Joanna
Wachowiak należy do tych polskich pisarzy, którzy konsekwentnie
trzymają się "swojej" formy literackiej i tematyki
twórczości. Wizytówką tej autorki są wesołe opowiadania o
dziecięcej fantazji adresowane do czytelników w wieku przedszkolnym
i wczesnoszkolnym. Dotąd czytaliśmy "O czym nie śniło się
dorosłym", "Ja chyba śnię" i "Kota kameleona",
teraz sięgnęliśmy po najnowszą książkę Joanny Wachowiak,
wydaną (jak wcześniejsze) przez BIS "Alę Babę i dwóch
rozbójników".
To
podsunęło mi pewien pomysł. Może dzięki temu dadzą mi poczytać
w spokoju...
– Przecież
można ją wypożyczyć. W wypożyczalni pojazdów kosmicznych. Ja
tak właśnie robię. Rakieta podlatuje nocą, wsiada się na pokład
i podróżuje do rana.
Bliźniacy
wymienili spojrzenia.
– Akurat!
–
Zmyślasz. Mamo, a Ala kłamie!
– Jak
sobie, chłopaki, chcecie. – Wzruszyłam ramionami. – Jeśli
powiecie o tym mamie, to nie pozwoli mi polecieć. Znacie ją: powie,
że w kosmosie jest za zimno i że się przeziębię. A jak będziecie
siedzieć cicho, to może zabiorę was na przejażdżkę.
Jest
to opowieść o Ali, uczącej się już w szkole dziewczynce z
wyjątkowo bujną wyobraźnią, oraz o jej młodszych braciach
Filipie i Leonie – bliźniakach-przedszkolakach, których dobrze
charakteryzuje określenie "żywe srebro". To wyjaśnia
drugą część tytułu książki – "dwóch rozbójników",
natomiast tajemnicę pseudonimu "Ala Baba" poznamy dopiero
w ostatnim rozdziale.
Bohaterka
zmaga się z codziennymi problemami, jakie mogą przytrafiać się
wielu jej rówieśnikom: dzieli pokój z młodszym rodzeństwem,
przez co nie ma chwili spokoju, uważa swoją rodzinę za biedną, a
osiedle za smutne i szare, w dodatku nie ma przyjaciół. Dużo
lepiej wypadają w jej oczach realia życia dzieci z jej klasy, czuje
się więc nieatrakcyjna, gorsza i uważana za dziwną.
– A
ty gdzie spędziłaś ferie? – zaciekawiła się Dominika.
I
wtedy mi się wyrwało:
– Ja?
Zwiedzałam obce planety. Wypożyczoną rakietą.
No
i koniec, pomyślałam i wpatrzyłam się w swoje stopy. Że też
musiałam tak palnąć! Wiedziałam, co zaraz usłyszę, to co
zawsze: "Ale ty jesteś dziwna!".
– Ale
ty jesteś zabawna – usłyszałam jednak. A gdy podniosłam na
Dominikę wzrok, zobaczyłam, że się do mnie uśmiecha.
Zanim
okaże się, że dużo tych ponurych obrazów czy wniosków Ala
zawdzięcza tylko swojej wyobraźni i brakowi obiektywizmu,
dziewczynka podejmuje szereg podróży kosmicznych (i często
komicznych), które relacjonuje braciom. W sprawozdaniach
Ali-kosmonautki kryje się zawsze ziarno prawdy o rzeczywistym,
ziemskim świecie, o wydarzeniach, w których bierze ona udział,
osobach, jakie spotyka, czasem też dają o sobie znać sprawy
dotyczące całej ludzkości, jak ekologia czy samotność osób
starszych. Poważne wartości i problemy ukryte są w humorystycznych
historyjkach, czytelnik nie czuje się więc pouczany, ale doświadcza
przyjemnej i zarazem mądrej lektury.
Nagle
usłyszałam tętent. Ziemia pode mną zadrżała.
Obejrzałam
się.
Zobaczyłam
białe kłęby unoszące się w powietrzu, prędko nadciągające w
moją stronę. A to co znowu? – przemknęło mi przez głowę.
Chyba nie zamieć ani burza śnieżna.
Wtedy
z kurzawy zaczęły się powoli wyłaniać staruszki – było ich
chyba ze sto razy więcej niż przy powitaniu. Stada babć gnały,
pędziły, mknęły w moją stronę, a każda ze staruszek trzymała
coś w rękach: talerz, tacę, patelnię, blachę do pieczenia...
Do
pewnego momentu dziecko czytające "Alę Babę i dwóch
rozbójników" nie jest pewne, czy Ala i jej bracia rzeczywiście
gdzieś polecą, co z jej opowieści jest prawdą. Kosmiczne
historyjki odróżnione zostały od "aktualnej" narracji
inną czcionką, jednak są tak dopracowane, że rówieśnikom
bliźniaków naprawdę łatwo w nie uwierzyć. Nie jest to zwykła
łatwowierność, może raczej nadzieja, że podobne planety naprawdę
istnieją.
Co
prawda nie znałam historii tego podróżnika, ale na szczęście w
rakiecie znalazłam cztery tomy jego kosmicznych przygód. Były to
nagrania smakowe, w postaci tabliczek czekolady – każda kostka to
jedna przygoda. Zjadłam dwa tomy, a potem, przejedzona, patrzyłam
przez okno znudzonym wzrokiem.
Ala
snując opowieści, których celem jest uspokojenie braci,
nieświadomie pomaga sobie samej. Ta autoterapia dotyczy choćby
popularnego wśród dzieci porównywania statusu materialnego: stanu
portfeli rodziców, ilości posiadanych gadżetów, wykupionych zajęć
dodatkowych. Można zatem uznać, że relacje bohaterki o jej
kosmicznych podbojach są po trosze bajkami terapeutycznymi. Lektura
przyda się też na pewno dorosłym, którzy zazwyczaj mają duży
udział w finansowo-gadżetowym wyścigu, jaki podejmują dzieci w
szkołach i przedszkolach.
Bo
dalej na filmie było tak: fabryki pracowały pełną parą, żeby
wytworzyć więcej, więcej, i jeszcze więcej wszystkiego. Kominy
dymiły, do rzek lały się ścieki, a mieszkańcom planety wciąż
było mało. Jeśli ktoś stawiał sobie dom – jego sąsiad budował
większy. Gdy ktoś kupował sobie wyspę na własność, inni
kupowali dwie, a jakiś bogacz kupił nawet cały kontynent.
Mieszkańcy wciąż patrzyli, liczyli, porównywali: ile mają sami,
a ile mają inni – kto więcej. Nie wystarczyły im piękne
ubrania, stroili się w skóry, pióra i futra zwierząt, najchętniej
z gatunków zagrożonych wyginięciem.
Zabawa
w bajarkę stopniowo ustępuje w cień, kiedy Ala nawiązuje więź
zbliżoną do przyjaźni z kolejnymi osobami. A zaczyna się od
niepozornej sąsiadki, starszej pani o imieniu Lucyna, pomagającej
mami Ali w opiece nad chorymi bliźniakami. Później do grona
potencjalnych przyjaciół dołącza koleżanka z klasy i sąsiad,
niegdysiejszy kolega z przedszkola, imiennik pewnej stacji
kosmicznej... Tworzenie relacji z ludźmi przychodzi Ali trudniej niż
snucie opowieści, a kolejne potknięcia dziewczynka przeżywa bardzo
mocno, zwłaszcza gdy czuje, że zawiodła tatę i braci.
Odgłosy
naszej gry mieszały się z głosami chłopaków znad powstającej
budowli:
– Podaj
tamten klocek... Nie ten, tamten! Ten nie pasuje... A może tutaj
taki?
– Bądźcie
ciszej! – zwróciłam im uwagę. – A tak w ogóle, to co wy
budujecie? Co to ma niby być?
–
Więzienie – odpowiedział ponuro
Filip.
Spojrzałyśmy
na niego ze zdziwieniem.
– Co?
–
Więzienie – powtórzył. –
Więzienie dla Ali. Bo ona nas okłamała.
Czy
żyli długo i szczęśliwie? Przekonajcie się sami, najlepiej w
towarzystwie dzieci i rodziców (czyli dziadków waszych dzieci).
"Ala Baba i dwóch rozbójników" jest wyjątkową,
rodzinną lekturą, która wzbogaca empatię i spojrzenie na świat,
niezależnie od wieku czytelnika. Książka została napisana bardzo
zgrabnie, z lekkim poczuciem humoru, jest też wymarzonym materiałem
do ćwiczenia czytania – zarówno samodzielnego ("po cichu"),
jak na głos, z podziałem na role, wcielaniem się w różne
postacie, oddawaniem emocji i dźwięków. Tę wielobarwność i
różnorodność tekstu dobrze odzwierciedlają ilustracje Teresy
Zalewskiej, mnie urzekły przede wszystkim portrety przedstawicieli
obcych cywilizacji i niebiesko-stalowe maszyny kosmiczne.
Bożena
Itoya
Joanna
Wachowiak, Ala Baba i dwóch rozbójników, ilustracje Teresa
Zalewska/Hoya, Wydawnictwo BIS, Warszawa 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz