cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

piątek, 4 listopada 2016

Baba Blaga, czyli czary Czarka, Szarloty i Żelki





Nowa książka Joanny Wachowiak z ilustracjami Nikoli Kucharskiej już na pierwszy rzut oka wydała mi się bardzo ponętna i poręczna. Po pierwsze, to wymarzony duet twórczy: uwielbiamy opowiadania tej autorki, lubimy też przyglądać się zawijasom, drobiazgom i cieniom na obrazkach tej ilustratorki. Po drugie, spędzamy dużo czasu na wspólnym czytaniu, a "Baba Blaga", opublikowana przez wydawnictwo Literatura jako pokłosie IV Konkursu Literackiego im. Astrid Lindgren, idealnie pasuje na bohatera krótkich, cowieczornych spotkań czytelniczych odbywających się gdzieś na kanapie czy brzegu łóżka. Każdy z dziewięciu rozdziałów czyta się około 20 minut, z coraz większym zainteresowaniem, podziałem na role i ogólnym rodzinnym zaangażowaniem. Tym samym książka wpisuje się w program "Cała Polska czyta dzieciom", co nie dziwi, bo to właśnie Fundacja ABCXXI organizuje wspomniany konkurs i patronuje "Babie Bladze". Ponadto publikacja jest po prostu ładna i wygodna, ma format i długość odpowiednie dla początkującego czytelnika, dużo ilustracji w ciekawej kolorystyce oraz wyraźną czcionkę.

Niepotrzebnie zwiewałam – pomyślała. – Trzeba było poczekać, aż odrosną lotki. Podkusiło mnie, nie ma co!
Ale czy naprawdę mogła się powstrzymać? Na taką chwilę przecież czekała: nieopatrznie pozostawione otwarte okno, nagły podmuch ciepłego wiatru niosący zapach świeżych, wiosennych liści... W sekundę podjęła decyzję: dziobem podważyła haczyk, na który zamknięte były drzwiczki klatki, potem krok przed siebie i fru! na zewnątrz. Tak w każdym razie miało to wyglądać.

Na początku książki poznajemy bezimienną papugę żako, która właśnie zyskuje nowy dom i imię – Szarlota – nadane przez jednego z domowników, tłuściutkiego, przyjacielskiego kota Czarka. Miejsce, w które trafia ptasia bohaterka, wydaje się jej bardzo dziwne. Kolorowe, tajemnicze mieszkanie skrywa sekrety właścicielki, pozornie typowej samotnej staruszki. Jednak Czarek twierdzi, że jego (a powoli i Szarloty) pani jest czarownicą, a papuga, choć wątpi w te rewelacje i chce je obalić, musi uwzględnić w swoim dochodzeniu rozmaite przedmioty oraz mikstury o nieznanym przeznaczeniu, którymi operuje podobno-czarownica, jej niezwykłe imię: Żelisława (w skrócie: Żelka!) i zwyczaje, jak choćby ten, że goście, tłumnie przybywający po pomoc, mogą wchodzić do mieszkania pod nieobecność gospodyni.

Pani Żelisławo?... No tak, oczywiście. Nie ma jej. Ech... – mruknął nieznajomy, nie doczekawszy się odpowiedzi. Otworzył drzwi i przekroczył próg.
Ledwo zrobił krok, zawył alarm. BŁUUUP! BŁUUUP! BŁUUUP! BŁUUUP!... – dudniło i wwiercało się w uszy.
Nieznajomy najpierw struchlał, potem szarpnął się w prawo, w lewo, na koniec odwrócił się na pięcie i pędem ruszył w stronę drzwi. Zapomniawszy, że je za sobą zamknął, łupnął w nie z całej siły. Dopiero odgłos walnięcia wyrwał Czarka z osłupienia.
Szarlota! – miauknął. – Szarlota, wyłącz się!
Policja! – wrzasnęła papuga, przerywając udawanie alarmy. – Włamanie, rabuś!

W toku śledztwa poznajemy lepiej nie tyle samą podejrzaną o czarowanie Żelkę, co detektywów: Szarlotę i Czarka, oraz obiekty "czarów" – zegarmistrza, ogrodnika, piekarza i fryzjerki. Autorka w wesoły i delikatny sposób pokazuje, jak potrafimy sami sobie szkodzić i pomagać, o ile tylko spojrzymy na własne życie z dystansu, przyjmiemy nieco inny punkt widzenia. Szarlocie do spojrzenia z innej strony potrzeba... zwisania głową w dół, ale może czytelnikom po tej lekturze wystarczy chwila zastanowienia nad tym, dlaczego są nieszczęśliwi, nielubiani, pechowi i czy na pewno rzeczywiście tak wygląda ich życie?
Szarlota wydaje się być papugą smutną i ciężko doświadczoną. Wciąż opowiada o kolejnych właścicielach i ich porzuceniach (lub ucieczkach od nich), te pióra, które jeszcze jej nie wypadły (czy może nie zostały wyskubane z nerwów) są szare, tak że nawet bywa porównywana do gołębia. W nowym domu stopniowo odżywa, a kot Czarek, z którego początkowo po cichu pokpiwała, staje się pierwszą bliską osobą w ponurym papuzim życiu. Nie martwcie się zatem przeszłością Szarloty, nie poznajemy zresztą posępnych szczegółów, wiele musimy się domyślać, ale dzięki pięknej opowieści Joanny Wachowiak koncentrujemy uwagę na tym, co dzieje się tu i teraz. Zgorzkniała i zawiedziona ludzkim światem papuga zyskuje wielką szansę, ale też musi trochę się wysilić, by skłonić siebie samą do przyjęcia wszystkich dobrodziejstw, jakie zaoferował jej dobry los.
Książka niesie bardzo pozytywne, optymistyczne przesłanie, przy czym została napisana z wyjątkowym wyczuciem językowym i baśniowym oraz z lekkim, celnym humorem. Co zabawniejsze fragmenty zostały uzupełnione komiczno-sympatycznymi portretami ludzkimi, papuzimi i kocimi, i to właśnie rozmaite miny oraz przypadki Czarka są naszymi ulubionymi obrazkami w "Babie Bladze". Jeśli uważacie, że okrąglutkie koty domowe pozbawione są ekspresji i charakteru, po obejrzeniu tych ilustracji na pewno zmienicie zdanie. Niech widzowie YouTube mają swojego Kota Simona, my, czytelnicy Joanny Wachowiak i oglądacze Nikoli Kucharskiej, dostaliśmy niepowtarzalnego kota Baby Blagi! W rywalizacji o tytuł najzabawniejszej i najciekawszej ilustracji z tej książki wysoko uplasowały się także charakterne fryzjerki, rumcajsopodobny ogrodnik i upiorne manekiny, ukazujące horror-potencjał artystki.
Bożena Itoya

Joanna Wachowiak, Baba Blaga, ilustracje Nikola Kucharska, Literatura, Łódź 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz