W
biblioteczce mojego syna znajduje się specjalny kącik z książkami
zilustrowanymi przez Grażynę Rigall. Bardzo je lubię, ale po
każdej pozostawał mi niedosyt, miałam wrażenie, że dopiero
zobaczę pełnię możliwości tej ilustratorki. Rzeczywiście,
przełom i rozkwit nastąpiły w projekcie wydawniczym zatytułowanym
"Człowiek jaki jest, każdy widzi", będącym pokłosiem
konkursu Jasnowidze. Autorką tekstu jest Marzena Matuszak, z którą
Grażyna Rigall stworzyła duet doskonały, po prostu Dwie Siostry,
zgodnie z nazwą wydawnictwa, które publikację zainicjowało i
doprowadziło do finału.
Jak
na książkę obrazkową przystało, ilustracje są tu istotne
przynajmniej tak samo jak tekst, który samodzielnie nie zdołałby
opowiedzieć całej historii, wydobyć jej wszystkich niuansów i
akcentów humorystycznych. A inteligentnego dowcipu jest w tej
książce bardzo dużo, choćby sam tytuł "Człowiek jaki jest,
każdy widzi" – a nieprawda, bo, po pierwsze, każdy bohater
widzi tu co innego. Po wtóre, sami ludzie nie dostrzegają, kim i
czym wydają się współmieszkańcom Ziemi. W porównaniu ze
zwierzętami, jawimy się sobie jako wszechpotężni,
wspaniałomyślni, godni podziwu. Kiedy indziej niektórzy z nas
uważają innych z nas za najgorsze, co mogło się przytrafić tej
planecie. Jaka by nie była nasza opinia, uważamy – przynajmniej
młodsi reprezentanci gatunku ludzkiego, do których adresowana jest
książka "Człowiek jaki jest, każdy widzi" – siebie za
pępek świata, wszyscy nas znają i czują respekt. Tyle my, ludzie,
o naszym miejscu i statusie w świecie. Marzena Matuszak przyjmuje
odmienną perspektywę, z przymrużeniem oka sugerując, jak pojmują
nas zwierzęta. Znajdzie się tu miejsce i na legendę, i na
uprzedzenia, będzie wyśmiewanie, obrzydzenie i strach, nieco
łagodnego niezrozumienia, ale ani krztyny szacunku i zachwytu, jakie
sami żywimy względem swojego gatunku. Dla bohaterów tej książki
cechy charakterystyczne człowieka nie wynikają z jego istoty, tylko
z niezgodnego z naturą zachowania, sztucznych dodatków
pozwalających na ekspansję do cudzych środowisk życia. Zamiast
siedzieć u siebie, pchamy się, gdzie nie potrzeba z
nadprzyrodzonymi kończynami, oczami, a pozbawieni ich okazujemy się
żałośnie słabi. Zwierzęta omawiają też historię gatunku
ludzkiego, a właściwie jego prehistorię i baśniowe korzenie
jednej z największych nienawiści ludzko-zwierzęcych: stosunku
człowieka do wilka. I chociaż to tylko dowcipna "książeczka"
dla "dzieciaczków", to jednak drapieżnego psowatego
trzeba było objąć ochroną, by w naszym kraju doszło do
jakiegokolwiek "wzrostu zasięgu" i "rekolonizacji".
Leniwiec
(ten z okładki), wilk, komar, kot, kret, sowa, kapucynka, rekin,
żółw, dzik, wół, wąż, pies oraz papuga snują swoje dysputy i
fantazjują w niezwykłej scenerii hotelu "U Yetich",
gdzieś w wysokich, wiecznie zaśnieżonych Himalajach, gdzie ludzie
nie mają dostępu i nigdy nie byli widziani. Czy na pewno?
Yeti
skrywa pewną tajemnicę o legendarnym człowieku, dla którego (o
czym nie wie) sam jest istotą mityczną. Co ciekawe, schematyczne
myślenie zwierząt i ich pochopne wnioski bardzo przypominają tryb
analizowania oraz działania charakterystyczny dla człowieka, przez
co demaskują go i ośmieszają. Irracjonalne oraz szkodliwe okazuje
się chowanie młodych pod kloszem kolektywnej tajemnicy, tabu czy
małego oszustwa. Niby żadna to nowość, że broniąc przed
okrutnymi faktami zadajemy jeszcze dotkliwsze rany, niż zrobiłaby
to brutalna prawda. W tej książce jednak ta i inne pozorne
oczywistości brzmią świeżo i odkrywczo.
Jedyna
moja wątpliwość co do tej cudownej, graficzno-literackiej
opowiastki filozoficznej dotyczy wieku czytelnika. Czy dziecko
młodsze niż dziesięć / naście lat zrozumie odpowiednio
konstatacje i humor autorek, nie będzie zbyt przygnębione
przesłaniem? Czy przyjmie z pokorą ocenę wystawioną nam przez
nieco ograniczonych sędziów, wejdzie gładko w konwencję baśni,
zmieniającą naszą rzeczywistość w marę, i to w dodatku marę
nieistniejącego stworzenia? Po przemyśleniu sprawy i rozmowie z
synem uważam, że nawet starszy przedszkolak da się unieść tej
historii (o ile trafi swój na swego, a tego nigdy nie można być
pewnym, niezależnie od wieku czytelnika i książki), najwyżej
śmiejąc się przeskoczy niektóre jej głębie i depresje. My
stawiamy "Człowieka" ponad inne książki zilustrowane
przez Grażynę Rigall, jest bowiem pokazowym przykładem naszych
preferencji czytelniczych i graficznych. Portrety zapadającej w
hibernację, opitej komarzycy, praleniwca i praczłowieka czy
technologicznego mutanta ze snu Yetinki wywołują wielkie wrażenie.
Najbardziej zapadł mi w pamięć obraz samolotu-modraszki, a także
niepokojąca, krwista czerwień wprowadzana do świata zwierząt
przez człowieka – czy to w stroniącym od jaskrawości, leśnym
krajobrazie Czerwonego Kapturka, czy w pociętej zamiecią ojczyźnie
Yeti, nawiedzanej przez legendarną, nieporadną istotę. Te
ilustracje uważnemu czytelnikowi mogą powiedzieć więcej niż
tekst. Ciekawe, czy autorki stworzą jeszcze wspólnie podobne cacko,
czy też współpraca była jednorazowa. Nie zdziwiłabym się, gdyby
to był tej jeden, jedyny projekt, bo jest niepowtarzalny i
perfekcyjny, a z czymś takim trudno konkurować.
Bożena
Itoya
Marzena
Matuszak, Człowiek jaki jest, każdy widzi, ilustrowała Grażyna
Rigall, Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz