Najnowszy komiks Karola Kalinowskiego wydany został przez Kulturę Gniewu w serii Krótkie Gatki, jednak nie jest to album dla czytelników w gatkach tak krótkich, jak wielbiciele Misia Zbysia czy nawet Ryjówki Przeznaczenia, a raczej dla podrostków w portkach za kolana oraz tych, którzy się z nimi wewnętrznie identyfikują, choć na co dzień chadzają w spodniach w kancik i garsonkach. Oczywiście moja ocena wieku czytelnika nie wynika z czarno-białej formuły komiksu (kolorowa jest tylko okładka), ale z jego treści i wrażliwości, jakiej wymaga. Typowy siedmio- czy ośmiolatek może nie zrozumieć klimatu "Kościska", tego małego dzieła sztuki.
Nie
czytaliśmy "Łaumy", publikacji już chyba legendarnej,
ale rozpoznaliśmy w "Kościsku" jej bohaterkę –
Dorotkę, tu występującą gościnnie i tylko przez chwilę.
Wspólnych motywów jest więcej, ale przede wszystkim w najnowszym
komiksie autor kontynuuje samą tematykę: oto z drugiej strony kadru
obserwujemy tajemnicze, małe miasteczko na peryferiach świata
ludzkiego. Jako fani słowiańskich baśni, podań i wierzeń
ludowych we wszystkich literackich oraz plastycznych ujęciach,
wprost rzuciliśmy się na komiks, w którym pierwszymi bohaterami są
Leszy i Żmijec.
W
kolejnych kadrach historii pojawiają się inne mityczne postacie,
snute są legendy i opowieści o założeniu Kościska, a ludzcy
bohaterowie: pan Karol, świeżo upieczony pracownik biblioteki w
tytułowym miasteczku, i jego syn Max próbują oswoić się z
nierealnymi realiami okolicy, do której właśnie się
przeprowadzili.
Mimo
fantastycznych sąsiadów i atmosfery niczym w Twin Peaks, prawdziwy
polski bestiariusz tworzą typy i wynalazki (np. urzędy) ludzkie
rodem z naszego miłego piekiełka. W tej galerii cech narodowych
króluje, według nas, typowa paniusia wyrzucająca z siebie zalety
potomka, niezależnie od zainteresowania słuchacza. Dymki tak
przerośnięte, że aż ucięte przez ramki kadrów, dobrze
odzwierciedlają wszechogarniającą gadaninę, której można
doświadczyć co dzień w spożywczaku czy pod blokiem.
Przybywającemu
z "zaczasów" i zaświatów Leszemu nie jest łatwo
podróżować po współczesnej Polsce właśnie z uwagi na jej
"zczłowieczenie" (dla Leszego to niczym dla nas
zezwierzęcenie), a próby skorzystania z kolejnych środków
lokomocji są komiczne. Mniej zabawny wydaje się fakt, że to
człowiek doprowadził do wykluczenia istot skupionych wokół
Kościska, przerzedzenia i rozszczepienia ich świata. W komiksie
Karola Kalinowskiego degradacja środowiska, czy po prostu jego
zmiany, nie są jednak najważniejsze.
Przeżywanie
tej lektury wiąże się przede wszystkim z obcowaniem z pięknymi
obrazami, bo trudno inaczej określić twórczość KaeReLa.
"Kościsko" nie jest zwykłym albumem komiksowym z
rysunkami i dymkami, tutaj każdy kadr to małe arcydzieło, w które
wgapialiśmy się bardzo długo, a potem wracaliśmy do ulubionych
ujęć. Mocną stroną komiksu jest też scenariusz, bardzo
wciągający i gwarantujący kilka niespodzianek. Do tego dodać
trzeba jeszcze fascynujące charaktery, zwłaszcza postaci pozornie
pozostających w cieniu, mniej ważnych. Drugoplanowość przenika
czytelnika "Kościska", koncentruje jego uwagę na
szczegółach oraz powoduje głód kontynuacji – po prostu chcemy
dowiedzieć się więcej o tym i owym bohaterze. Zachwyciło nas
również upiorne rozumienie szczęśliwego zakończenia opowieści,
jakie przyjął autor.
A
czym odwiedziny w Kościsku okażą się dla Was? Możliwe, że
wrażenia innych czytelników będą się różniły od naszych, ale
na pewno będą intensywne. Żaden wielbiciel komiksów nie minie
obojętnie zjawiska, jakim jest "Kościsko", mam też
nadzieję, że utworu tego nie przeoczy szerzej rozumiane środowisko
artystyczne: twórcy teatralni, filmowcy, animatorzy kultury
dziecięcej i włodarze gadżetów – bardzo chcielibyśmy mieć
kalendarz, koszulki i inne cuda na kiju z wizerunkami bohaterów
"Kościska".
Bożena
Itoya
Karol
"KRL" Kalinowski, Kościsko, Kultura Gniewu, Warszawa 2016
Niedawno czytałam "Łaumę", niby komiks, ale bardzo niesztampowy, z dopracowanymi ilustracjami i generalnie inteligentny, co nie takie częste wśród komiksów. Z tego co piszesz, "Kościsko" jest podobne,a więc trzeba przeczytać:) Jedyny "minus" to że to prawdopodobnie nie są jednak komiksy dla dzieci..tym lepiej zresztą dla nas czyli dorosłych;)
OdpowiedzUsuńCzy dla dzieci - to zależy od wieku, zainteresowań, wrażliwości, preferencji plastycznych tychże młodych ludzi :) Mój dziesięcioletni syn był "Kościskiem" zachwycony, to o nim i o mnie mowa, gdy piszę w recenzji o "nas". Jednak on czytuje bardzo dużo komiksów, też dla młodzieży i dorosłych, no i wie co nieco o mitologii/wierzeniach słowiańskich. Trudno mi powiedzieć, czy jest to komiks dla innych dzieci, ale dla mojego na pewno :D Natomiast nie zgodzę się, że inteligentne komiksy zdarzają się rzadko - lubimy wszystkie wydane dotąd w serii Krótkie Gatki, perełki zdarzają się też w Egmoncie (polecam zwłaszcza "Lila i Puta"). Polski komiks dla dzieci jest w tej chwili bardzo różnorodny, znajdzie się coś dla każdego, kto nie jest uprzedzony do tej formy :) Pozdrowienia!
Usuń