cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

poniedziałek, 6 marca 2017

Stary Noe


Książka "Stary Noe" Zuzanny Orlińskiej jest w pewnym sensie tradycyjna, a zarazem na wskroś nowoczesna. Do dawnych polskich publikacji dla dzieci, choćby serii "Poczytaj mi mamo", nawiązuje forma i zakres publikacji: jedno, niezbyt długie opowiadanie (do przeczytania za jednym razem dla ośmiolatka i dzieci starszych), dużo ilustracji, określony, zwarty temat, morał, raczej pogodne przesłanie. Autorka jednak wykorzystuje te ramy na własnych zasadach, rozciągając starotestamentową opowieść o Noem na współczesne czasy i problemy. Co prawda niektóre zagadnienia można uznać za ponadczasowe, uniwersalne, bo gnębią zarówno zwyczajnych ludzi, jak i wybitnych filozofów wszystkich epok, jednak bardzo czytelne są również odniesienia do aktualnych spraw rozpalających międzynarodową (i naszą, polską) opinię publiczną.

Wtedy zaczął padać deszcz.
Deszcz padał i padał. Na początku nikt nie widział w tym nic dziwnego. Ot, deszcz jak deszcz. Ludzie zamknęli się w swoich domach i czekali na koniec ulewy. Dzieci cieszyły się, że nie trzeba będzie chodzić do szkoły. Zmoknięte wrony przycupnęły na gałęziach drzew, schowały głowy pod skrzydła.
 
W tej historii Noe, zupełnie jak w Biblii, zostaje wyznaczony przez Pana (słowo "Bóg" nie pada) do zadania ocalenia życia na Ziemi. Pan zsyła wielką ulewę i potop, a Noe dryfuje w wielkiej arce, która mieści jego trzech synów z żonami oraz pary stworzeń wszelakich. Wszystko przebiega zgodnie z instrukcjami z niebios, dopóki Noe nie poddaje w wątpliwość narzuconych przez Pana granic współczucia i humanitarności. Starzec niczym zbuntowane dziecko nie przyjmuje do wiadomości wyjaśnienia "bo ja tak mówię", drąży temat, jest zarazem pokorny i stanowczy, wytrwały w swoim dążeniu do dobra. Noe stawia sobie, Panu i nam szereg ważnych pytań: Czy i dlaczego tylko wybrani zasługują na ocalenie? W czym są lepsi od przypadkowych ofiar, czekających na pomoc? Czy należy ratować wszystkich, czy raczej dbać o własną ojczyznę, o, przepraszam, arkę, by nie uległa przeciążeniu i nie poszła na dno?

Ty wszystko wiesz, Panie – powiedział smutno Noe. – Wobec tego wiesz także, co to za dziecko. To biedny, chudy, przestraszony chłopczyk, w dodatku bardzo głodny. Umarłby, gdybym zostawił go na kościelnej wieży.
To prawda – potwierdził Pan. – Wiem o tym. Wiem także, że ten chłopczyk należy do rodu ludzkiego, który okazał się zły i przewrotny, a ja postanowiłem go wytracić. Co do jednego! Z wyjątkiem mojego przyjaciela Noego, jak sobie przypominam, bo uważałem, że on jest mi posłuszny. Cóż, musiałem się mylić!

Myślę, że większość młodych czytelników w trakcie lektury "Starego Noego" zastanowi się, jak należałoby postąpić, a jak sami zachowaliby się będąc na miejscu Noego. Czy te sposoby postępowania pokrywają się ze sobą? Wiemy, jak należy postąpić w książce, pochwalamy dobre wartości w literaturze, ale czy kierujemy się nimi w życiu? Warto zaproponować dziecku tę książkę, by wzbudzić w nim podobne przemyślenia.
Opowieść bardzo nas wciągnęła i ze względu na treść – lubimy z synem podyskutować na temat etyki oraz wiary, i z uwagi na ładny, prosty język autorki. Nie ma siły, by zainteresować dziecko książką, jeśli ta jest słabo napisana. Zuzanna Orlińska zdecydowanie nie musi martwić się brakiem uznania młodych czytelników, bo pisze lekko, konkretnie i obrazowo. Temu niepowtarzalnemu stylowi pisarstwa zawdzięczamy dobrą zabawę oraz " łatwą przyswajalność" tekstu. "Stary Noe" został w naszym domu wchłonięty i w pełni zintegrował się z naszym systemem wartości.
Ilustracje autorki są pogodne i świetliste, mimo dość ponurych tematów przewodnich książki: potopu, zagłady, ciężaru odpowiedzialności moralnej. W sferze obrazu deszcz i powódź niosą oczyszczenie, nasze myśli krążą daleko i spokojnie, gdy patrzymy na wszystkie te błękity, turkusy i granaty, przeważnie przykryte szarą firaną deszczu, ale także na piaskowe i pomarańczowe brązy (wyglądające jak przyćmione troskami słońce), jakimi wymalowane są arka oraz kapota Noego. Na deser zaś dostajemy fiolety i róże, zamykające łagodnie tę wcale nie cukierkową opowieść. Ja zaś zakończę ponownym nawiązaniem do serii "Poczytaj mi mamo": zagubiony chłopiec uratowany przez Noego wygląda jakby przywędrował prosto z książeczek ilustrowanych przez Wandę Orlińską (może z "Potworka" Marty Tomaszewskiej?) i jest uroczym łącznikiem między pokoleniami twórców i czytelników polskiej literatury dla dzieci.
Bożena Itoya

Zuzanna Orlińska, Stary Noe, Wydawnictwo Literatura, Łódź 2015.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz