Wraz
z pączkującym rozrostem biblioteczki mojego syna coraz częściej
zastanawiam się, czy mamy oko do pewnych motywów, czy to po prostu
szczęście, że trafiliśmy na podobne do siebie publikacje, czy ta
powtarzalność wynika z mody lub nieskrępowanego wzorowania się na
innych autorach i ilustratorach. W każdym razie obok serii bogato
ilustrowanych książek o zabawnej krowie naśladującej ludzi oraz
serii, której drugoplanowymi bohaterami są kury z ludzkimi cechami
i atrybutami, mamy też obrazkowy cykl o zwariowanej mućce
mieszkającej z prześmiesznymi kokoszkami, posiadającymi skarpetki,
buty, zabawki czy inne zupełnie nieptasie przedmioty. Oto Matylda,
gwiazda książek Aleksandra Steffensmeiera, tym razem zmagająca się
z wigilijną śnieżycą i szczególnym zadaniem pocztowej krowy.
Pierwsza
ilustracja skutecznie wprowadza nas w atmosferę historyjki:
świątecznie przystrojona stodoła z resztkami kalendarza
adwentowego w postaci obgryzionych rzep (a może to buraki cukrowe?)
i wspomniane obute kury chyba każdego nastroją pogodnie, a
przynajmniej pozytywnie. Obrazki są coraz bardziej rozbudowane, do
strony, na której listonosz pokazuje (nam, nie Matyldzie!) podarki
dla mieszkańców zagrody Matyldy – gospodyni i zwierząt. Potem
gęstość elementów na ilustracjach nieco maleje, by osiągnąć
apogeum w finałowej scenie. Wcześniej będzie trochę świątecznych
drobiazgów i kolorów, ale na większości kart króluje biel, jak
to w książce o śniegu. Tytuł zresztą tak naprawdę nie mówi
zbyt wiele o koncepcie opowiastki, której bardziej odpowiadałby
opis "Krowa Matylda i świąteczne faux pas" albo
standardowy tytuł "Gwiazdka krowy Matyldy".
Olbrzymim,
wesołym ilustracjom towarzyszy minimum tekstu, zamkniętego w
możliwie najprostszych zdaniach. I warstwa graficzna, i literacka
będzie zrozumiała i śmieszna nawet dla najmłodszych dzieci.
Treścią tej książki jest tak naprawdę historyjka obrazkowa,
prezentująca znacznie więcej wątków i szczegółów niż tekst.
"Krowa Matylda" jest kuzynką książki obrazkowej,
łamigłówki polegającej na wyszukiwaniu (choćby kurczątek i
krowich ekskrementów) oraz komiksu (bohaterka niekiedy wskakuje w
kadry oraz stylistykę "kolorowych zeszytów"). Najnowsza
odsłona przygód pocztowej krowy wywołała w nas tęsknotę za
śniegiem, a także rozbawienie, bo koncepcja książki opiera się
na pomyłce – w ocenie trasy, segregacji prezentów (po oddzieleniu
etykiet od opakowań) i interpretacji ich przeznaczenia. Wyszło
lepiej niż przewidział listonosz, sam najwyraźniej zaskoczony
uniwersalnością swoich gwiazdkowych podarków. Warto dodać do
bożonarodzeniowej atmosfery kapkę szaleństwa, spędzając kilka
chwil z krową Matyldą i jej kompanią. Gwarantuję spadek
przedświątecznego napięcia.
Bożena
Itoya
Alexander
Steffensmeier, Krowa Matylda i śnieg, Media Rodzina, Poznań 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz