Książka
początkowo oscyluje na granicy "romansu paranormalnego"
(uwielbiam to przezabawne określenie, choć nie sądziłam, że
kiedyś użyję go w recenzji). Wampirów co prawda nie będzie, ale
skojarzenia ze "Zmierzchem" Stephenie Meyer są
nieuniknione i zapewne zamierzone. W przypadku powieści Kerstin Gier
mamy do czynienia ze znacznie ambitniejszą (ale nadal popularną)
literaturą, bo choć w "Księgach snów" natkniemy się na
liczne schematy, to choćby język, poczucie humoru i sylwetki
bohaterów wyróżniają "Silver" spośród podobnych
pozycji dla starszych nastolatków (około 15+).
Tytuł
książki jest równocześnie nazwiskiem głównej bohaterki –
piętnastoletniej (później już szesnastoletniej) Liv, i jej
młodszej o 3 lata siostry Mii. Rodzice dziewcząt są od wielu lat
rozwiedzeni,. Panny Silver mieszkają czasem z ojcem Niemcem, kiedy
indziej z matką Amerykanką, zawsze z nianią Lottie (będącą też
przyjaciółką rodziny). Wciąż się przeprowadzają, co kilka
miesięcy zmieniając szkoły, kraje i szerokości geograficzne,
zależnie gdzie akurat podpisze kontrakt jedno z rodziców. Tego
dowiadujemy się głównie ze wspomnień narratorki (Liv), bo akcja
książki rozpoczyna się w chwili stabilizacji rodziny. Jednak
stabilizacja ta wnosi w życie nastolatek jeszcze więcej niepokojów
i zmian. Matka Liv i Mii rozpoczyna pracę w Anglii – jest
profesorem literaturoznawstwa, wykładowcą uniwersyteckim
(Oksford!), osiada więc z dziewczętami w Londynie, gdzie mieszka
też jej nowy partner. Łysy, wielkouchy, raczej poważny i bardzo
angielski prawnik na początku zupełnie nie podoba się Liv i jej
siostrze, ale, jak prawdziwe nastolatki, po pewnym czasie zmieniają
zdanie. Elastyczność w tej kwestii jest o tyle istotna, że
zakochani dorośli postanawiają zamieszkać razem, nie zważając na
zdanie dzieci, przy czym panny Silver nie są jedynymi. Ernest
(wdowiec po pięćdziesiątce) ma już całkiem dojrzały przychówek:
bliźnięta Florence i Graysona. "Przyszły przybrany brat",
jak tego ostatniego określa szkolna blogerka, jest przesympatyczny,
zabawny, przystojny, a w dodatku należy do modnej i podziwianej
"paczki" czterech
sunących-po-szkole-równym-krokiem-muszkieterów. Piękni,
powiewający blond czuprynami (w różnych odcieniach), wysportowani
(koszykówka) młodzieńcy są obiektem westchnień większości
uczennic prestiżowej szkoły, do której zapisane zostają również
siostry Silver. Liv niby jest ponad dziewczęce histerie miłosne,
ale grupa przystojniaków jednak jej imponuje, chce się do nich
zbliżyć, zwłaszcza kiedy zaczyna spotykać się z nimi w snach.
Tu
wkraczamy na grząski teren, bowiem wyśnieni piękni
siedemnastoletni po godzinach bawią się w rysowanie płonących
pentagramów. Liv ma być zaproszona do tej "gry", jeżeli
nie powstrzyma jej troskliwy "przyszły przybrany brat" i o
ile jest dziewicą. Ten temat wraca często i dowiadujemy się, że
większość piętnastolatków pierwszy seks ma już za sobą (mimo
że trzynastoletnia Mia nie interesuje się chłopcami i traktowana
jest jak dziecko). Opowieść staje się więc młodzieżowa w nieco
niepokojącym znaczeniu: autorka według mnie przesadza z przesłaniem
"wiem, jak to dzisiaj jest" i wkupywaniem w łaski
wyluzowanej gawiedzi.
Abstrahując
od obyczajowej strony powieści, dla fabuły najważniejsza jest
sfera alternatywnej rzeczywistości, w jakiej przebywają
bohaterowie: Liv, "czterej muszkieterowie" i dziewczyna
jednego z nich. Podtytuł "księga snów" odnosi się
właśnie do tego innego świata, który zrozumieć i okiełznać
starają się młodzi badacze snów (własnych i cudzych).
– Czyli
ja też mogłabym zabezpieczyć drzwi przed niepożądanymi gośćmi?
– Tak,
nawet powinnaś. – Zmienił ton. Już nie było w nim wesołości,
tylko śmiertelna powaga. – Niewykluczone, że inni też interesują
się twoimi snami. Nigdzie indziej nie poznasz człowieka lepiej ani
nigdzie indziej nie dowiesz się więcej o jego tajemnicach niż we
śnie.
–
Rozumiem...
...
ale nadal nie do końca, dodałam w myślach. Spojrzałam ponownie w
stronę drzwi. Myśl, że każdy, kto miał jakąś należącą do
mnie rzecz, mógł wparować do moich snów, była porażająca. To
było znacznie gorsze niż świadomość, że ktoś mógłby
przeczytać mój dziennik snów. Nagle ogarnęła mnie nagła
potrzeba zabicia drzwi deskami, zawieszenia na nich kłódek i
skombinowania skądś wielkiego psa.
– Dlaczego
Grayson nie chroni lepiej swoich drzwi? – zapytałam. – No wiesz,
przecież każdy głupi może powiedzieć wspak "Freddy".
– Grayson
jest najuczciwszym i najbardziej otwartym człowiekiem, jakiego znam
– odparł. – Nie sądzę, by śnił o rzeczach, które chciałby
utrzymać w tajemnicy. Poza tym jest zbyt skromny i nie wierzy, że
ktoś mógłby interesować się jego snami. – Wzruszył ramionami.
– Tak naprawdę nie chce się tym zajmować, dla niego to wszystko
jest tylko i wyłącznie upiorne.
– A
dla ciebie nie?
Henry
z westchnieniem pochylił się i wziął do ręki gitarę.
– Ależ
owszem, nawet bardzo. I akurat to czyni to tak intrygującym.
Nie
jest jasne, jakie istoty lub moce stoją za umiejętnością snucia
świadomych marzeń sennych i splatania elementów tego specyficznego
"matriksu". Właśnie świetnie wyważona tajemnica jest
najsilniejszą stroną książki. Obok sekretów świata
fantastycznego, czytelnik drąży też zagadki z "realnego"
świata przedstawionego, zwłaszcza te związane z plotkarskim
blogiem Tittle-Tattle.
Powieść
"Silver. Pierwsza księga snów" zdecydowanie spodoba się
bardziej dziewczętom niż chłopcom. Jednym z najważniejszych
wątków utworu jest zauroczenie Liv przyjacielem Graysona, Henrym –
a może to już miłość? Roi się tu od opisów elementów
fizjonomii i ubioru, od określeń, które męskiej części
czytelników nie przeszłyby nie tylko przez usta, ale nawet przez
myśl. Właśnie ten dziewczęcy punkt widzenia przyciąga i
elektryzuje rówieśniczki Liv, choć i chłopcom spodobają się
magiczne przygody w zawiłych korytarzach "domu snów".
Bardzo przyjemnie było się w nich zagubić, tym bardziej, że
pierwsza odsłona cyklu nie wszystko wyjaśnia, bo, jak przyznaje na
końcu jedna z postaci i sama autorka, "to dopiero początek".
Bożena
Itoya
Kerstin
Gier, Silver. Pierwsza księga słów, tłumaczyła Agnieszka
Hofmann, Media Rodzina, Poznań 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz