Seria
"Opowiem ci, mamo...", ukazująca się w wydawnictwie Nasza
Księgarnia, nie jest nowością, ale my sięgnęliśmy po nią
pierwszy raz. Mój syn był za duży na te książki kartonowe już
kiedy pojawiły się w księgarniach cztery lata temu, zaś jego
półtoraroczny kuzyn dopiero do nich dorasta. Adresatami cyklu są
bowiem dzieci od około drugiego roku życia do pierwszej klasy
szkoły podstawowej.
Nasz
wybór padł na "Opowiem ci, mamo, co robią pociągi", bo
to zagadnienie obecnie nurtujące najmłodszego członka rodziny.
Każdy rodzic, dziadek czy ciocia, taka, jak ja, posiada
doświadczenie w zakresie małych dziecięcych fascynacji. Jeśli
akurat na topie są jakieś określone pojazdy albo zwierzęta,
maluch wypatruje ich wszędzie, naśladuje, nie zauważa innych. W
ciągu kilku miesięcy mogą być to na przykład: śmieciarki,
kaczki, helikoptery, psy czy, a jakże, pociągi. Na tę ostatnią
okazję publikacja, w której (jak głosi strona tytułowa) pociągi
namalował Artur Nowicki, a do rysunków wiersze napisał Marcin
Brykczyński, będzie jak znalazł. Jest to książka kartonowa
złożona z 14 dwustronicowych obrazków (rozkładówek). Obawiałam
się, że okaże się zbyt duża (format nieznacznie mniejszy od A4)
i ciężka dla rąk malucha, ale niepotrzebnie – przeglądanie z
podpórką (nogi taty, ciocia, kanapa...) nie sprawia mu żadnego
problemu. A kartkowanie oraz wypatrywanie szczegółów przebiega z
dynamicznym zachwytem, odnotowaliśmy bardzo wysoki poziom
czytelniczych uniesień. Co prawda czytelnik jeszcze niewiele mówi,
więc tytułowe opowiadanie mamie jest dość odległe od poprawnej
polszczyzny, ale i tak nastąpił wzrost rozmowności (choć pociągi,
jak dotąd, nie odpowiedziały na żadną z przemów pod ich
adresem). Ponadto wierszowane opisy i zagadki skomponowane zostały
przez specjalistę, zatem możemy ze spokojem powierzyć mu edukację
naszych dzieci oraz oczekiwać, że pierwsze pełne zdania
wypowiedziane przez młodych ludzi będą rymowane. Jeśli zaś fan
pociągów jest już nieco starszy, dawka kolejowej poezji dobrze
wpłynie także na niego: wyostrzy słuch muzyczny, pokaże, jak
można rymować codzienność, prawdopodobnie pobudzi do pierwszych
prób samodzielnego czytania i wierszowania.
Największa
wartość edukacyjna tkwi jednak w samej koncepcji tej książki,
ponieważ nie są to przypadkowe obrazki, ale kolorowa i wesoła
historia kolei oraz przegląd rozmaitych pojazdów szynowych. Artur
Nowicki prezentuje kilka ważnych, przełomowych parowozów (jeden
występuje w stroju rodem z Dzikiego Zachodu), łącznie z przekrojem
poprzecznym ukazującym budowę i działanie dawnych lokomotyw. Są
również przykładowe (autentyczne) dworce, wagony towarowe
najrozmaitszych typów, semafory i zwrotnice z kluczowymi komendami.
Ciekawie wypadła też ilustracja poświęcona historii metra,
starszaki mogą śledzić także słynne szlaki kolejowe, wzrost
prędkości pociągów od 1829 roku (56 km/h) do 2015 roku (603
km/h). Ostatni rekord wiąże się z zastosowaniem szyn magnetycznych
– także o nich można się dowiedzieć z tego miniprzewodnika.
Obok
nowoczesnych modeli i modelek kolejnictwa, tradycyjnych zwrotnic i
zajezdni, śledzimy fantastyczne labirynty torów, bo seria "Opowiem
ci, mamo..." to także łamigłówki, wpisane nawet w rysunki,
które pozornie służą tylko prezentacji jakiegoś zagadnienia
(funkcja informacyjna). Na wspomnienie zasługuje również
ilustracja zamykająca książkę i... oczy czytelnika. Obraz nocnej
zajezdni (czy może bocznicy) jest uroczy i nastrojowy, lokomotywom
kleją się oczy, czuwają za to szerokookie latarnie, rozsnuwające
żółte poświaty na uśpiony świat kolei. Jest i inny nocny
akcent: gdy pociąg śpi, koty harcują – znalezienie wszystkich
mruczków zajęło nam dłuższą chwilę.
Z
publikacją "Opowiem ci, mamo, co robią pociągi"
przedszkolak poznaje zatem fakty, uczy się opowiadać, ale też
trenuje spostrzegawczość, na przykład szukając różnic,
dopasowując elementy elektrowozu (a ja uczę się nowej dla mnie
nazwy...), rozpoznając przeznaczenie nietypowych pojazdów
jeżdżących po torach, choć nie są pociągami. Ta książka
obrazkowa poszerza horyzonty, bo dziecko zaczyna zerkać dalej niż
na najbliższą stację kolejową (czy metra), widzi historyczne
zmiany, ogromne zróżnicowanie pociągów, ich rozmaite
zastosowanie. Fakt, że szyny służą nie tylko pociągom, maluchom
może wydać się mało interesujący, bo dla nich wyłącznie
prawdziwa kolej jest magiczna, ma "to coś". Jednak w
przypadku starszych dzieci, rozmyślania o tym, dlaczego w niektórych
miejscach na świecie takie wehikuły występują zamiast zwyczajnych
samochodów osobowych czy ciężarówek, mogą urosnąć do całkiem
poważnych zainteresowań. A wszystko zaczęło się od szeroko
otwartych oczu i dźwiękonaśladowczego "ciuch ciuch!"...
Nie każdy potrafi dobrze wykorzystać tak prostą i popularną
fascynację, ale Artur Nowicki zrobił to znakomicie.
Ilustracje
są jasne, czytelne, w sam raz artystyczne. Na początku trochę
przestraszyłam się tego, że pociągi mają twarze, ale po wesołej
reakcji adresata książki oraz rozważeniu jej tytułu uznałam: tak
trzeba. Dziecko cieszy się mogąc personifikować ukochane maszyny,
a i element "co robią" (pociągi, samoloty, statki i inni
bohaterowie serii) sugeruje dziecięce podejście do sprawy – mówi
się, że ktoś robi coś, a nie coś robi coś (coś
może najwyżej działać), więc robiący coś pociąg musi mieć
oczy i uśmiech, prawda? W warstwie plastycznej szczególnie
spodobało mi się wplatanie torowisk w krajobrazy (z rzekami,
krowami, owcami...), w miasto (samolot na niebie, statek w porcie –
maluchy wielbią takie drobiazgi, mogą też znać wcześniejsze
"Opowiem ci, mamo, co robią statki" oraz "...samoloty"),
w życie człowieka, który nigdzie się nie pojawia, tylko zostawia
po sobie ślady – a to znaki drogowe, bagaże na dworcu, to znów
bazgroły na wiaduktach, no i same pociągi. A do pociągów mamy
pociąg!
Bożena
Itoya
Artur
Nowicki, Opowiem ci, mamo, co robią pociągi, tekst wierszy Marcin
Brykczyński, Nasza Księgarnia, Warszawa 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz