cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

czwartek, 27 października 2016

Boże Narodzenie krowy Zosi


Druga część przygód krowy Zosi, w Polsce ukazujących się nakładem wydawnictwa Muchomor, rozgrywa się w okresie świąt Bożego Narodzenia, ale można ją czytać o dowolnej porze roku. Świąteczna oprawa jest tylko tłem i przyczyną rodzinno-przyjacielskiego spotkania, które ma decydujące znaczenie dla fabuły opowieści. Jakkolwiek Święta nie są tu najważniejsze, tłumaczowi (Michał Radziwiłł) i wydawcy należy się punkt za nazwę "Boże Narodzenie" w tytule, ponieważ w wielu publikacjach dla najmłodszych stosuje się określenie "Gwiazdka" – wyraz należący do języka dziecięcego, potocznego, często stylistycznie niepasujący do tekstu książki.

Cała orkiestra jest w świetnym nastroju.
Jaki śnieg jest piękny! – zachwyca się Zosia.
Świetnie, będziemy mieć białe święta! – woła entuzjastycznie wilk Łukasz.
Za to mniej świetnie – grymasi pies Dominik – że coraz bardziej się ślizgamy.
Stało się! Tak jak myślałem. Koła kręcą się w miejscu! Trzeba wysiąść i popchać!

Bohaterkę wcześniejszej "Orkiestry krowy Zosi" zastajemy u schyłku trasy koncertowej z zespołem, który zawiązał się w pierwszej książce i nadal bardzo dobrze sobie radzi. Podróż zimowymi, zaśnieżonymi drogami kończy się awarią autobusu muzykantów i tu dopiero rozpoczyna się właściwa przygoda. Na ratunek krowie Zosi (i innym pasażerom) przybywa rogaty książę Pablo. Wybawca jest bajkowym księciem tylko w oczach Zosi, a tak naprawdę to zwyczajny byczek, z zawodu producent zabawek. Bezpiecznie odwozi towarzystwo do rodzinnego domu Zosi, zaprzyjaźnia się z nią i jej bliskimi, ale później musi wracać do zawodowych obowiązków. Zosia czeka na obiecany powrót Pabla, a książeczka staje się uroczym, łaciato-rogatym love story. Ta opowieść doskonale ogrzeje was od środka w jesienne i zimowe dni i wieczory.

Podróż jest krótka, nawet za krótka zdaniem Zosi. Po gorących uściskach na powitanie Zosia opowiada rodzicom, jak Pablo im pomógł.
W podziękowaniu zaprosiłam go na obiad – mówi, czerwieniąc się.
Miałaś po stokroć rację! – woła jej tata. – Młody człowieku, wysiądź z ciężarówki i dołącz do nas!

"Boże Narodzenie krowy Zosi" napisane i narysowane zostało z lekkością oraz humorem, a historia jest ciekawa, bo nie do końca przewidywalna (lub: do końca nieprzewidywalna...). Po przeczytaniu całości rozpoczęliśmy lekturę na nowo, ale tym razem od końca, oglądając dokładnie każdą rozbrykaną i zatłoczoną ilustrację. Zabawy było mnóstwo, a wrażenia z lektury okazały się jeszcze lepsze niż w przypadku pierwszej książki o krowie Zosi. Polski wydawca zadbał o znakomite podanie opowiastki francuskiego autora (Geoffroy de Pennart): zgrabne, jednolite stylistycznie i chwilami zabawne tłumaczenie na język polski, pokaźny format, idealną jakość ilustracji oraz papieru. Warto przeczytać i "przeoglądać" tę publikację z dzieckiem, przeprowadzić wspólne śledztwo (bo jest i zagadka!), po prostu sprawić sobie małe święto książki z krową Zosią, nawet, jeśli do Świąt jeszcze daleko.
Bożena Itoya

Geoffroy de Pennart, Boże Narodzenie krowy Zosi, tłumaczył Michał Radziwiłł, Muchomor, Warszawa 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz