cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

wtorek, 11 października 2016

Osobliwy dom pani Peregrine (powieść)

"Osobliwy dom pani Peregrine", pierwsza część trylogii amerykańskiego pisarza Ransoma Riggsa, ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa Media Rodzina już w 2012 roku (rok po premierze), ale w roku 2016 poświęca się jej więcej uwagi z powodu ekranizacji. Film w reżyserii Tima Burtona właśnie wchodzi na ekrany polskich kin. Chociaż zwiastun jest według mnie oraz mojego syna bardzo zachęcający, a nazwisko reżysera podziałało na nas wręcz elektryzująco, to wydaje się niemożliwe, by film wywarł na nas tak silne wrażenie jak literacki pierwowzór. Siłę tej powieści stanowią bowiem nie tylko wyobraźnia, fantastyczne obrazy i osobliwości "dobrych" oraz "złych" istot, ale też słowo. Autor i tłumaczka (Małgorzata Hesko-Kołodzińska) stworzyli niepokojący, pełen tajemnic i silnych emocji (wyrażanych mocnymi zdaniami), kompletny świat przedstawiony, wiarygodny i wciągający w dużym stopniu dzięki narracji pierwszoosobowej, którą na ekran można przenieść tylko w ograniczonym zakresie. Tu prawdziwe czary odprawia się właściwą kompozycją tekstu, konstrukcją fabuły, charakterystykami i wypowiedziami postaci, a nie ich magicznymi zdolnościami i przygodami. Gdyby powieść została źle napisana, na nic nie zdałyby się wszystkie fantastyczne elementy i sztuczki, mniej lub bardziej oryginalne pierwiastki grozy i "Osobliwy dom pani Peregrine" byłby kolejnym takim sobie utworem, którego popularność przemija wraz z modą na określony typ literatury... popularnej. Tymczasem jest to książka wyjątkowa, której wróżę długą karierę. Raczej nigdy nie zostanie zapomniana (Horace pewnie by potwierdził).
Rozpoczynając lekturę "Osobliwego domu pani Peregrine" nie wiemy, z czym mamy do czynienia, obojętnie czy czytaliśmy opis wydawniczy, widzieliśmy zwiastun filmu lub nawet byliśmy już w kinie. Książka ta zbudowana jest z opowieści o osobliwcach, istotach zbliżonych do mutantów z komiksowego świata X-Menów, o trudnych rodzinnych relacjach, o piętnie Holocaustu i miłości dorastających nastolatków. Aby zrozumieć depresje i wzniesienia głównego bohatera, trzeba wniknąć w każdy z tych elementów świata przedstawionego. Książki nie zrozumieją więc dzieci poniżej 12-13 lat, a przynajmniej nie zdołają w pełni jej przeżyć.
Wbrew sobie zacząłem myśleć o wszystkim, co złe, i nakręciłem się tak, że w końcu ryczałem bez opamiętania, z trudem chwytając powietrze między jednym szlochem a drugim. Rozmyślałem o moich pradziadkach umierających z głodu, wyobraziłem sobie, jak ich wyniszczone ciała trafiły do krematorium dlatego, że zupełnie obcy ludzie ich nienawidzili. Myślałem o dzieciach, które mieszkały w tym domu, dopóki nie spłonęły w wybuchu, gdy jakiś obojętny pilot nacisnął guzik, i o dziadku, któremu odebrano rodzinę, przez co w dzieciństwie mój tata czuł się pozbawiony ojca, mnie dręczyły niepokoje i senne koszmary, a teraz utknąłem samotnie w ruinie domu i zalewałem się gorącymi, idiotycznymi łzami. Wszystko dlatego, że siedemdziesięcioletnie cierpienie wniknęło we mnie niczym trujące dziedzictwo, razem z potworami, których nie zdołałem pokonać, bo były już martwe. Nie dało się ich zabić, ukarać ani w żaden sposób osądzić. Dziadek mógł przynajmniej wstąpić do wojska i z nimi walczyć. A co ja mogłem zrobić?

Akcja powieści zawiązuje się w naszych czasach i naszej rzeczywistości, by stopniowo zagłębić się w świat fantazji dziadka głównego bohatera i pozornej choroby psychicznej samego narratora, szesnastoletniego Jacoba. Gdzie dokładnie mieści się dom pani Peregrine i którędy do niego trafić? Tę kwerendę przeprowadzamy stopniowo, krok po kroku, wraz z Jacobem. W badaniach przeszłości i analizie dziadkowych bajek nie brakuje potknięć, pomyłek, błędnych uliczek labiryntu. To długa, pod każdym względem dopracowana powieść, pobudzająca szare komórki, serce i wyobraźnię.

Wędrowałem od pokoju do pokoju, badając zawartość niczym archeolog. Natrafiłem na pleśniejące w pudle drewniane zabawki i kredki na parapecie, wyblakłe w świetle dziesiątków tysięcy popołudni, znalazłem też domek z lalkami, skazanymi na dożywocie w ozdobnym więzieniu. Półki w skromnej bibliotece zdeformowały się pod wpływem wilgoci, przybierając kształt krzywych uśmiechów. Przesunąłem palcem po płowiejących grzbietach, jakbym się zastanawiał, którą książkę wybrać.

Samo odnalezienie tytułowej przystani osobliwości nie jest jeszcze sukcesem, o czym prędko przekonuje się bohater. Pytania nie prowadzą do odpowiedzi, ale do kolejnych wątpliwości, trudy się potęgują, wzrasta napięcie rodem z horroru, momentami zbliżające prozę Riggsa do twórczości Stephena Kinga.

Pani Peregrine? – zacząłem, a ona podniosła na mnie wzrok. – Kiedy zamierzała mi pani powiedzieć?
Chciała spytać, co mam na myśli, ale zerknęła na Emmę i najwyraźniej wyczytała odpowiedź z jej twarzy. Przez chwilę wyglądała na rozzłoszczoną, ale błyskawicznie się uspokoiła, najwyraźniej wyczuwając mój gniew.
Wkrótce, młody człowieku – odparła. – Musi mnie pan zrozumieć, nie mogłam wyjawić całej prawdy podczas naszego pierwszego spotkania, gdyż doznałby pan straszliwego wstrząsu. Zachowywał się pan nieobliczalnie, był gotów uciec i nigdy nie wrócić. Uznałam, że ryzyko jest zbyt duże.
Więc postanowiła pani kokietować mnie jedzeniem, zabawą i dziewczętami, a wszystko, co złe, zachować w tajemnicy?

Dorastający bohater i jego zawieszeni w czasie przyjaciele przeżywają emocje tak silne, jakie zdarzają się tylko nastolatkom. Opis uczuć, zwłaszcza namiętności, jest w "Osobliwym domu pani Peregrine" komplementarny względem historii z dreszczykiem i wątków fantastycznych. O ile filmowy dom pani Peregrine, sądząc po wieku i wyglądzie aktorów pierwszoplanowych oraz po zwiastunie, wydał nam się wersją szkoły profesora Xaviera dla młodszych widzów, o tyle książka jest dużo dojrzalsza (także od filmowego świata X-Menów).
Powieść Riggsa trzyma w napięciu, jest zaskakująca, pobudza czytelnika do rozmyślań nad przyczynami i możliwymi rozwiązaniami sytuacji, w której utkwili bohaterowie, pozornie zapadając się w przeciwnościach losu niczym w bagnie na (fikcyjnej) walijskiej wyspie Cairnholm, gdzie bytują lub bytowali młodzi osobliwcy. Ta książka jest najlepszym przykładem lektury uzależniającej – po jej skończeniu natychmiast poszukuje się kontynuacji. Na szczęście przed nami jeszcze "Miasto cieni" (tom drugi "Osobliwego domu...") i "Biblioteka dusz" (tom trzeci), a także świeżo wydane w Stanach Zjednoczonych "Tales of the Peculiar", zbiór baśni i mitów ze świata wychowanków pani Peregrine. Po przeczytaniu wszystkich tych utworów z pewnością wrócimy do pierwszego, by ciągle na nowo przeżywać te fascynujące opowieści – taka czytelnicza pętla czasu może być tylko dobra!
Bożena Itoya

Ransom Riggs, Osobliwy dom pani Peregrine, tłumaczyła Małgorzata Hesko-Kołodzińska, projekt oryginalny książki Doogie Horner, opracowanie polskiej wersji okładki i wyklejki Rafael Martins, Media Rodzina, Poznań 2012.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz