonimowych mieszkańców. Wszyscy spisują
swoje przeżycia w pamiętniku Hugona, dopełniając jego opowieść.
Struktura
książki obejmuje właściwą narrację pierwszoosobową, relacje
bohaterów z ich indywidualnych podróży oraz fragmenty dziennika
Hugona. Czytelnik łatwo orientuje się w treści dzięki
zróżnicowanej czcionce i innym oznaczeniom, a także w oparciu o
mapy współczesnego Wrocławia i dawnego Breslau, na których
oznaczono punkty (budynki, parki, pomniki) wspominane w książce.
Elementy
fantastycznonaukowe nie obniżają jakości edukacyjnej i
merytorycznej utworu. Obok walorów dydaktycznych warto jednak
zwrócić uwagę na świat wartości młodych ludzi, o których z
dużym wyczuciem i znajomością tematu pisze Magdalena Zarębska.
Jak się okazuje, "ta dzisiejsza młodzież" wcale nie jest
taka zła, skoro obok zwyczajnych nastoletnich problemów miewa
poważne dylematy natury moralnej, etycznej i kulturowej. Natalia,
pierwszoplanowa bohaterka i narratorka "Projektu Breslau",
zwierza się nam ze swoich bardzo dojrzałych refleksji na temat
historii i współczesności Wrocławia. Gdyby każdy z nas pochylał
się tak nad problemami kultury, historii i tożsamości swojego
miasta czy miejscowości, bylibyśmy społeczeństwem ludzi niezwykle
światłych i świadomych.
Wtedy
przypomniałam sobie o atlasie historycznym, który stał na półce
w pokoju moich rodziców. Mogłam w nim prześledzić zmiany granic
na Śląsku na przestrzeni wieków. Przesuwano je wielokrotnie, za
każdym razem wpływając na życie zwykłych mieszkańców. Ten
powtarzający się podział decydował o wszystkim – o języku,
tożsamości i narodowości.
Nie
byłam też w stanie rozstrzygnąć, kto miał do Wrocławia
największe prawa. Tak często zmieniał władców! Równie dobrze
mógł pozostać czeskim Vratislavem, jak i niemieckim Breslau.
W
książce pada wiele ważnych słów, pytań i stwierdzeń, nic tylko
cytować i zagajać dyskusje z młodzieżą – w domu, na lekcjach
historii, języka polskiego, zajęciach wychowawczych. Autorka nie
boi się żadnego tematu, ciekawe, czy czytelnicy również? Jednym z
bardziej skomplikowanych zagadnień jest polska nienawiść
do Niemców, przynajmniej
tych dawnych, których winimy za drugą
wojnę światową. Ale czy dotyczy to również
zwykłych ludzi narodowości
niemieckiej, cywilów? Jaką
odpowiedzialność za wojny
dorosłych ponoszą dzieci
niemieckie, choćby niegdysiejsi mieszkańcy Wrocławia?
Choć Magdalena Zarębska opisuje realia tego wyjątkowego miasta, to
porusza zagadnienia uniwersalne w skali naszego kraju i regionu
Europy. Wszyscy czasem bywamy,
jako mieszkańcy lub turyści, w miejscach związanych z pojęciami,
które
analizują bohaterowie
"Projektu Breslau",
jak "wysiedlenie",
"pogrom", "poniemiecki",
"wielokulturowy".
Niekoniecznie jednak próbujemy zrozumieć, że za tymi słowami
kryją się konkretne osoby i emocje. Ta książka może uwrażliwić
otwarte umysły i serca na małą ojczyznę, gdziekolwiek by nie była
i jakie by nie były jej dzieje.
Do
domu wróciliśmy przez miasto, a ja przyglądałam się uważnie
mijanym budynkom. W wielu miejscach nad bramą, a czasem na posadzce
przed wejściem widniała data informująca o roku budowy. Ogromna
większość budynków powstała ponad sto lat temu. Leon i Olga
mieszkali w takich kamienicach, a moi dziadkowie w poniemieckim domku
jednorodzinnym.
Poniemieckim.
Po
Niemcach.
O
rany! Poniemiecki dom, poniemieckie meble w ich salonie, poniemieckie
drzewa w ogródku...
Słyszałam
te historie tyle razy, nigdy się nad nimi nie zastanawiałam.
Wśród
opowieści i rozważań o przeszłości znalazło się miejsce na
codzienność nastolatków: szkolne obowiązki, wyjazdy i wyjścia
"na miasto", przyjaźnie, w tym jedną przeradzającą się
w głębsze uczucie. "Powszednie" wątki, prowadzone
równolegle z "historycznymi", powodują, że książka
staje się wiarygodniejsza dla młodego czytelnika, często bardziej
spostrzegawczego i wymagającego od dorosłego odbiorcy literatury.
Cennym dodatkiem są akcenty humorystyczne, jak opisy relacji między
rodzeństwem (Ada i Adam), podejrzliwości rodziców (ból głowy =
narkotyki!) czy ironiczne wypowiedzi Maksa. Warto przeczytać
"Projekt Breslau" niezależnie od wieku i miejsca
zamieszkania, choćby po to, by poznać Wrocław, nietypową formę
literacką i unikatowe narzędzie dydaktyczne.
Bożena
Itoya
Magdalena
Zarębska, Projekt Breslau, projekt okładki Elżbieta Chojna, BIS,
Warszawa 2016.
Bardzo dziękuję za tak wnikliwą i przemyślaną recenzję! Książka bardzo się podoba Czytelnikom, mam nadzieję, że będzie ich coraz więcej!
OdpowiedzUsuńDziękujemy za miłe słowa! Oby "Projekt Breslau" dotarł do jak najszerszego grona czytelników i zainspirował ich do własnych działań :) Pozdrawiamy i czekamy na kolejne wyjątkowe książki!
Usuń