cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

środa, 20 grudnia 2017

Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek


Książka Justyny Bednarek (tekst) i Daniela de Latoura (ilustracje) jest jedną najlepiej przyjętych i najweselszych lektur – także szkolnych! – współczesnych przedszkolaków i młodszych uczniów. Tu humor, niezwykła pogoda ducha i superbohaterska moc biją już z tytułów: głównego oraz tych nazywających poszczególne opowiadania (rozdziały). Zawsze rozpoczynam czytanie książki od spisu jej treści, a w przypadku "Niesamowitych przygód dziesięciu skarpetek (czterech prawych i sześciu lewych)" zajmuje on dłuższą chwilę, bo tytuły są długie i wiele mówiące, na starodawną modłę. Rozwiązanie to jest wielką zaletą publikacji i świetnym chwytem marketingowym, podobnie jak oznaczenie rozdziału barwą i wzorem danej skarpetki. Po przejrzeniu tego indeksu każdy młody człowiek stanie się molem książkowym, przynajmniej na czas od przedniej do tylnej okładki "Niesamowitych przygód". Po zamknięciu książki nadzieja na wzrost czytelnictwa nie podupada, wszak są jeszcze "Nowe przygody skarpetek (jeszcze bardziej niesamowite)", detektywistyczny notatnik "Skarpetka na tropie, czyli kto ukradł złoty guzik?", a podobno dany nam będzie także trzeci tom skarpetkowego kanonu.

Hydraulik najpierw pralkę opukał, potem wyjął filtr, wyczyścił go, zajrzał do silnika, sprawdził pasek klinowy. Następnie poprosił o herbatę, obwąchał gumowy kołnierz, pomanipulował pokrętłami i guziczkami, podrapał się w głowę i jeszcze raz obstukał bęben.
Zajrzyjmy pod spód – powiedział w końcu. – Może one po prostu wpadają pod pralkę.
Wspólnymi siłami, wraz z mamą i małą Be, przesunęli urządzenie. Ale nie znaleźli ani jednej skarpetki, za to okazało się, że w podłodze jest dość spora dziura.
No proszę – twarz hydraulika rozjaśniła się w tryumfalnym uśmiechu. – I już wiemy, co się stało.
A co się stało? – zapytały jednocześnie Mama i Be.
Zwiały, cwaniary! – Fachowiec wsadził palec w dziurę, ale niczego nie wymacał. – Po prostu skarpety dały nogę. Nic tu po mnie, miłe panie, nie pomogę. Jeśli skarpeta wybiera wolność, to jestem bezsilny.

Uzależniająca siła tych opowiadań przejawia się w ten sposób, że dzieci chcą czytać tylko "Skarpetki", czasem na okrągło (a więc pamiętając, co się wydarzy na następnej stronie!), choć mają do dyspozycji dużo innych publikacji. Zjawisko to wynika z prostego, błyskotliwego pomysłu na całą książkę i jej oprawę graficzną. Oto autorka fantazjuje na temat jednej z największych tajemnic ludzkości (przynajmniej jej młodszej części): czemu wkładamy do prania parę skarpetek, a odzyskujemy tylko jedną sztukę? Sprawa, zdawałoby się, całkiem przyziemna, ale z Justyną Bednarek uniesiemy się wysoko nad ziemię, pobujamy w obłokach i zawędrujemy do krańców wyobraźni. Po rzeczowej analizie zagadnienia, dokonanej przez fachowca, następuje istna eksplozja bajkowości i irracjonalności. Ilustrator oddaje drugie życie konfekcji oszczędną kreską, w swoim minimalizmie zawierając jednak całą gamę emocji i charakterów. Daniel de Latour posuwa się o krok dalej niż polski mistrz prostego rysunku, Bohdan Butenko, ponieważ "Skarpetki" kipią kolorami o różnych odcieniach i nasyceniach. Przygody skarpetek są wielobarwne w znaczeniu plastycznym i fabularnym, choć zarazem cechuje je zwięzłość pod każdym względem.

To nie jest towarzystwo dla mnie – szepnęła do swojej prawej siostry bliźniaczki, odsuwając się z niechęcią od dość nieświeżego podkoszulka, który opowiadał właśnie głupie dowcipy i sam się z nich głośno zaśmiewał.
Ej, nie zadzieraj nosa – krzyknął podkoszulek do lewej jedwabnej skarpetki. – Tutaj nie ma bardziej i mniej brudnych, wszyscy elegancko powędrujemy do pralki, czy to ci się podoba, czy nie!
Sama widzisz – mruknęła jedwabna skarpetka. – Ja się tu duszę, ginę. Nie gniewaj się, kochana, ale muszę cię opuścić. Ruszam w świat, gdzie czekają na mnie wielkie możliwości i kariera.

Wyczuwacie ten filozoficzny smaczek? Czy pomyślelibyście, że nasze skarpety przeżywają boleści egzystencjalne i duszą się w swoich społecznych ramach? Że roznosi je od środka wola działania, zmieniania świata na lepszy, poszukiwania swojego przeznaczenia, odkrywania sensu? Jak widać, książka przeznaczona jest do rodzinnej lektury, rodziców bawi przynajmniej tak samo jak dzieci, które przecież nie w pełni zrozumieją zacytowane rozterki skarpetki pierwszej: lewej czarnej jedwabnej, oraz wypowiedź podkoszulka. Nawet najmłodsi wyczują jednak paradoksalność sytuacji: skarpeta rzuca wszystko i wyrusza na casting, z planem zrobienia kariery filmowej. A wcześniej następuje wzruszająca scena pożegnania z siostrą bliźniaczką – tyle ekspresji w dwóch czarnych ledwo kształtach!

Musicie wiedzieć, że choć skarpetki wydają się identyczne, to jednak każda z nich doskonale wie, na którą stopę ma trafić i to, czy pochodzi z prawej, czy z lewej pięty jest dla niej bardzo, bardzo ważne. Jednak nasza prawa skarpetka pomyślała, ze jeśli zmieniać życie, to odważnie i całkowicie, dlatego ciągle kierowała się w lewą stronę.

Opowiadanie drugie, traktujące o skarpetce – mysiej mamie zastępczej, jest wyjątkowe ze względu na kontrasty nastrojów w tekście i barw na ilustracjach. Czerń, smutek i samotność służą efektownemu wprowadzeniu jaskrawych, wybuchających kwiatami scen, w których skarpetka odnajduje nową rodzinę, początkowo bardzo odstającą od radosnego otoczenia, bo gnieżdżącą się w szarości, strachu i traumatycznych wspomnieniach. Autorka oraz rysownik sprawiają jednak, że nie mamy czasu na rozpaczanie i banie się, bo akcja gna naprzód, a na końcu wszyscy żyją długo i szczęśliwie. Nawet straszliwy jastrząb jest tu piękny i fascynujący, zaś skarpetka obrończyni uciśnionych, w pewnym momencie posiadająca wiele ogonków, to bohaterka literacka pełną... stopą. Tu też po raz pierwszy pojawia się kwestia skarpetkowego recyklingu – podczas gdy skarpetka druga ratuje mysie sieroty, jej siostra bliźniaczka towarzyszy dziewczynce, Basi nazywanej małą Be, jako maskotka obdarzona guzikowymi oczami i dżinsowymi uszami.
Trzecia opowieść oferuje trzecie wyjście tym, którzy uważają, że można być tylko po jednej lub po drugiej stronie barykady – przede wszystkim politycznej, ale nie tylko. Po prześmiesznym początku historii następuje refleksyjne rozwinięcie, a całość jest zaskakująca, trafna i uniwersalna. Czwarta skarpetka z kolei ociepla wizerunek i jedyną stopę pewnego bezdomnego. Co prawda jest to bezdomny książę, niby tylko z bajki, ale jeśli się zastanowić, każdy omijany przez nas na ulicy szerokim łukiem brzydko pachnący typ może mieć podobną historię. Wybór takiego bohatera, opisanie i narysowanie go bez odświeżaczy (te muchy!) i odplamiaczy (te kolory...), ale z sympatią, to z pewnością projekt odważny i godny pochwały.
Piąta skarpetka musi zmierzyć się z dzieckiem, które skrada się, by dręczyć kotka. Autorka przekonuje nas, że nie ma całkiem złych ludzi, nikt nie jest okrutnikiem bez powodu, jednak przytoczona argumentacja nie wydała się nam przekonująca i nie usprawiedliwiła małego, nieludzkiego antybohatera. W tym opowiadaniu po raz kolejny pojawia się skarpetkowy recykling, tym razem w większym i jeszcze ciekawszym wymiarze. Nietypowe i wtórne wykorzystanie skarpetki jest też tematem opowieści szóstej, w której czerwona jedwabna lewa zwija się w różę (niczego nie zdradzam, bo w samym tytule powiedziano więcej).
Pomysły na drugie życie "otulistopek" bywają bardziej i mniej kosmiczne, a niektóre opowiadania łączą oba typy koncepcji. Dwie pasiaste skarpetki niemowlęce ozdobione czarną kotwicą (jedna z nich jest tytułową siódmą, "która popłynęła okrętem do Hilo – jednak wróciła i zaczęła wszystko do początku") są razem na początku i końcu opowiastki, a w międzyczasie dowiadujemy się, co wynikło, a co nie z ich rozdzielenia. Nie do końca wiemy, w jakim świecie czy wymiarze jesteśmy w środku tej historii, ale zaczynamy i kończymy w bliskiej każdemu czytelnikowi (dziecku i rodzicowi) strefie dzieciństwa. Są zabawy w wannie, wymiana ciuszków między rodzicami, snucie bajek przez mamę lub dziadka, zatem książka zawiera nie tylko zupełnie fantastyczne przygody skarpetek, czasem są one bliskie codzienności, ale zawsze jednakowo rozgrzewają serca i sprawiają, że czytelnicy stają się lepsi.
O tym, że ambicją autorki jest zmienić świat, świadczą wyśmienicie przygody skarpetki ósmej i dziesiątej, a że chce to czynić przez zabawę, dowodzi opowieść o skarpetce dziewiątej. Ósma – prawa zielona – była uprzejma dla drzew, "uszczelniła wronie gniazdo i zaprzyjaźniła się z wroną – bo wrony są fajne!". Oto więc Justyna Bednarek wyróżnia kolejną niedocenianą, nieszczególnie lubianą istotę, rzadko pojawiającą się w książkach dla dzieci jako bohater pozytywny. Natomiast skarpeta dziesiąta, biała prawa w czerwone kropki, spełni się jako wolontariusz w szpitalu dziecięcym, pracując niczym aktywiści z Fundacji Czerwone Noski – Klown w Szpitalu. Opowiadanie dziewiąte poświęcone jest detektywistycznym talentom seledynowej skarpetki (noszonej przez tatę do sandałów...), mamy więc do czynienia z zagadką, a dzieci uwielbiają takie historie, i z zupełnie nieporzuconą (na przykład w koszu na bieliznę) bohaterką. Po raz kolejny ważną rolę odgrywają zwierzęta – pewien kot i jamnik, a wcześniej czytaliśmy już o innym kocie, wronach, myszach, na ilustracjach gościły też rozmaite stworzenia latające i pływające. Pierwiastek fantastyczny "Niesamowitych przygód dziesięciu skarpetek" jest wzmacniany właśnie przez osadzenie opowieści w prawdziwym świecie, w którym żyją normalne rodziny i przeciętne zwierzęta, a tylko czasem do głosu dochodzi garderoba.
"Skarpetki" zawdzięczają sukces konceptowi autorskiemu oraz czarowi ilustracji, ale nie bez znaczenia jest również język, prosty i niestroniący od potocyzmów, jak na przykład stosowane na wzór języka mówionego sformułowania: "dość", "sporo", "ciągle coś", "no bo tak"; celowe, "podkreślające" powtórzenia: "zupełnie, ale to zupełnie" czy "bardzo, bardzo". Nie tylko z uwagi na atrakcyjną oraz wartościową treść i formę, ale i pod względem językowym jest to lektura odpowiedniejsza dla współczesnych małych uczniów niż, powiedzmy, "Plastusiowy pamiętnik" albo "Jak Wojtek został strażakiem".
Bożena Itoya

Justyna Bednarek, Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek (czterech prawych i sześciu lewych), ilustrował Daniel de Latour, Poradnia K, Warszawa 2015.

4 komentarze: