Na
polskich ekranach rzadko goszczą artystyczne filmy dla dzieci, ale
teraz jest okazja, by obejrzeć w kinie jeden z nich – i to nie
byle jaki. Dzięki Stowarzyszeniu Nowe Horyzonty do szerokiej
dystrybucji trafia "Chłopiec i świat", brazylijska
animacja adresowana do widzów w wieku powyżej dziesięciu lat.
Rozbudowany, choć pozbawiony dialogów scenariusz (reż. i scen. Alê
Abreu) rozwija się w stronę przypowieści, bajki filozoficznej
diagnozującej smutki i problemy ludzkości. Człowiek okazuje się
zarówno sprawcą, jak i ofiarą zmian zachodzących we współczesnym
świecie, zwłaszcza industrializacji, rosnącej biedy i wyniszczenia
środowiska. Poszkodowanych jest jednak więcej, bo zadając
cierpienia sobie, niszczymy też przyrodę i... muzykę. A muzyka
(Ruben Feffer, Gustavo Kurlat) gra w tym filmie rolę
pierwszoplanową, obok tytułowego chłopca, świata i rysunkowej
umowności. Melodie mają tu kolory, prowadzą bohatera w jego
symbolicznej podróży, ożywają i ożywiają – wspomnienia,
wymarłą rzeczywistość, nadzieję.
Feeria
barw i głośna, karnawałowa muzyka są równie istotne, jak biel i
cisza, wbijające w fotel na początku seansu. Młody widz,
nieprzyzwyczajony do takich milczących, "czystych"
introdukcji, czuje się przez chwilę zaniepokojony, ale czekając na
kolory i dźwięki wycisza się i otwiera na opowieść. A ta nie
dotrze do dzieci zainteresowanych wyłącznie masowymi produkcjami,
zazwyczaj migawkowymi, przegadanymi i dosłownymi. Twórcy "Chłopca
i świata" dają i wymagają więcej. Ten film jest poezją, co
nie znaczy, że zrozumieją go tylko mali poeci, czy też że jest,
używając dziecięcych określeń, "trudny" i "dziwny".
Historię
otwiera dziecięca zabawa w kwiatach, strumieniu i chmurach. Wesoła
mieszanka beztroski i fantazji trwa na ekranie krótko, bo już po
chwili dochodzi do smutnego pożegnania z tatą wyjeżdżającym "za
pracą". Bohater pozostaje w domu na odludziu sam z matką i
wspomnieniem ojca, tak żywym, że czasem chce mu się rzucić w
ramiona. Chłopiec podąża śladami ukochanego taty, ale aby
zrozumieć znaczenie tej podróży, trzeba przebyć ją całą. Dla
nas trwa tylko osiemdziesiąt minut, ale zwiedzimy w niej zakamarki
wielu miejsc, czasów, marzeń, kolorów i jednej, wiecznie się
odradzającej melodii.
Chyba
każdy widz "Chłopca i świata" zwróci uwagę na twarze
bohaterów – trochę komiksowe, właściwie pozbawione mimiki,
jakby maski z meksykańskiego święta zmarłych. Miny stroją za to
postacie "kuszące" z billboardów i telewizji,
wyszczerzone w kolażowym uśmiechu. Są one straszniejsze nawet od
wojskowych pojazdów-słoni, bo też "głównym potworem",
jakiego wypatruje zawsze mały kinoman, jest w tej opowieści właśnie
człowiek.
Oprócz
mocnych portretów ludzkich, w filmie znaleźliśmy
melancholijno-kosmiczne krajobrazy miast, bliskie fanom Shauna Tana,
do których się zaliczamy. Mam nadzieję, że poza pokrewieństwem
nastroju i plastycznej wizji, twórców "Chłopca i świata"
oraz "Zguby" połączy również Oscar – Shaun Tan
otrzymał nagrodę w 2010 roku (najlepszy krótkometrażowy film
animowany), natomiast Alê Abreu nominowany jest w roku 2016
(najlepszy długometrażowy film animowany).
Bożena Itoya
Bożena Itoya
Chłopiec
i świat (O menino e o mundo)
Brazylia
2013
Animacja:
80 min
Kategoria
wiekowa: 10+
Reżyseria:
Alê Abreu
Scenariusz:
Alê Abreu
Muzyka:
Ruben Feffer, Gustavo Kurlat
Montaż:
Alê Abreu
Producent:
Fernanda Carvalho, Tita Tessler
Produkcja:
Filme de Papel
Dystrybutor:
Stowarzyszenie Nowe Horyzonty
Polska
premiera: 19 lutego 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz