"Pudełko
pełne kotów" jest drugim zbiorem opowiadań Barbary Gawryluk z
cyklu "Klinika zdrowego chomika", równie udanym, co
wcześniejsza "Bazylia". Tomik ten zadowoli najmłodszych
czytelników, lubiących proste, z życia wzięte historyjki o
zwierzętach, a także nieco starsze dzieci zainteresowane tematem.
Autorka z reporterską szczerością i dokładnością relacjonuje
przypadki dzikich oraz domowych zwierząt, które wymagały pomocy
człowieka, a uzyskały ją od weterynarza – doktora Wojtka, i/lub
w studiu Radia Kraków, realizującego audycję "Klinika
zdrowego chomika". Program jest autentycznym elementem
weekendowej ramówki tej stacji, wiemy, bo sami wielokrotnie
słuchaliśmy i oglądaliśmy transmisję wideo w Internecie. Radiowy
eter okazał się przestrzenią zbyt małą dla tłumów rozbrykanych
czworonogów, skrzydlatych i pełzających znajd, przyjaciół i
podopiecznych pracowników Radia Kraków. Barbara Gawryluk,
dziennikarka radiowa i pisarka dziecięca, uczyniła więc z
gościnnych kart swojej książki tymczasowy dom dla kolejnej
wielogatunkowej drużyny. Tak powstało "Pudełko pełne kotów",
do którego wiele dzieci mogłoby dodać rozdziały z własnego
życia, jak przekonałam się na spotkaniu z autorką, w którym
uczestniczyła rok temu klasa mojego syna.
Reporter
zajrzał za koło auta.
– Panie
Karolu, coś nie tak z samochodem? – obok reportera zatrzymał się
przejeżdżający na rowerze doktor Wojtek. – Może trzeba pomóc?
–
Doktorze! Spadł nam pan jak z
nieba. Niech pan sam zobaczy – radiowiec ustąpił miejsca
doktorowi.
Weterynarz
zajrzał pod samochód. Z ciemności patrzyły na niego wielkie,
wystraszone ptasie oczy.
– To
pustułka – rozpoznał od razu. – Sokół, dziki, drapieżny
ptak. Mieszka ich całkiem sporo w Krakowie. Ten pisklak pewnie
uwierzył, że potrafi już latać, ale mu się nie udało.
Przydałoby się jakieś pudło – powiedział, zaglądając
ponownie pod auto.
– Jest
i pudło! – usłyszeli nagle wesoły, dziarski głos. To strażnicy
miejscy wezwani przez reportera dotarli na miejsce. – Pakujemy
ptaka?
W
ofercie księgarń i bibliotek dostrzegam wiele roztkliwiających
historii o zwierzętach, jednak cykl "Klinika zdrowego chomika"
jest niepowtarzalny. Z opowiadań Barbary Gawryluk wyłania się
bowiem obraz miasta, które jest wspólnym środowiskiem ludzi i
zwierząt. Ci pierwsi mieszkańcy czasem muszą pomagać tym drugim,
ale przede wszystkim powinni zapewnić im spokój oraz szacunek. I tu
ukazuje się pełen charakter "Pudełka pełnego kotów" –
zbiór ten służy przyjemności czytelników, portretuje wielkie
polskie miasto, ale też instruuje, jak się w nim zachowywać, co
robić, gdy znajdziemy się w krytycznej sytuacji ze zwierzęciem w
roli głównej.
W
zacytowanym powyżej "Chrobrym" poszkodowanym jest podlot
pustułki, a scenerią miejski parking. Miejsce niby typowe, ale
sytuacja odbiega od przeciętnych, w jakich zaleca się pozostawić
pisklę w spokoju do powrotu jego rodziców. Tu samochód, pod którym
chowa się ptak, może ruszyć, a gniazda drapieżników nie ma w
pobliżu. Czy każde dziecko mieszkające w Krakowie lub innym
mieście wiedziałoby, jak postąpić w takim przypadku? Jeśli jest
czytelnikiem Barbary Gawryluk, na pewno zadzwoni do Straży
Miejskiej.
Z
kolei "Jodie i Fąfel" to para żyjąca jak pies z kotem,
czyli wspaniale, chodząca razem nawet do weterynarza. Wizyty wymaga
kotka Jodie, której gonitwa za nietoperzem i upadek z balkonu (na
trzecim piętrze) może być przestrogą dla wszystkich właścicieli
kotów. Przy okazji w gabinecie doktora Wojtka poznajemy bardzo ważną
i poważną historię west terriera Fąfla, psa ocalonego z
transportu przemytników, specjalizujących się w pośrednictwie
między słowackimi dzikimi hodowlami tej (ciągle modnej!) rasy a
polskimi odbiorcami. Może dzięki temu opowiadaniu i dzieci, i
dorośli zrozumieją, że nie należy kupować psów od niepewnych,
szkodzących samym zwierzakom sprzedawców.
Akcja
"Kacpra" rozgrywa się w studiu radiowym, gdzie toczy się
rozmowa między dziennikarzem, jego dziecięcym gościem, doktorem
Wojtkiem, słuchaczką, a w pewnym momencie głos zabiera nawet
pewien golden retriever. Dyskusja ma kilka wątków, a każdy może
przydać się młodemu czytelnikowi, nauczyć go czegoś, pomóc w
wypracowaniu własnego stanowiska. Omawiane jest leczenie cyrkowego
słonia (tytułowego Kacpra), rozmówcy wymieniają się zdaniami na
temat udziału zwierząt w podobnych widowiskach, ale napomykają
także o wybiegach dla psów (czyli czymś, co ja nazwałabym psim
parkiem albo placem zabaw) i pielęgnacji zwyczajnych zwierząt
domowych.
"Alma
i King" to opowieść jakich, niestety, wiele w prawdziwym
życiu: w altance śmietnikowej znaleziona zostaje wygłodzona,
porzucona świnka morska. Za swoją siłę oraz odwagę dostaje imię
King, no i przyjaciółkę – Almę, suczkę, która wywęszywszy
biedne stworzonko, zaprowadziła do niego swojego pana. Bardzo
chciałabym, by ten krótki utwór trafił do podręczników, bo
znakomicie oddaje problem nieuznawania zwierząt za stworzenia
posiadające uczucia. Dzieci nudzą się pupilami, nie chcą się
nimi zajmować (wszak karmienie czy sprzątanie to żadna rozrywka),
więc świnka jest wystawiana na śmietnik, pies czy kot gdzieś
porzucany albo oddawany do schroniska. Opowiadanie Barbary Gawryluk
uwrażliwia czytelników na krzywdę każdego zwierzęcia, uświadamia
odpowiedzialność za zwierzę, które nie jest zabawką, po jakimś
czasie wyrzucaną albo przekazywaną gdzieś dalej.
Mimo
doniosłych tematów, tom "Pudełko pełne kotów" jest
sympatyczną, optymistyczną i lekką lekturą. Zawiera też sceny z
życia zwierząt szczęśliwych, po prostu znajdujących się pod
opieką doktora Wojtka lub odwiedzających "Klinikę zdrowego
chomika". Niektórzy czytelnicy mogą być zaskoczeni, że
weterynarz przeżywa przygody jeżdżąc na koniu, a w radiu może
gościć wąż zbożowy ("Patrol"), albo że wśród
typowych pupili znajdują się wielcy indywidualiści, jak
szczekająca papuga żako ("Pola") czy pracujący w policji
owczarek belgijski ("Tajfun"). Ostatecznie przygody
wszelkich porzuconych i podrzuconych zwierząt kończą się tu
dobrze, również koty z tytułowego pudełka spadają na cztery
łapy, przygarnięte przez dobrych ludzi należących do społeczności
Radia Kraków.
Tekst
uzupełniają wesołe, utrzymane w jasnych barwach ilustracje Joanny
Rusinek. Bardzo miło było nam czytać tak dobre i ciekawe
opowiadania w towarzystwie tych wszystkich kotków z rozczapierzonymi
łapkami, wielkookiej pustułki, psów obdarzonych mimiką (spójrzcie
na brwi westa, policyjną powagę owczarka belgijskiego, troskę
kundelki Almy albo uśmiech i radośnie zmrużone oko gadającego
goldena!) oraz sympatycznych ludzkich twarzy, które, kiedy się
przyjrzeć, niewiele różnią się od tych zwierzęcych.
Bożena
Itoya
Barbara
Gawryluk, Klinika zdrowego chomika. Pudełko pełne kotów,
ilustracje Joanna Rusinek, Wydawnictwo Literatura, Łódź 2017.
W momencie gdy mamy kociaka to faktycznie dość istotne jest to, aby go dobrze wychować. Osobiście spodobał się wpis o kociakach w https://praca24.ovh/najbardziej-znane-koty-w-calej-europie-poznaj-krotkowlose/ i jestem zdania, że z pewnością wielu z nas także tak uważa.
OdpowiedzUsuńJa jestem zdania, że kociaki są wielce ciekawymi pupilami i z pewnością warto jest je posiadać u siebie w domu. Jak również opisano je w https://centrumpr.pl/artykul/kot-tajski-jaki-jest-jak-o-niego-dbac-i-komu-bedzie-pasowal,144438.html i ja jestem zdania,iż takie pupile są naprawdę słodkie. W takiej sytuacji ja także rozważam teraz aby wziąć jeszcze kolejnego kota do siebie do mieszkania.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń