W
latach 80. XX wieku, szkrabem będąc, często wpatrywałam się w
zdjęcia i ilustracje w książkach o kulturze ludowej, a na lekcjach
wychowania fizycznego uczyłam się krakowiaka. To nie była moda,
tylko powszechna norma: popularyzacja kultury ludowej w
wysokonakładowych publikacjach, w telewizji, szkole. W latach 90.,
jako nastolatka, i nieco później, już w studenckiej "dorosłości",
pasjami oglądałam ekranizacje "Chłopów" i "Nad
Niemnem", głównie ze względu na obraz polskiej wsi. Wtedy
folklor nie był już popularny, młodym pamiętającym PRL kojarzył
się raczej z czymś topornym, czym zachwycano się pod dyktat
upadłej władzy. Tradycyjne motywy w polskiej modzie, muzyce i
ilustracji książkowej powróciły masowo i z przytupem kilka,
najwyżej kilkanaście lat temu (oczywiście pomijając prekursorów,
jak Grzegorz Ciechowski), a aktualnie przeżywają prawdziwy
renesans. Wytwory kultury najnowszej zbudowane z elementów kultury
najdawniejszej, narodowej i ludowej, reprezentują Polskę na arenie
międzynarodowej, czy to w dziedzinie kinematografii ("Zimna
wojna" Pawła Pawlikowskiego), czy książki dziecięcej. Tę
ostatnią funkcję pełnią albumy Marianny Oklejak: "Cuda
wianki" oraz "Cuda niewidy", opublikowane w 2015 i
2017 roku przez wydawnictwo Egmont (seria Egmont Art).
Pełny
tytuł pierwszej z wymienionych publikacji brzmi: "Cuda
wianki. Polski folklor dla młodszych i starszych".
Pod oryginalną, bardzo charakterystyczną okładką znalazło się
77 stron od góry do dołu zajętych ilustracjami (plus wyklejki,
skromne, ale efektowne, i karta z konikiem-wycinanką), z niewielkim
udziałem tekstu. Litery królują dopiero na stronach 78-80, gdzie
autorka zamieściła przypisy. Wcześniej czytelnik poznaje zwyczaje
i przedmioty związane z cyklem przyrody i życia ludzkiego na
polskiej wsi, przeważnie z uwzględnieniem podziału na regiony
(niekiedy pochodzenie danej przyśpiewki, stroju czy ozdoby
wyjaśniane jest dopiero w przypisach).
Właściwa
treść książki rozpoczyna się od pisemnego zaproszenia, jakie
skierowała do nas autorka, oraz mapy Polski uwzględniającej
miasta, regiony i grupy (w tym mniejszości etniczne – Łemkowie)
istotne dla poruszonych dalej kwestii kulturowych, czyli mniejsze lub
większe ośrodki danej "subkultury" ludowej. Na początku
jest wiosna, jak to w prawdziwym i rytualnym świecie bywa. Później
odbywają się przymiarki – widzimy liczne próbki materiałów,
pojedyncze koronki i korale. Na trzeciej planszy już roi się od
szczegółów: korali, rękawków, spinek, butów, pierścieni,
pasów, a wszystko to zostało pokazane i opisane w sposób czytelny,
możliwie zwięzły, na białym tle, by nie niepokoić wzroku
czytelnika. To moje ulubione strony "Cudów wianków" i
według mnie brakuje im tylko załączników w postaci prawdziwych
artefaktów. Takie biżuteryjne pokusy są nie na moje nerwy.
W
dziale "Wiosna" znalazły się również plansze
zatytułowane "Zaloty", "Z kwiatami",
"Nabożeństwo", "Jaja", "Wyprowadzenie",
"Na głowie", "Potańcówka", "Muzyka".
Ta ostatnia podziałała na mnie podobnie, jak biżuteria, a jest o
tyle ciekawsza, że obok tradycyjnych instrumentów muzycznych
autorka naszkicowała muzykantów pokazujących, jak trzyma się dane
skrzypce czy dudy i w jaki sposób wydobywa się z nich dźwięk. Na
innych ilustracjach obserwujemy typowe wycinanki, wzory, dekoracje i
ubiory, ale nie jest to przekaz suchy, realistyczny i taki jakich
wiele, bo Marianna Oklejak wniosła do tych małych plastycznych
spektakli potężny wkład własny. W "Cudach wiankach"
przez znane mi motywy ludowe przebija się talent, pomysłowość i
dusza współczesnej artystki, a także jej wielkie zamiłowanie do
folkloru. Tu grają nie tylko członkowie kapeli, ale też cienie i
światła, kolory i faktury tła.
Dział
"Lato" wyraźniej niż poprzednik łączy to, co dawne z
nowym, ponieważ na ilustracjach pojawiają się osoby o
współczesnych zajęciach i strojach – na początek letnicy na
łące pełnej kwiatów łowickich, a na kolejnej planszy ("Wianki")
cały tłumek: grubszy pan w koszulce piłkarskiej i klapkach
prysznicowych, raczący się kiełbaską ze stojącego opodal grilla
i reprezentujący "lokalny folklor", wyginający się w
tańcu punk, towarzyszące mu panie w koralach i spódnicach luźno
nawiązujących do tradycyjnych, DJ z tatuażami wzorującymi się na
folklorze. Jednym słowem: folkloryzm, ale tylko jako element
przeplatanki, której wiodącym ściegiem jest folklor.
Pozostałe
ilustracje są kolorowe, obfite i soczyste jak urodzajne polskie
lato. Autorka skomponowała dwustronicowe letnie przygody: "Zabawę",
"Mapę", "Napełnianie", "Upał",
"Spotkanie" i "Dokąd?", z wycinanek, drukowanych
tkanin, haftów oraz wesołych, acz często kąśliwych pieśni,
piosnek i przyśpiewek. Podobnie wyobrażona jest kultura ludowa
związana z jesienią i zimą, choć w każdym dziale pojawiają się
jakieś unikalne zabiegi, wzory, koncepty czy obiekty (jak naczynia
plecione i ceramiczne w letnim rozdziale "Napełnianie",
jesienne "Rozstanie" w haftowanym messengerze albo
drewniane, malowane "Cuda" dla dziecięcych rączek
znudzonych zimą). Znajdą się też dwie historie miłosne,
szczęśliwa i nieszczęśliwa, rozwijające się i powracające co
kilka kart.
Dzieci
młodsze niż nastolatki niekoniecznie będą korzystać z "Cudów
wianków" jak z pomocy dydaktycznej. Planowanym efektem jest tu
raczej zdobywanie wrażeń, doświadczanie wzornictwa, obcowanie z
kolorami, motywami, ale też z poczuciem humoru autorki (mały Lord
Vader towarzyszący kolędnikom bawi mnie za każdym razem). Marianna
Oklejak okazuje się mistrzynią adaptacji, a czytelnicy mogą się
od niej uczyć sztuki konwersji tradycji w nowoczesność.
Merytoryczna wartość publikacji została poświadczona przypisami,
bibliografią i notami wydawcy; te elementy realizują zapowiedź
zawartą w podtytule – "Cuda wianki" są przeznaczone
także dla starszych odbiorców. Nastolatki i dorośli mogą bowiem
używać albumu w charakterze podręcznika, a na pewno popularnego
przewodnika po polskim folklorze.
"Cuda
niewidy. Zagadki dla młodszych i
starszych" nadadzą się i dla najmłodszych
dzieci, jeszcze nie koneserów ilustracji i folkloru, może nawet
jeszcze nieczytających, ale patrzących z dokładnością i sercem,
jakich brakuje dorosłym, a często także starszym nastolatkom.
Warto podsunąć "Cuda niewidy" nawet maluchom, które
jeszcze nie poradzą sobie bez pomocy z rozwiązywaniem zadań, ale
że ich mózg w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym pracuje na
pełnych obrotach, to właśnie teraz przyswajają najwięcej, uczą
się nie tylko myśleć i rozwiązywać, ale też dokonywać wyborów
estetycznych. Otoczone tak pięknymi ilustracjami na pewno zyskają
więcej i będą miały lepszy gust niż mali czytelnicy
ograniczający swoje zainteresowania do książeczek i magazynów z
bohaterami najpopularniejszych kreskówek. A może będzie to
pierwsza tak trudna wyszukiwanka, jaką wasze maluchy "przejdą"
same?
"Cuda
niewidy" nie należą do łatwych zagadek, na jakie syn często
natrafiał w czasopismach czy szkolnych podręcznikach. Byłam
zaskoczona poziomem zadań przygotowanych przez Mariannę Oklejak, bo
dotychczas artystyczne zagadki zajmowały mojemu dziecku mniej czasu
niż te typowe, ze specjalnych zbiorów. Po prostu ilustrator
przeważnie stawia na wartość obrazu, czasem na pomysłowość
polecenia, a nie na skomplikowany przebieg zabawy, choć dzieci
uwielbiają wyzwania, łatwizna je nudzi. Wie to autorka "Cudów
niewidów", bo nawet dwunastolatek miewał zagwozdkę z
niektórymi pierścieniami, kluczami, kwiatami czy ptaszkami. W tym
zagadkowym albumie porównujemy dwa obrazki w poszukiwaniu 10 różnic,
szukamy par przedmiotów (lub zwierząt), rzeczy nie do pary,
właściwej labiryntowej ścieżki, ukrytych w gęstwinie czy
ciemności roślin, zwierząt albo dodatkowych palców żaby. Zagadki
układają się w historię o skłóconych braciach wyruszających w
świat. Nierozwiązanie któregoś zadania może blokować wykonanie
kolejnych, choćby odległych o kilkanaście stron. My mieliśmy taki
przypadek, bo za zadania zabraliśmy się wieczorem, przy sztucznym
świetle, z planem hurtowego rozwiązywania. Jednak po kilku stronach
tak mieniło i mrowiło się nam w oczach od folklorystycznych
motywów, że nic już nie widzieliśmy (w końcu to "Cuda
niewidy") i musieliśmy się poddać – ale tylko do kolejnego
razu.
O
"Cudach wiankach" zostało już powiedziane tak dużo, są
na tyle istotną wizytówką współczesnej polskiej książki dla
dzieci, że trudno zabłysnąć czymś nowym. Jednak recenzent ma za
zadanie podać własną opinię, dlatego podsumuję: według mnie
album Marianny Oklejak jest jak Pyza na polskich dróżkach
ilustracji książkowej. W podrygach przeskakujemy od regionu do
regionu i od najdawniejszych motywów zdobniczych, przez tradycję polskiej ilustracji (na przykład tej spod szyldu "Poczytaj mi mamo" i tej w formie obrazków animowanych, jak "Przygody Kota Filemona i wspomniana "Pyza"), do
najnowocześniejszej rodzimej grafiki, którą przecież reprezentuje
autorka. Przemierzamy więc i przestrzeń, i czas, przy czym jest tu
tyle wesołości i ruchu, co w najlepszych kreskówkach. "Cuda
niewidy" stanowią zaś cenne i urokliwe uzupełnienie "Cudów
wianków", dla niektórych (zwłaszcza młodszych oraz
chłopięcych) odbiorców ciekawsze i łatwiej przyswajalne od
pierwszego albumu folklorystycznego Marianny Oklejak.
Bożena
Itoya
Marianna
Oklejak, Cuda wianki. Polski folklor dla młodszych i starszych,
Wydawnictwo Egmont Polska sp. z o o. (Egmont Art), Warszawa 2015.
Marianna
Oklejak, Cuda niewidy. Zagadki dla młodszych i starszych,
Wydawnictwo Egmont Polska sp. z o o. (Egmont Art), Warszawa 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz