Zbiór
opowiadań "Pomorskie Orlęta" początkowo skojarzył mi
się z ulicznym przedstawieniem "Gdańsk przez wieki",
zorganizowanym na 1000-lecie miasta przez studencki teatr Znak. Oto
mamy Słowian w lnianych ubraniach, oddających cześć wielkim
posągom, unoszonych przez historię w kolejne stulecia. Spis treści
książki informuje o dwunastu odsłonach dziejów kolejnych pokoleń
Pomorzan, od X do drugiej połowy XV wieku. O pierwszym wrażeniu
decyduje również wygląd – okładka przyciągnęła uwagę mojego
syna, ładne wydały nam się także proste szkice, zdobiące
początek każdego opowiadania.
Publikacja
spodoba się przede wszystkim młodzieży od około 12 lat, nieco
młodsi czytelnicy też będą usatysfakcjonowani, o ile są
pasjonatami historii. Zenon Gołaszewski napisał bowiem opowiadania,
w których realia historyczne stanowią decydujący element świata
przedstawionego. Pochodzenie bohaterów i ważne wydarzenia (sojusze,
wojny...), które mają miejsce "obok" nich, są ważniejsze
niż osobiste decyzje czy aspiracje. Historia nie tylko determinuje
działania Wisława, Swaromira i Sambora, ale też gra
pierwszoplanową rolę.
Bohaterami
kolejnych opowiadań są potomkowie i pobratymcy wspomnianych trzech
młodzieńców, poznanych w pierwszej opowieści ("Dzieci
Swarożyca"). Obserwujemy zmiany kulturowe, początkowo silnie
związane z chrystianizacją ziem polskich i przyłączeniem doń
Pomorza. W tym ujęciu, jakże różnym od polskich podręczników
historii, chrześcijaństwo nie jest mile widziane przez Pomorzan,
buntujących się przeciwko nowej wierze i kultywujących dawne
zwyczaje. Mieszkańcy okolic dzisiejszego Gdańska pozornie przyjmują
nowego boga, bo tak nakazuje polityczny interes.
–
Dobromirze – zwrócił się do
gospodarza. – Tyle osób przewija się przez twój warsztat i z ich
ust wiele się dowiadujesz. Czy wiesz może, co oznacza słowo
"poganin"?
Gospodarz
przyjrzał się badawczo twarzy chłopca, też spoważniał:
– Tak
nazywają nas chrześcijanie, gdy chcą nas obrazić. A słowo to
wywodzi się z języka, którego [sic!]
zwą łaciną, i znaczy "wieśniak". No, wiesz,
że niby taki zacofaniec. Ale to tylko słowa – dodał patrząc na
zdziwioną twarz Swarosza. – U nas pomorscy kmiecie nie są
zacofani. A poza tym... – zaśmiał się ironicznie – byłem
przecież w ich grodach, Gnieźnie i Poznaniu, i wiesz? Mieszkańcy
tych grodów mieszkają w ziemiankach,a chodzą w łapciach z łyka.
Popatrz na nasze obuwie, przyjrzyj sie naszym domom i sam odpowiedz:
kto tu jest "wieśniakiem"?
(O
tym, jak Gdańsk dostał się na karty historii. Druga połowa X
wieku)
Warstwa
językowa nie jest mocną stroną książki Zenona Gołaszewskiego.
Autor wprowadził elementy stylizacji – uwagę zwraca zwłaszcza
starodawne słownictwo, pojawiają się też fragmenty dawnych
kronik, ale jednocześnie wypowiedzi bohaterów bywają upraszczane
do współczesnej, potocznej polszczyzny, jak w powyższym cytacie.
Dodatkowo w tekście zdarzają się błędy składniowe.
Krótka
forma literacka nie sprzyja rozbudowanym charakterystykom, może
dlatego autor często koncentruje je w jednym, niestety zbyt
przeładowanym zdaniu, i tak niemal każda postać wprowadzana jest
określeniami w rodzaju: dwa grube, jasnozłociste warkocze
wirowały wraz z nią, tworząc migoczącą zasłonę wokół jej
twarzy; czy Ten, do
którego się zwrócono, szczupły, wysoki mężczyzna o
kędzierzawych, ciemnych włosach, uśmiechnął się, połechtany
komplementem; albo
zaśmiał się pytający, blondyn o jasnoniebieskich oczach,
wysoki i silnie zbudowany, z mieczem u boku, który wskazywał, że
był on jednym z tutejszych rycerzy. Podobne fragmenty brzmią
trochę niezręcznie, ale młodemu czytelnikowi mogą pomóc w
wyobrażeniu sobie wyglądu bohaterów.
W
dalszych rozdziałach Pomorzanie stopniowo zbliżają się do
porozumienia z chrześcijanami, ustępują pola nowej wierze, choć
nadal przedstawiani są przez autora jako bohaterowie i zwycięzcy,
świadomie przyjmujący stanowisko najkorzystniejsze politycznie.
– (...)
Czy wiesz, jak Imperium Rzymskie przyjęło nową wiarę i kiedy?
Otóż wówczas – ciągnęła, gdy młodzieniec zaprzeczył – gdy
kapłani chrześcijańscy i ich mędrcy postanowili "ochrzcić"
dawne wierzenia i przeflancować na swój grunt. Pojmujesz? Każda ze
stron myśli, ze w ten sposób zyskała przewagę nad drugą i
wszyscy czują się dobrze. Dam ci przykład. Gdy przychodzi zima i
chodzimy po śniegu, po grudzie, i kończy się najkrótszy dzień w
roku, a dni odtąd mają stawać się dłuższe, to co wówczas
obchodzimy...?
– Nooo,
wigilię... narodziny Swarożyca, syna Swaroga.
– Otóż
to. A w tym samym dniu chrześcijanie obchodzą narodziny syna swego
boga. Cóż to zatem za różnica? Dołóżmy im jeszcze nasz piękny,
słowiański zwyczaj pozostawiania dodatkowego talerza i będzie
wspaniale, zapanuje jedność przekonań. Pojmujesz? A czy wiesz –
pytała z coraz większym zapałem – że kiedy my obchodzimy święto
Wielkiej Nocy i malujemy nasze piękne pisanki – symbol wiosny i
rodzącego się życia, oni w tym samym czasie obchodzą swoje
święto? I po co się kłócić o nazwy? Z Normanami się nie
kłócimy czy Thor czy Swarożyc jest poprawniejszym imieniem dla
tego boga.
(Gdy
Gdańsk płonął ogniem i gniewem. Druga połowa XI wieku)
Późniejsze
dzieje Gdańska i Pomorzan przedstawione zostały już nie z
perspektywy wiary, ale kluczowych wydarzeń danego okresu i
terytorium, jak przybycie Krzyżaków, "rzeź Gdańska",
zakończenie panowania Krzyżaków nad Gdańskiem. W dialogach
relacjonowane są całe dziesięciolecia sporów, sojuszów i opcji
politycznych Pomorzan, ale i Polan, Prusów, Sasów, Rusów i innych
plemion (lub ich odgałęzień).
Narracja
"Pomorskich Orląt" często staje się sługą opisu
rekonstrukcyjnego, akcja ustępuje miejsca szczegółowej
charakterystyce zabudowy grodów, strojów, biżuterii czy wyglądu
(zwłaszcza fryzur) ludzi. Książka wydaje się przeznaczona raczej
dla chłopców, bo to przede wszystkim im spodobają się sceny
bitewne i opisy uzbrojenia, konstrukcji budynków czy łodzi. Jednak
opowiadania Zenona Gołaszewskiego są też po części historiami
miłosnymi, skarbnicą słowiańskich imion, pocztem władców
Gdańska i Pomorza, znajdziemy tu nawet informacje o pomorskiej
kuchni. Funkcja informacyjna dominuje nad aspektem przygodowym, co
czyni z "Pomorskich Orląt" dobry materiał na lekturę
dodatkową, uzupełnienie lekcji historii lub wakacyjnej wyprawy do
skansenu.
Bożena
Itoya
Zenon
Gołaszewski, Pomorskie Orlęta, ilustracje Katarzyna "Amari"
Klimowicz, Triglav, Szczecin 2014. Wiek:12+
Pomorskie Orlęta składają się z 12 mikropowieści historycznych
obejmujących okres od X do XV wieku. Głównymi bohaterami literackimi są
tu dzieci i młodzież; działają w realiach danej epoki, stykają się z
autentycznymi postaciami
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz