Wydawnictwo
Muchomor po raz kolejny z zalewu zagranicznych publikacji dla dzieci
wyłowiło pozycję godną przedruku, a przeoczoną przez polskich
wydawców. Książka obrazkowa "Filharmonicy się stroją"
Karli Kuskin (tekst) i Marca Simonta (ilustracje) pierwotnie ukazała
się w 1982 roku, a w nasze progi wprowadzona została w 2017.
Wesołych filharmoników przedstawiła nam Barbara Puzonowicz,
autorka przekładu.
Tytuł
tego dziełka rozbawił nas i zaintrygował: to książka o
ubraniach, czy o instrumentach? Od razu zwróciliśmy też uwagę na
żółtawo-kremową barwę okładki oraz kartek, nietypową jak na
współczesną literaturę dla dzieci, zazwyczaj ubieraną w
najbielszą biel i pstrokate kolory. Tutaj zastajemy barwy trochę
reprintowe, stonowane, dostrojone do tematu oraz atmosfery
publikacji. Tak też postrzegam kreskę ilustratora, odrobinę
roztańczoną pośpiechem bohaterów, ciągniętą do przodu przez
melodię, którą niemal słyszymy na koncercie zamykającym książkę.
Opowieść
tę otwiera widok wieczornego miasta rozbudzonego światłami
budynków. Z tekstu dowiadujemy się, że jest piątek, co początkowo
wydaje się mało istotne, a jednak ma znaczenie dla pełnego obrazu
występu orkiestry filharmonicznej. Po planie ogólnym następuje
zbliżenie: z gęstwiny rozświetlonych mieszkań i niewidocznego
tłumu lokatorów wyłania się grupa 105 osób, które stroją się
do pracy. Na kolejnych stronach goszczą panie i panowie w różny
sposób dbający o swoją profesjonalną prezencję. Czytelnik
poznaje tych, którzy biorą prysznic i innych, preferujących
kąpiele w wannie. Jesteśmy świadkami suszenia, czesania, golenia,
przywdziewania bielizny, a także jednolitych, eleganckich czarnych
strojów. Czyli o takie strojenie chodziło! Jeden z panów ubiera
się nieco inaczej i wyraźnie wyżej od innych nosi... podbródek
(żeby nie powiedzieć, że zadziera nosa). On też jako jedyny
podróżuje do centrum miasta limuzyną, podczas gdy pozostali
bohaterowie wsiadają do zwykłych samochodów, metra lub autobusów,
uprzednio pożegnawszy się z niezadowolonymi z rozstania rodzinami,
psami i kotami. Autorka podaje nawet dokładną godzinę przybycia
muzykantów do celu, opisuje szatnię oraz przygotowanie niektórych
instrumentów. Zatem i o takim strojeniu mowa w tytule! Poznajemy
również tajemnicę filharmonika-indywidualisty.
Dzięki
tej historyjce dziecko wnika w świat orkiestry, zaprzyjaźnia się z
jej członkami, widzi w nich zwyczajnych, choć wyjątkowo
utalentowanych i pracowitych ludzi, a nie maszynki do odtwarzania
dźwięków. Po tej lekturze młodzi widzowie i słuchacze będą
pełniej uczestniczyć we wszelkich widowiskach oraz wydarzeniach
kulturalnych. Jeśli czytelnik posiada choćby odrobinę wyobraźni,
wrażliwości i empatii, to prawdopodobnie rozwinie je czytając
"Filharmoników", by potem przyglądać się muzykom (i
innym twórcom) z większą uwagą, rozmyślając, czym przyjechali
do pracy albo jakie mają w domu zwierzątka. Książka zachęci też
do wizyty w miejscu pracy tak ciekawych bohaterów, do zobaczenia ich
na żywo i sprawdzenia, czy rzeczywiście muzyka, przestrzeń sali i
światło z ogromnych żyrandoli tak pięknie się mieszają,
wywołując wrażenie magii. Pomysł przedstawienia życia
filharmoników od podszewki, ze szczegółami niezwiązanymi
bezpośrednio z członkostwem w orkiestrze, nie wyklucza prezentacji
bardzo konkretnych i realnych informacji o terminie oraz miejscu, w
jakich odbywają się koncerty, o scenie czy wykorzystywanych
instrumentach. Ta publikacja może zdziałać więcej niż podręcznik
do muzyki albo suchy wykład o tym, że każdy z nas jest inny, ale
grupa jednostek, które poświęcą nieco czasu na strojenie, potrafi
razem stworzyć wspaniałą symfonię.
Książka
została napisana oraz zilustrowana lekko i z humorem. Przyjęcie
zbiorowego bohatera było ryzykownym zagraniem, bo fabuła mogła się
łatwo rozmyć, jednak autorzy sprawnie regulują koncertową
lornetkę, to przybliżając nas do poszczególnych osób, to znów
pokazując rzut na widownię czy scenę z setkami małych główek.
"Filharmonicy" zdecydowanie zachowują indywidualność w
tłumie muzyków i książek o muzyce.
Bożena
Itoya
Karla
Kuskin, Filharmonicy się stroją, ilustracje Marc Simont,
tłumaczenie Barbara Puzonowicz, Wydawnictwo Muchomor, Warszawa 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz