cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

środa, 29 marca 2017

Bankrut – gra karciana z ilustracjami Nikoli Kucharskiej


Wydawnictwo Nasza Księgarnia istnieje od ponad 90 lat, na publikowanych przez nie książkach uczyły się czytać dzisiejsze dzieci, młodzież, rodzice, dziadkowie, pewnie też pradziadkowie, a jednak ten wielki, klasyczny już wydawca wciąż eksperymentuje i zaskakuje kolejnymi projektami. Tym razem nie jest to nowa książka czy seria, ale zupełnie odrębna gałąź działalności wydawniczej: gry karciane i planszowe. Spośród kilku pozycji, którymi Nasza Księgarnia zadebiutowała w planszówkowym świecie, sięgnęliśmy po "Bankruta", ponieważ zaintrygowało nas połączenie nazwiska znanego autora gier Reinera Knizi z nazwiskiem młodej, bardzo przez nas lubianej ilustratorki, wydającej książki głównie w Naszej Księgarni – Nikoli Kucharskiej.
Gra przeznaczona jest dla grupy od 3 do 6 graczy w wieku od 8 lat, jako czas rozgrywki na pudełku podano 30 minut, ale w naszym wypadku nigdy się na tym nie kończyło. Niewielkie, bardzo poręczne pudełko zawiera karty do gry, instrukcję i kilka gadżetów: pokaźny notes do zapisywania wyników (z logo "Bankruta"), firmowy ołówek NK, kartę megamocy z bohaterami serii "Hej, Jędrek!", naklejkę – planszówkowy ex libris, oraz foliowy woreczek na karty. To więcej niż mieści się w wielkich pudłach wielu innych wydawnictw specjalizujących się w grach, a tu pudełeczko jest niemal kieszonkowe, w każdym razie na tyle nieduże, że bez problemu zmieściło się w nieco przeładowanym plecaku szkolnym mojego syna, gdy z okazji pierwszego dnia wiosny zamiast niektórych lekcji miał święto gracza.
Rozgrywka w "Bankruta"jest prosta (dla starszego dziecka – po pierwszych 2, może 3 próbach), dynamiczna, podzielona na kilka krótkich rund, których liczba rośnie wraz z grupą graczy (3 osoby = 3 rundy, 4 osoby = 4 rundy itp.). Do naszej dyspozycji jest 9 rodzajów kart, każdy z nich ma swój rysunek i cyfrę (5, 7 lub 9), która oznacza końcową punktację, a równocześnie liczbę kart tego typu w całej grze. Przed każdą rozgrywką następuje tasowanie i rozdanie – rewersem do góry, by nie wiadomo było, kto co dostał. Każdy gracz dostaje tyle samo kart, a jedna ląduje na środku stołu. W chwili, gdy zostaje odkryta, rozpoczyna się wielkie targowanie.
Gracze gorączkowo wymieniają się kartami, dążąc do stanu przewagi: jeśli ktoś widzi, że ma większość z każdego typu kart, którym dysponuje (na przykład 5 z 7 ryb, 3 z 5 drewien, 6 z 9 ziół), a może nawet wszystkie (np. 5 z 5 zbóż), powinien krzyknąć "stop!". Następuje podliczanie rundy, a punkty na plusie lub minusie przyznawane są za komplet kart danego typu (wartość każdej karty razy 2), za pojedyncze karty, o ile gracz ma ich większość (np. 4 punkty za 4 z 7 kart prosiaków, ale 0 punktów za 2 z 5 kart cegieł), za uzasadnione zatrzymanie gry (+5 punktów, gdy mamy większość z każdego typu kart w naszej talii) lub za nieuzasadniony "stop!" (-5 punktów, nawet, gdy tylko w jednym typie kart z naszej talii jest mniej niż połowa, np. 4 z 9 kart złota). Jest jeszcze zakała gry, karta ze środka stołu – za posiadanie takiej karty w swojej talii dostaje się na koniec punkty ujemne (po jednym za każdą kartę), ale ponieważ w trakcie rozgrywki można tę kartę wymieniać (zabrać i położyć na jej miejsce inną, z własnej talii), środek blatu jest frontem walki równie gorącym, co główne targowisko. Nikt nie chce zostać bankrutem, w ostateczności więc, gdy wisi nad nami bliski "stop!" innego gracza, ciążące nam karty można oddać chętnym, bez wymiany, "za darmo". Pot nas zlewa, walczymy do ostatniej sekundy, czasem udaje się wygrać, kiedy indziej bankrutujemy z kretesem – zależy, jak szybko umieją liczyć i planować nasi przeciwnicy. Mnie udało się zwyciężyć tylko dwie czy trzy z kilkudziesięciu rund w kilkunastu rozgrywkach.
Mimo to uwielbiam grać w "Bankruta", bo zapewnia świetną zabawę w dobrej oprawie. Karty zostały wykonane z solidnego papieru, prawie po nich nie widać, ile razy i w jakich nerwach były rzucane na blat i przekładane z ręki do ręki. Na pochwałę zasługuje też praca ilustratorki: rysunki są ładne, zabawne i czytelne, to dzięki nim polska edycja "Bankruta" ma niepowtarzalny klimat. Zwłaszcza obrazki na pudełku oraz jego kolorystyka skradły nasze serca, zresztą jak cała gra, która i w kategorii graficznej, i jako zabawa rodzinna ma u nas status ulubionej gry roku.
Bożena Itoya

Bankrut, autor: Reiner Knizia, ilustracje: Nikola Kucharska, Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 2017.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz