cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

poniedziałek, 19 listopada 2018

Obiecanki


Agnieszka Świętek zwróciła moją uwagę jako ilustratorka powieści Małgorzaty Karoliny Piekarskiej: "Tropicieli" i "Dzikiej" (wyd. Nasza Księgarnia, 2016 i 2017). W 2017 roku miał miejsce komiksowy debiut tej rysowniczki, wydawnictwo Kultura Gniewu opublikowało bowiem album "Obiecanki", licencjat (!) Agnieszki Świętek, w którym wystąpiła ona także jako scenarzystka. Również w bieżącym 2018 roku pojawiły się dwie pozycje wydawnicze, jakie można uznać za ponowne debiuty artystyczne (w danej roli): książka autorska "Niezapominajka" (wyd. Widnokrąg) oraz komiks "Rufus. Wilk w owczej skórze" (wyd. Egmont), który Agnieszka Świętek, owszem, narysowała i pokolorowała jak "Obiecanki", ale za scenariusz odpowiadał doświadczony twórca Bartosz Sztybor.
"Obiecanki" są opowieścią o tym, co poza kadrem. Na dwóch pierwszych stronach króluje bardzo czarne tło i czarno-białe (narysowane) fotografie: ułożone centralnie portrety spokojnej, schludnie ubranej, odbierającej świadectwo z wyróżnieniem bohaterki ("To ja.") i podskakującego, roześmianego szkraba z lalką ("To moja siostra.") oraz przesunięte na prawo, ucięte przez stronę książki zdjęcie ładnej, ale chyba niezadowolonej pani i obejmującej ją... czyjejś ręki ("A to mama i..."). O tej reszcie, której nie ma na zdjęciu, są "Obiecanki".
Wszystkie panie z fotografii są szopami. W toku historii poznamy też między innymi lisa, żabę, mysz, papużki i kota. Przynależność gatunkowa nie ma tu większego znaczenia, bo wszystkie osoby są tylko figurami symbolizującymi niewinność, beztroskę, smutek, depresję, porzucenie, tęsknotę, zazdrość, miłość, prześladowcę (szkolnego) albo prześladowanego i inne codzienne stany. Jak widać jest to komiks dla starszej młodzieży i dorosłych, a nie dla dzieci, mimo obecności ładnych obrazków i zwierzątek. Ta dziecięcość jest tu bardzo istotna, wszak mowa o świecie młodego człowieka wyrażanym jego środkami i w jego wrażliwości.
Najlepsza uczennica gnębiona przez klasę, idealna starsza siostra matkująca maluchowi, gdy prawdziwa matka śpi lub poddaje się zmęczeniu, znużeniu czy załamaniu (ale aktywizuje się, gdy starsza córka wychodzi z domu!) – problemy bohaterki są widoczne od pierwszych stron, czekamy tylko, kiedy runie ten szklany pomnik grzecznej dziewczynki, który sama sobie zbudowała. Równocześnie obserwujemy przyczyny i skutki sytuacji, w której znalazła się bohaterka: mama i siostra nie wiedzą, co się w niej dzieje, nie są zainteresowane prawdą, świat widzi w niej ideał i tylko tej perfekcji od niej oczekuje. Ale rówieśników doskonałość drażni, wyczuwają w niej słabość, dobre wyniki w nauce nazywają kujoństwem, sztywniactwem i przemądrzałością, a wrażliwość czy samotność – płaczliwością czy mazgajstwem, plus chowaniem się za spódnicą mamy. I tak czytamy te dymki i patrzymy na kolejne kadry, rozszarpywani przez emocje dziewczynki-szopa, a czasem przez nasze własne, wywołane jej spokojem, a raczej bezsilnością, rezygnacją. Tylko czy dociera do nas, jak wiele dzieci codziennie doświadcza tego wszystkiego, choćby samych przykrości szkolnych albo poczucia bycia dzieckiem mniej lubianym przez rodzica? Jeśli chcemy sobie uświadomić stopień "człowieczeństwa" tej opowieści o szopach, wystarczy spojrzeć na statystyki dotyczące rozwodów w Polsce.
Najdramatyczniejszym aspektem komiksu Agnieszki Świętek są bowiem tytułowe obiecanki wyciętego ze zdjęcia taty, rodzica, który się niedawno wyprowadził i teraz ma się spotkać z dziećmi. A każda siostra inaczej wspomina ojca. Nastoletnia bohaterka czuje gniew, pustkę i palącą tęsknotę, których jednak nie wypuszcza na zewnątrz, może tylko w chwili wielkiego uniesienia podczas kłótni z mamą czy intymnej rozmowy z dziadkiem, potem z mamą, albo w formie szkolnego wypracowania. Największym oczyszczeniem okazuje się wyczekiwane spotkanie z pozornie znienawidzonym tatą, wreszcie wprowadzające w opowieść kolory, ale ostrzegam przed przedwczesnym wzruszeniem i katharsis.
Z kolei szop-maluch wszystko mówi wprost, na wieść o przyjeździe taty reaguje entuzjastycznie, wesoło i naturalnie, nikogo nie wini za rozwód, chyba nawet za bardzo go nie rozumie, nie zna pojęcia traumy. Można się cieszyć, że chociaż mała siostrzyczka wychodzi cało z rozwodowych opresji, o ile nie zacznie się rozważać, co z nią będzie, kiedy zdecydowanie wpadające w depresję starsza siostra i mama całkiem się załamią. Czy to nie maleństwo podtrzymuje całą rodzinę w pionie, przypomina, że trzeba wstać, jeść, bawić się, odzywać do domowników? I czy to nie za duża odpowiedzialność dla przedszkolaka?
Jeśli ktoś jeszcze zachował poglądy z głębi minionego stulecia, jakoby komiksy były czytelniczą zabawką, błahostką dla słabo czytających, to na pewno i tak nie sięgnie po "Obiecanki" Agnieszki Świętek. Nie ma więc sensu pisać, że omawianą książkę powinien przeczytać każdy, kogo w jakimś stopniu dotyczą rozwodowe potyczki: były lub jeszcze aktualny małżonek, jego rodzic, rodzeństwo czy wreszcie dzieci. Jednak wizja autorki jest do tego stopnia realna i dosadna, że może powstrzymać wiele dramatów, tak jak podobno jedna z piosenek Korteza zapobiegła rozpadowi pewnego małżeństwa. Kultura popularna dzięki swojej jaskrawości i obrazowości posiada wielką moc wpływania na wyobraźnię, a autorka "Obiecanek" właśnie pokazuje, nie poucza i nie terapeutyzuje, wnioski czy decyzje (albo terapię) musimy podjąć sami.
Pod względem ilustracji i całej koncepcji plastycznej omawiany album wywarł na mnie olbrzymie wrażenie. Niby widziałam już podobne buzie à la anime, oczy przeważnie przymknięte (w smutku lub śmiechu), a czasem wielkie "słodziaczki", zaś postacie łączy pewne pokrewieństwo ze zwierzyńcem Tomasza Samojlika; zetknęłam się też z zabiegami zmiany narracji, operowaniem układem kadrów (czasem też w ogóle nikną ich linie) czy cieniami, oswajaniem czytelnika z brakiem kolorów, by potem nagle ocucić jego oczy jedną barwą, jakby dziewczynka-szop chciała przywołać tatę piosenką "chodź, pomaluj mój świat na żółto...". Żaden komiks wykorzystujący wszelkie podobne zagrania nie przemówił do mnie jednak tak bardzo, "Obiecanki" są po prostu świetnie skomponowane i przepełnione uczuciami.
Na zakończenie dodam, że komiks Agnieszki Świętek znakomicie oddaje nazwę wydawnictwa Kultura Gniewu. Nie został opublikowany w linii Krótkie Gatki, i słusznie, ale w pełni odzwierciedla kulturę gniewu dzieci, ten płomień, jaki dorośli przyduszają codziennymi obowiązkami i wezwaniami do bycia "dużym", a który wybucha dopiero w dorosłym dziecku (mającym żal za kiepski przepis na ten świat). I nietrudno sobie wyobrazić te małe szopy jako dorosłych z problemami, powtarzających błędy rodziców, wiecznie "przerabiających" swoje dzieciństwo, niczym w "7 uczuciach" Marka Koterskiego. Wystarczy spojrzeć na rozkładówkę "Obiecanek" pokazującą zabawę w dom.
Bożena Itoya

Agnieszka Świętek, Obiecanki, Kultura Gniewu, Warszawa 2017.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz