cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

wtorek, 8 listopada 2016

Projekt Breslau


Książka "Projekt Breslau" Magdaleny Zarębskiej adresowana jest do gimnazjalistów i znakomicie sprawdzi się w funkcji lektury szkolnej. Jej bohaterami są uczniowie jednego z wrocławskich gimnazjów, budynek ich szkoły, miasto, w którym żyją i jego dzieje. Niewątpliwie autorka podjęła trudne zadanie, bo rzadko spotyka się tak złożoną i ambitną prozę polską dla młodzieży. Nie jestem pewna, jak należy zaklasyfikować "Projekt Breslau", czy jest to już powieść, czy też utwór popularyzujący nauki humanistyczne (z historią na czele). Współczesne książki dla młodzieży często jednak umykają podobnym ramom, literatura popularna miesza się z piękną i popularnonaukową, fakty z fikcją, i najwyraźniej nie przeszkadza to ani czytelnikom, ani krytykom. Oby tylko ta wielogatunkowa literatura zawsze była dobrej jakości, jak twórczość Magdaleny Zarębskiej.

Pewnie wyjechał do Niemiec. Olga wzruszyła ramionami. Nie miał tu czego szukać.
Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. – Leon poprawił okulary. – Widzę tylko spokojną ulicę, po której jeżdżą samochody. Domy. Drzewa. Sklepy. Co tu się działo w przeszłości? Ilu ludzi zginęło? Jak to wszystko wyglądało?
Właśnie dlatego pamiętnik Hugona jest tak fascynujący! Opisuje świat, którego już nie ma.

Tytułowy projekt Breslau nie jest żadnym szkolnym referatem, ale własną inicjatywą grupy przyjaciół znających się jeszcze ze szkoły podstawowej. Natalia, Leon, Olga, Ada, Maks i Adam czują potrzebę posiadania jakiegoś własnego kąta, ukrytego miejsca spotkań "paczki". Odkrywają nieczynne wejście do swojego gimnazjum, starego, przedwojennego budynku. Odwiedzają często przedsionek, z którego przejście na szkolne korytarze zostało kiedyś zamurowane, siadują na starych schodach, przeglądają pozostawione przez kogoś rupiecie (głównie przedwojenne podręczniki niemieckie), przynoszą sobie koce i przekąski, dorabiają klucz i niespodziewanie przeżywają magiczną przygodę.

Naprawdę wierzysz, że Leon przeniósł się w czasie? – Spojrzeli na mnie tak, jakbym zwariowała.
Mam dowody na to, że to jest możliwe. – Głośno wypuściłam powietrze z płuc.
Pewnie! Najpierw była Narnia, potem Alicja w Krainie Czarów i Harry Potter – zakpił Maks.
Nieprawda. Chodzi mi o przeniesienie do przedwojennego Wrocławia, czyli do Breslau. Pierwszą osobą, której to się udało, był Hugo – odpowiedziałam ze spokojem i wyciągnęłam z teczki przetłumaczony wpis.

Wśród zabytkowych książek znajdują pisany po niemiecku dziennik Hugona, chłopca, który mieszkał w ich mieście i chodził do ich szkoły, gdy nazywały się inaczej i nie były polskie. W 1944 roku autor dziennika spisał pokrótce losy swojej rodziny, a współcześni młodzi wrocławianie postanawiają przetłumaczyć kolejne wpisy z notatnika, by lepiej zrozumieć swoje miasto. Szybko przekonują się, że Hugo miał niezwykłe doświadczenia historyczne, łączące się z przedsionkiem gimnazjum i tym, co spotyka samych bohaterów.

Wtedy usłyszałem przeciągły jęk. Nieopodal zauważyłem rannego żołnierza, krew przesiąkała przez jego mundur. Pochyliłem się nad nim, a wtedy powietrze przeciął świst kul. Skuliłem się i padłem na ziemię.
Wojna?
Która to wojna?
Nie miałem pojęcia.
Nie wiedziałem nawet, gdzie jestem.
Nie miałem kogo zapytać.
Żołnierze byli bardzo zajęci. Pośpiesznie zajmowali miejsca przy murach obronnych. Wróg czaił się tuż za nimi.
Bronili miasta. Jak wtedy, gdy Breslau zostało ogłoszone twierdzą.
Spojrzałem za siebie.
Miasto płonęło. Ogień z łatwością zajmował drewniane budynki.

Wspomniana przygoda gimnazjalistów polega na podróży w czasie. Każdy z bohaterów przenosi się do przedwojennego Breslau, nie zdradzę, czy raz, czy kilkakrotnie, i każdy inaczej doświadcza tego osobistego, wręcz namacalnego kontaktu z historią. Niektórzy przejmują się zwyczajami i modą, inni architekturą miasta, jego strukturą narodowościową, gwałtownymi i tragicznymi wydarzeniami lub losem zwykłych, właściwie anonimowych mieszkańców. Wszyscy spisują swoje przeżycia w pamiętniku Hugona, dopełniając jego opowieść.
Struktura książki obejmuje właściwą narrację pierwszoosobową, relacje bohaterów z ich indywidualnych podróży oraz fragmenty dziennika Hugona. Czytelnik łatwo orientuje się w treści dzięki zróżnicowanej czcionce i innym oznaczeniom, a także w oparciu o mapy współczesnego Wrocławia i dawnego Breslau, na których oznaczono punkty (budynki, parki, pomniki) wspominane w książce.
Elementy fantastycznonaukowe nie obniżają jakości edukacyjnej i merytorycznej utworu. Obok walorów dydaktycznych warto jednak zwrócić uwagę na świat wartości młodych ludzi, o których z dużym wyczuciem i znajomością tematu pisze Magdalena Zarębska. Jak się okazuje, "ta dzisiejsza młodzież" wcale nie jest taka zła, skoro obok zwyczajnych nastoletnich problemów miewa poważne dylematy natury moralnej, etycznej i kulturowej. Natalia, pierwszoplanowa bohaterka i narratorka "Projektu Breslau", zwierza się nam ze swoich bardzo dojrzałych refleksji na temat historii i współczesności Wrocławia. Gdyby każdy z nas pochylał się tak nad problemami kultury, historii i tożsamości swojego miasta czy miejscowości, bylibyśmy społeczeństwem ludzi niezwykle światłych i świadomych.

Wtedy przypomniałam sobie o atlasie historycznym, który stał na półce w pokoju moich rodziców. Mogłam w nim prześledzić zmiany granic na Śląsku na przestrzeni wieków. Przesuwano je wielokrotnie, za każdym razem wpływając na życie zwykłych mieszkańców. Ten powtarzający się podział decydował o wszystkim – o języku, tożsamości i narodowości.
Nie byłam też w stanie rozstrzygnąć, kto miał do Wrocławia największe prawa. Tak często zmieniał władców! Równie dobrze mógł pozostać czeskim Vratislavem, jak i niemieckim Breslau.

W książce pada wiele ważnych słów, pytań i stwierdzeń, nic tylko cytować i zagajać dyskusje z młodzieżą – w domu, na lekcjach historii, języka polskiego, zajęciach wychowawczych. Autorka nie boi się żadnego tematu, ciekawe, czy czytelnicy również? Jednym z bardziej skomplikowanych zagadnień jest polska nienawiść do Niemców, przynajmniej tych dawnych, których winimy za drugą wojnę światową. Ale czy dotyczy to również zwykłych ludzi narodowości niemieckiej, cywilów? Jaką odpowiedzialność za wojny dorosłych ponoszą dzieci niemieckie, choćby niegdysiejsi mieszkańcy Wrocławia? Choć Magdalena Zarębska opisuje realia tego wyjątkowego miasta, to porusza zagadnienia uniwersalne w skali naszego kraju i regionu Europy. Wszyscy czasem bywamy, jako mieszkańcy lub turyści, w miejscach związanych z pojęciami, które analizują bohaterowie "Projektu Breslau", jak "wysiedlenie", "pogrom", "poniemiecki", "wielokulturowy". Niekoniecznie jednak próbujemy zrozumieć, że za tymi słowami kryją się konkretne osoby i emocje. Ta książka może uwrażliwić otwarte umysły i serca na małą ojczyznę, gdziekolwiek by nie była i jakie by nie były jej dzieje.

Do domu wróciliśmy przez miasto, a ja przyglądałam się uważnie mijanym budynkom. W wielu miejscach nad bramą, a czasem na posadzce przed wejściem widniała data informująca o roku budowy. Ogromna większość budynków powstała ponad sto lat temu. Leon i Olga mieszkali w takich kamienicach, a moi dziadkowie w poniemieckim domku jednorodzinnym.
Poniemieckim.
Po Niemcach.
O rany! Poniemiecki dom, poniemieckie meble w ich salonie, poniemieckie drzewa w ogródku...
Słyszałam te historie tyle razy, nigdy się nad nimi nie zastanawiałam.

Wśród opowieści i rozważań o przeszłości znalazło się miejsce na codzienność nastolatków: szkolne obowiązki, wyjazdy i wyjścia "na miasto", przyjaźnie, w tym jedną przeradzającą się w głębsze uczucie. "Powszednie" wątki, prowadzone równolegle z "historycznymi", powodują, że książka staje się wiarygodniejsza dla młodego czytelnika, często bardziej spostrzegawczego i wymagającego od dorosłego odbiorcy literatury. Cennym dodatkiem są akcenty humorystyczne, jak opisy relacji między rodzeństwem (Ada i Adam), podejrzliwości rodziców (ból głowy = narkotyki!) czy ironiczne wypowiedzi Maksa. Warto przeczytać "Projekt Breslau" niezależnie od wieku i miejsca zamieszkania, choćby po to, by poznać Wrocław, nietypową formę literacką i unikatowe narzędzie dydaktyczne.
Bożena Itoya

Magdalena Zarębska, Projekt Breslau, projekt okładki Elżbieta Chojna, BIS, Warszawa 2016.

2 komentarze:

  1. Bardzo dziękuję za tak wnikliwą i przemyślaną recenzję! Książka bardzo się podoba Czytelnikom, mam nadzieję, że będzie ich coraz więcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za miłe słowa! Oby "Projekt Breslau" dotarł do jak najszerszego grona czytelników i zainspirował ich do własnych działań :) Pozdrawiamy i czekamy na kolejne wyjątkowe książki!

      Usuń