Wznowienie
książki "Mali bohaterowie" Barbary Gawryluk było
potrzebne, bardzo nas ucieszyło i nie powinno przejść bez echa.
Poprzednie wydanie od dawna było niedostępne, a nową edycję z
ilustracjami Anny Wielbut zapewniło wydawnictwo Literatura. Mówiąc
najprościej, jest to zbiór opowiadań o dzieciach, które uratowały
komuś życie. Krótkie, nieskomplikowane historie czyta się dobrze,
szybko, a zainteresowanie jeszcze wzrasta, gdy z opisu okładkowego
dowiadujemy się, że Iza i Nikola, Przemek, Karolinka, Duży Damian,
Kuba, Mały Damian oraz Marta, Ada i Sandra istnieją naprawdę i
zrobili dokładnie to, co opisała autorka. Barbara Gawryluk para się
nie tylko pisarstwem, ale i dziennikarstwem, styl jej opowiadań oraz
powieści bardzo nam odpowiada, bo jest bezpośredni,
bezpretensjonalny oraz bezkonkurencyjny. Oczywiście, każdy może
stanąć w szranki z naszą ulubioną krakowską pisarką i starać
się zainteresować jedenastoletniego fana komiksu, fantastyki i
kryminału utworami ocierającymi się o literaturę faktu (w dodatku
dla młodszych dzieci), ale jak dotąd tylko opowiadania z tomów
"Bazylia", "Pudełko pełne kotów" i
(zwłaszcza!) "Mali bohaterowie" zajęły mojego syna tak,
że polecił mi czytać je (na głos) od deski do deski, żałując
potem, że już się skończyły.
Po
chwili dotarło do niego, że coś złego dzieje się z rodzicami i
że trzeba wezwać pomoc. Złapał telefon mamy, leżący na stole w
kuchni.
– Proszę
pani! Moi rodzice są nieprzytomni, mama leży na podłodze, tata w
łóżku, nic nie mogę zrobić, nie chcą się obudzić. Nie wiem,
co się stało.
–
Spokojnie, powiedz, skąd dzwonisz.
– Nazywam
się Damian. Mieszkam w Niestępowie, w takim małym domu przy
głównej ulicy. Numer 10.
– Czy
oprócz ciebie i rodziców jest ktoś jeszcze w domu?
– Tak,
mój mały braciszek, on ma dopiero pięć lat. Ale cały czas śpi w
naszym pokoju.
– A
ty ile masz lat?
–
Dwanaście. Chodzę do piątej
klasy.
– A
rodzice, gdzie oni leżą?
– W
swoim pokoju, połączonym z kuchnią, mama chyba chciała wstać i
upadła na podłogę.
– Już
zawiadamiam pogotowie. Zapal światło w domu, żeby wiedzieli, gdzie
mają się zatrzymać. Nic się nie bój, zaraz będzie pomoc.
Każdy
tekst został zatytułowany imieniem lub imionami osoby lub osób,
które na pierwszej stronie są zwykłymi dziećmi, a na ostatniej –
małymi bohaterami. Oprócz tytułu opowiadanie zyskuje jeszcze
wyróżnienie graficzne, a mianowicie określane jest przy pomocy
jednej barwy. Ilustratorka (Anna Wielbut) przeniosła bowiem kolory i
ikony zastosowane w spisie treści na oprawę graficzną opowiadań,
do szaro-białych ilustracji dodając zawsze motywy (tytuł, elementy
ilustracji, na przykład ubrania postaci, wstawki komiksowe) tylko w
danym kolorze. Zielona trawa towarzyszy historii Izy i Nikoli, które
na poboczu drogi w pobliżu swojej miejscowości ratowały życie
kierowcy skutera. Przemka zapowiada błękitna woda, w jakiej lubimy
pływać latem, niekoniecznie na strzeżonych kąpieliskach...
Opowiadanie o Karolince opatrzono ciemnoróżowym sercem, bo zadbała
o kogoś bardzo bliskiego, kto dostał ataku serca. Dużemu Damianowi
towarzyszy niebieska śnieżynka, bo ocalił całą rodzinę przed
zaczadzeniem w mroźną noc. Kubę oznaczyć było trudniej,
żółto-pomarańczowa kulka może ewentualnie kojarzyć się z
wizjerem, przez jaki powinniśmy wyglądać, by nie wpuścić do
mieszkania złodzieja. W pełni czytelny jest za to płomieniście
pomarańczowy rozdział o Małym Damianie, który też miał do
uratowania z pożaru więcej niż jedną osobę. Marta, Ada i Sandra
pokolorowane zostały na fioletowo, a widniejący przy ich imieniu
kanciasty dymek nie oznacza wybuchu ani zabawnej wstawki z komiksu,
tylko wołanie o pomoc, której dwie siostry i ich koleżanka musiały
udzielić na ulicy obcemu, nieoddychającemu człowiekowi. Dzieci z
opowiadań reagują różnie na próbę odpowiedzialności i
umiejętności szybkiego reagowania, niektóre płaczą, krzyczą,
zamierają w bezruchu, ale ostatecznie zawsze zachowują się
prawidłowo, działają skutecznie i doprowadzają swoje historie do
szczęśliwego zakończenia.
Mali
bohaterowie są w różnym wieku, od około sześciu do około
trzynastu lat (najstarsi planują gimnazjum), a do ich grona w każdej
chwili mogą dołączyć i nasze dzieci. Warto więc czytać zdanie
po zdaniu, jak należy zachować się w sytuacji zagrożenia czyjegoś
życia, gdy ręce drżą i ledwie można sobie przypomnieć
trzycyfrowy numer telefonu.
– Może
potrzebuje pan pomocy? – Nikola była najodważniejsza. Reszta
chowała się za jej plecami.
– Nie,
dziękuję – odpowiedział niewyraźnie i w tym momencie udało mu
się włączyć silnik.
Wsiadł
na skuter i odjechał. Dzieci widziały, że niezbyt pewnie czuje się
na siodełku.
–
Jedziemy, moje lody też już
zjedzone! – zawołała Nikola i pierwsza ruszyła w stronę wioski.
Przejechali
kilkaset metrów i nagle przerażeni zobaczyli na poboczu wywrócony
skuter. Szybko podjechali i zeskoczyli z siodełek.
– Piotrek,
Darek, pomóżcie! – Nikola była pierwsza przy skuterze. –
Przygniótł go skuter! Trzeba go wydostać!
Czwórka
dzieci z trudem podniosła skuter i odciągnęła na bok. Na trawie,
twarzą do ziemi, leżał znany im już mężczyzna.
– Proszę
pana! – zawołała Nikola. – Nic się panu nie stało?
Ale
mężczyzna nie reagował.
Książka
Barbary Gawryluk jest również solidną charakterystyką
współczesnej polskiej młodzieży, choć przecież nie jej dogłębną
analizą, bo tego nie można oczekiwać po krótkich opowiadaniach.
Mimo wszystko otrzymujemy interesujący przekrój społeczny: dobrze
przedstawione są sytuacje dotyczące tych, którzy do szkoły
dojeżdżają z daleka, gimbusami, ale też dzieci bawiących się na
podwórku z kolegami z bloku, wszędzie biegających samopas, na
piechotę, ulicami albo uliczkami, o niektórych zaś nie wiemy,
gdzie mieszkają i nie ma to znaczenia. To ewenement, bo bohaterami
książek dla dzieci i młodzieży są w większości mieszkańcy
wielkich i nieco mniejszych miast, specyfikę życia malutkich
miejscowości oddaje się w literaturze jakoś trudniej i mniej
chętnie. Wieś przeważnie pojawia się jako miejsce wakacyjnej
zsyłki nastoletnich mieszczuchów, dom dziadków, sposób na
oczyszczenie, ale nie scena wieloletniej codzienności. Autorka
"Małych bohaterów" zagląda właśnie tam, gdzie
wielkomiejski styl życia i gadżety nie odgrywają pierwszorzędnej
roli. I chwała jej za to, bo coraz trudniej jest nam przeżywać
ciągle na nowo powielane po stokroć scenariusze. Książka,
zdawałoby się, tak przyziemna i codzienna okazała się czymś
wyjątkowym, niezapomnianym. Wracaliśmy do niej już dwa razy i na
pewno przeczytamy jeszcze kilkakrotnie.
Bożena
Itoya
Barbara
Gawryluk, Mali bohaterowie, ilustracje Anna Wielbut, Wydawnictwo
Literatura, Łódź 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz