Gwałtowna,
nieposkromiona miłość do dinozaurów dopada zazwyczaj trzy-,
czterolatki, u niektórych stan ten trwa krótko, innych
dinozauromania ogarnia na całe lata. Książka obrazkowa "Opowiem
ci, mamo, co robią dinozaury" spodoba się i krótko-, i
długodystansowym wielbicielom prehistorycznych zwierząt. Jest to
bowiem małe kompendium wiedzy o dinozaurach, a zarazem
artystyczno-humorystyczno-łamigłówkowa wariacja na temat.
Niezależnie, ile już się wie o tych niemal bajkowych, a jednak
naprawdę niegdyś istniejących stworach, z kartonowym atlasem
Emilii Dziubak można się dobrze bawić. Szczerze mówiąc, frajdę
miałam nawet ja, może dlatego, że nigdy nie wyrosłam z dinozaurów
– jestem fanką filmów o jurajskich parkach rozrywki, a w
woskowych wróżbach andrzejkowych zawsze dostrzegam jakiegoś mamuta
albo smoka.
Książka
zbudowana jest z rozkładówek, pokazujących poszczególne etapy ery
dinozaurów (trias, jura, kreda – cztery dwustronicowe plansze,
czwartorzęd – taki niemal aktualny...), oraz z kart informacyjnych
(Życie na Ziemi, Drzewo życia, Co to są dinozaury?, Dinozaury i
inne zwierzęta, Ciekawostki z życia dinozaurów), zawierających
konkretne wiadomości oraz ilustracje do nich. Jak na serię "Opowiem
ci, mamo" przystało, jest i poszukiwanie różnic (między
dwiema wersjami wspaniałego, abstrakcyjnego bloku mieszkalnego
dinozaurów), i tematyczny labirynt – tu przedostajemy się
podziemnymi korytarzami wydrążonymi między częściami dorodnego
szkieletu. Również na rozkładówkach mamy do wykonania pewne
zadania, które należy "wyczytać" (a raczej wypatrzeć) z
dymków. Opowieść o dinozaurach została częściowo
sfabularyzowana, ponieważ czytelnik obserwuje podróż w czasie
podjętą przez swojego dalekiego przodka, jaskiniowca. Imć Kudłacz
posiada wielką brodę, futrzane wdzianko, maczugę, marchewkę
(atrybut pozornie mało istotny, ale chwilami kluczowy) niezbyt
inteligentny (chyba z powodu zgryzu à la Simpson), ale sympatyczny
wyraz twarzy oraz "wiernego przyjaciela karalucha",
obdarzonego równie okazałym, wystającym uzębieniem. Wehikuł
czasu ma postać wielkiego jaja, przedstawionego nam w krótkim
parakomiksie na dwóch pierwszych stronach książki. Ta kadrowana
historyjka i sam pomysł cofania człowieka w czasie przy pomocy
jaja, symbolizującego początek, to jedne z mocniejszych akcentów
humorystycznych "Opowiem ci, mamo, co robią dinozaury".
Poza tym szczególnie ubawiły nas portrety Ziemi w różnych
okolicznościach przyrody i czasu, mimika Kudłacza, karalucha,
dinozaurów i ptaków, dymkowane dyskusje oraz dywagacje na temat
kolorów dinozaurów.
Jeżeli
uwzględnić funkcję użytkową publikacji, to oceniam ją jako
dobrą: opisy są zrozumiałe, czcionka czytelna, ale zwróciliśmy
uwagę, że niektóre obrazki są naprawdę bardzo malutkie. Nie
jestem pewna, czy w zamierzeniu autorki właśnie tak miały wyglądać
kolory, a przede wszystkim wyrazistość drobiazgu zwierzęcego i
roślinnego. Inne wrażenia miałam oglądając wcześniej te same
ilustracje w Internecie, cóż, sieć wyłowiła barwy i szczegóły,
które w druku ukazały się jako bledsze i mniej ostre. Wydaje mi
się, że książka wypadłaby lepiej w większym formacie i na innym
papierze, a już ideałem byłaby wystawa plakatów o Kudłaczu w
dziecięcym pokoju.
Na
wygląd książki, jej atmosferę i percepcję wpływają wszystkie
charakterystyczne elementy twórczości Emilii Dziubak: rozłożenie
cieni i światła, dające efekt trójwymiarowości i okrągłości
postaci, ich oczy (sami wiecie, jakie), zestaw stonowanych kolorów,
cała ta uwodzicielska baśniowość i ogólna pocieszność
obrazków. Jeśli ktoś jest wielbicielem tej ilustratorki, na pewno
zechce skosztować "Dinozaurów", niezależnie od recenzji.
Tym, którzy artystki jeszcze nie znają, podpowiem, że występują
tu barwy piaszczyste, dżunglowe, na niektórych planszach mroczne i
"apokaliptyczne", jak uznał mój syn. Zanurzamy się też
w błękitno-zielonej głębi oceanu, nie zaznamy natomiast kolorów
słonecznych i kwiecisto-jaskrawych, z wyjątkiem różowej poświaty
na jurajskim pejzażu i rozświetlonego wehikułu czasu. Są też
płomienie i lawa, ale te światełka zdecydowanie nie wnoszą
radości. Z pewnością więc dzieci przyzwyczajone do pastelowych,
kreskówkowych klimatów przy tej lekturze mogą doznać pewnego
szoku. Proszę się jednak nie obawiać, będzie to pozytywny wstrząs
poznawczy: ładnie niekoniecznie znaczy jaskrawo, można się
rozpłynąć nad czymś, co nie jest słodkie ani w formie, ani w
temacie. Dużo dzieci (małych i większych) lubi stylistykę prac
Emilii Dziubak, choć nie jestem pewna, czy najwięcej pochwał nie
kierują pod adresem autorki rodzice i inni dorośli, którzy dzięki
tym ilustracjom mogą na chwilę wrócić do baśniowego dzieciństwa.
Wzdychajmy więc nad "Dinozaurami", wyczekując kolejnych
projektów działających na nas jak wehikuł czasu.
Bożena
Itoya
Emilia
Dziubak, Opowiem ci, mamo, co robią dinozaury, Nasza Księgarnia,
Warszawa 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz