Zanim retrospekcja historyczna zaczęła rozkwitać w najnowszej polskiej literaturze dla dzieci, Igor D. Górewicz napisał bardzo szczegółową opowieść o wierzeniach Słowian w czasach tuż przed przyjęciem chrztu przez Mieszka I. Książka "Borek i bogowie Słowian" w 2014 roku doczekała się już drugiego wydania, przygotowanego przez wydawnictwo "Triglav", które, jak dowiadujemy się z noty redakcyjnej, "jest marką firmy Trzygłów – Pokazy Historyczne Igor D. Górewicz". Warto sięgnąć po tę publikację, nie tylko z okazji jubileuszu 1050-lecia chrztu Polski, ale i dla porównania z seriami historycznych powieści, opowiadań i "komiksowanych" książek, jakich dostarczają nam aktualnie choćby wydawnictwa Literatura i Nasza Księgarnia.
Publikacja na pierwszy rzut oka
sprawia dobre wrażenie. Została wydana w dużym formacie (A4), ma
miękką okładkę ze skrzydełkami, sprzyjający początkującym
czytelnikom duży druk i odpowiednią interlinię, ładne graficzne
motywy na każdej stronie (obramowanie tekstu). Na okładce widnieje
realistyczna podobizna bohatera opowieści, a wewnątrz, pomiędzy
"zwykłymi" stronami z "ekologicznego" papieru,
wklejone zostały barwne karty z całostronicowymi portretami
słowiańskich bóstw i istot mitologicznych. Całość prezentuje
się tak, jak powinna: oto starosłowiańska przygoda, stylizowany
efekt rekonstrukcji słowiańskiego panteonu.
Czytelnik na początku lektury "Borka
i bogów
Słowian"
może być trochę zdezorientowany – skoro bohater nosi tak
starodawne imię (Czcibor), a jego rodzice najwyraźniej kultywują
starosłowiańskie wierzenia, to właściwie w jakich czasach
rozpoczyna się opowieść?
Takie
amulety noszą tajemniczy słowiańscy wojowie. Ja też mam taki, a
ten tutaj należy do ciebie od chwili, kiedy przyszedłeś na świat.
Wisiał nad łóżkiem mamy, gdy się rodziłeś, by was oboje
chronić, a potem przez pierwszy rok nad twoim łóżeczkiem. On jest
częścią ciebie, a teraz nadszedł czas, żebyś go nałożył.
Podobne elementy świata
przedstawionego goszczą jednak na kartach książek Ricka Riordana i
nikt się nie dziwi boskim akcesoriom czy mitologicznym imionom
(Percy to przecież Perseusz) wplecionym w amerykańską
współczesność. Możemy więc przyzwyczajać polską młodzież do
analogicznych literackich fantazji na temat rodzimej mitologii. Póki
co, większość polskich nastolatków uznałaby zapewne, że w
poniższym fragmencie opisany jest Thor, a nie Perun ("A kto
to?").
Gdy
pierwsze krople deszczu spadły na głowy naszego bohatera i starego
pieśniarza, zobaczyli pośrodku nawałnicy jasny punkt, który
wydawał się szybko poruszać. Rósł coraz bardziej i szybciej, aż
ujrzeli mknący po niebie okuty złotem i srebrem rydwan zaprzężony
w cztery białe konie. Stał w nim w rozkroku potężnie umięśniony
mężczyzna z rozwianymi jasnymi, prawie srebrnymi włosami. Twarz
miał bardzo groźną, ale i szlachetną zarazem, ozdobioną gęstym,
rudym, niemal złotym wąsem. Ubrany był tylko w spodnie naturalnego
koloru lnu, których nogawki poniżej kolan obwiązał ozdobną
czerwoną krajką. Nie miał za to koszuli, dlatego widać było
szeroką klatkę piersiową i wspaniałe mięśnie barków i rąk.
Jedną dłonią trzymał lejce, a drugą wielki topór. Raz po raz
uderzał nim w niebo. Rozlegał się wtedy straszny grzmot, a z
topora wystrzeliwał piorun i uderzał w ziemię z jeszcze większym
hukiem.
W książce Igora Górewicza mały
Czcibor, czyli tytułowy Borek, za sprawą magii dawnych bogów
słowiańskich odbywa podróż w przeszłość, trafiając do świata
przodków, gdzie rzeczywistość przesycona jest działaniem sił
nadprzyrodzonych.
Wszystko
zawirowało, zakręciło się, nadęło jakby było balonem,nagle
ugięło się do środka, zapadło w sobie, i... cisza.
Słowiańscy bogowie są z natury
groźni, ale też otaczają opieką swoich poddanych, choć zazwyczaj
się im nie ukazują. Wyjątkiem jest Borek, prowadzony do kolejnych
miejsc kultu przez samego Triglava i inne bóstwa. Chłopiec
poszukuje też skarbu, o którym opowiadał mu ojciec, choć ten
wątek pozostaje w cieniu wycieczki religio- i kulturoznawczej. Poza
zwyczajami związanymi z kultem, opisywane są na przykład
instrumenty muzyczne, broń, wyposażenie świątyń i domostw,
elementy stroju, postura i fryzury mieszkańców danych grodów,
towarzyszące im w codziennym życiu rośliny i zwierzęta. Wzmianki
doczekały się nawet nazwy miejscowe, co świadczy o wszechstronnym
zgłębieniu tematu przez autora, o podjęciu przez niego kwerendy
nie tylko etnograficznej czy antropologicznej, ale i językoznawczej.
Przelatujemy
właśnie nad krajem, który stanie się Polską. Tam w dole są
wsie, w których czci się Swarożyca i jego ojca Swaroga.
Miejscowości te dotrwają nawet do Twoich czasów. O, tam w dole,
Swarożyn; a tam, widzisz? Swarzędz! U innych Słowian też są
takie wsie i grody. Na wschodzie na Rusi jest Swaryż, a na południe
stąd, u Czechów, Svaren.
"Borek
i bogowie Słowian"
jest w dużym stopniu przewodnikiem po kulturze dawnych Słowian.
Narracja waha się między formą legendy,
opowiadania przygodowego a
"fabularyzowaną" pozycją
popularnonaukową. Na końcu publikacji znajdziemy nawet słowniczek
ważniejszych pojęć, których w tekście występuje (jak na
możliwości młodego czytelnika) naprawdę
dużo.
Tak bywa w publikacjach popularnonaukowych, jednak autor nie odwołuje
się do żadnych opracowań i badań, nie zamieszcza bibliografii
ani wstępu wyjaśniającego, z czego korzystał kreując Krainę
Bogów Słowian.
Trudno więc
ocenić, na ile opis
słowiańskiego panteonu
oparty został na
źródłach naukowych, a w
jakim stopniu na fikcji
literackiej. W
każdym razie świat
słowiańskich bogów w tym ujęciu jest spójny i w
miarę zrozumiały dla
starszego dziecka, co
niełatwo osiągnąć (To
kraina Bogów, tu nie wszystko da się dokładnie zrozumieć),
ponieważ niektóre
bóstwa występują w kilku osobach, a ich hierarchia wydaje się
niejednoznaczna.
Widzisz, Czciborze, Bogów jest
wielu, jedni są starsi, inni młodsi, a wszyscy są potrzebni. Każdy
z nich miłuje wszystkich Słowian, ale podzielili między sobą
słowiańskie krainy, żeby każdy szczególną uwagą darzył jakieś
plemię albo ziemię. Tamtejsi mieszkańcy zaś w podzięce za tę
szczególną opiekę najbardziej czczą tego Boga, który im
przypadł.
W
książce
Igora Górewicza widoczna
jest bliska
relacja człowieka z
przyrodą.
Tak właśnie musieli odczuwać ją dawni mieszkańcy naszego kraju,
w ten sposób zapewne
personifikowali siły
natury. Oprócz
bóstw poznajemy legendarne
stworzenia z mitologii
słowiańskiej –
Borek spotyka między innymi
wilkołaki, gigantycznego odyńca, skrzata, mówiącego i latającego
rumaka. Niektóre
opisy układają się w moich myślach w obrazy, a niejeden z
polskich komiksiarzy potrafiłby wykorzystać je jako punkt wyjścia
do oryginalnych kadrowanych historii.
Poza
tym ja jestem Bojan. By śpiewać o tajemnicach Słowiańszczyzny,
muszę wsłuchać się w jej głos, w szept jej lasów, w szum jej
wiatru, w szelest trawy, w rozmowy zwierząt, ludzi i Bogów. Gdy
komuś pieśń zamierzam śpiewać, jako łasica rozpływam się po
drzewach, po ziemi ganiam jako wilk szary, szybuję jako orzeł siwy
po niebie. Ja widzę, słyszę i wiem wiele, bo jestem wnukiem
Welesa.
Książka
jest długa, niczym dawne eposy, starczy na wiele wieczorów. To
dobrze, snujmy tę słowiańską pieśń jak najdłużej, odświeżajmy
jak najczęściej, bo nasze mity i legendy nie ustępują w niczym
tym o skandynawskiej, zachodnio- czy południowoeuropejskiej
proweniencji. Musimy tylko przekonać dzieci, że tak właśnie jest.
Bożena
Itoya
Igor
D. Górewicz, Borek i bogowie Słowian, wydanie II poprawione,
Wydawnictwo Triglav, Szczecin 2014.Od wydawcy: Wraz z Borkiem przenieś się w czasie i przemierzaj mityczne krainy, święte gaje, uroczyska i mroczne podziemia. Mknij po niebie na grzbiecie czarnego rumaka, strzeż się wielkiego odyńca i wilkołaków. Spotkaj wojowników, wróżów, strażników ognia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz