Powieść
Zuzanny Orlińskiej "Biały Teatr panny Nehemias" nie jest
książką jednej sceny, znalazłam w niej wiele niezapomnianych
wrażeń, jednak każdy miłośnik literatury powinien ją przeczytać
przynajmniej z powodu jednej sceny: pierwszomajowej demonstracji.
Opis świątecznego spaceru, który przeradza się w dramatyczną
ucieczkę dwóch dziewczynek niesionych w tłumie warszawiaków,
ściganym i bitym przez ZOMO, zapada w pamięć jak mistrzowskie
ujęcie filmowe (ja czułam się podobnie, gdy pierwszy raz
zobaczyłam "spotkanie" bohaterek "Podwójnego życia
Weroniki" przy odjeżdżającym autokarze, zresztą cały "Biały Teatr" ma według mnie "klimat" Kieślowskiego).
Szczęśliwy, kto może uczyć się historii z utworów Zuzanny
Orlińskiej, bo pisze ona w sposób tak obrazowy, że żadne 3D ani
VR nie potrafiłyby równie skutecznie przenieść nas do
opowiadanego świata. Ja czytałam ten fragment ze łzami w oczach (i
na twarzy), zapominając gdzie (w autobusie) oraz kiedy (34 lata po
akcji książki) się znajduję.
Bohaterką
opowieści jest Katarzyna, nastolatka, rówieśniczka mojego syna,
której uczucia i myśli może on znakomicie zrozumieć, a jednak
dzieli ich przepaść czasu. Warunki życia w dzisiejszej RP
porównane z niegdysiejszą PRL są dla dzisiejszej młodzieży tak
abstrakcyjne, że nastolatki prędzej będą w stanie sobie wyobrazić
przeniesienie do świata komiksu superbohaterskiego czy księżniczek
kucyków niż w tę szarość trzepaków, juniorek i kartek na
jedzenie. Nasze dzieci nie znają uczucia osaczenia, ciągłej obawy,
że ktoś nas słucha, podgląda, doniesie i rodzice pójdą do
więzienia. Ale i dzisiejsi młodzi cytują Orwella, przenikliwie
patrzą na rzeczywistość i obserwują wszystko, co robią oraz
mówią rodzice czy dalsza rodzina. To samo można powiedzieć o
bohaterce Zuzanny Orlińskiej. Katarzyna sporo myśli i opowiada nam
o stanie państwa, zachowaniach rządu, nastrojach społecznych, co
pozornie może zniechęcić do lektury "Białego Teatru"
nastolatków niezainteresowanych historią czy polityką. Tak
naprawdę jednak wszyscy młodzi ludzie są zaangażowani w te
sprawy, jak można wywnioskować z rozmów w klasie (szóstej) mojego
syna w powyborczy poniedziałek i programu przedmiotu historia w
końcowych latach obowiązkowej przecież szkoły podstawowej (przede
wszystkim dwudziestowieczne dzieje Polski). Powieść Zuzanny
Orlińskiej będzie dobrą propozycją dla każdego nastolatka (około
13-14+) lubiącego czytać, niekoniecznie posiadającego historyczne
(albo historiozoficzne) zacięcie.
Przypadki
Katarzyny nie ograniczają się do smutnego bytu w PRL-owskich
realiach, swoją drogą niezwykle szczegółowo i wiarygodnie
opisanych przez autorkę. Poznajemy też historię przyjaźni z Elką,
zauroczenia Czarkiem, klasowej fascynacji "nową" z
placówki dyplomatycznej, wątek rodzinnego bojownika, dysydenta i
wolnego umysłu – wujka Jacka, oraz najlepszej nauczycielki
Katarzyny, pani Mikołajczyk. A gdzie miejsce na tytułową postać,
pannę Nehemias? Jaki teatr ona nadzoruje albo ogląda? Jest to
odrębny wątek, tajemniczy i niepokojący, ocierający się o
fantastykę, jeśli nie interpretować Białego Teatru jako symbolu,
a moim zdaniem powieść pozostawia taką możliwość. Proszę sobie
na przykład wyobrazić, że w dzisiejszej Polsce nieznane są
telefony komórkowe i urządzenia mobilne, w całym kraju znajduje
się tylko jeden egzemplarz, o którym nie wie nikt poza aktualnym i
poprzednim właścicielem ("Mój ssskarb!"). Sprzęt ten
jest spersonalizowany, posiadacz nie rozumie technologii czy magii,
na której opiera się działanie cacka, nie wie nawet, kto to
nadzoruje, z czym się łączy. Coś podobnego przeżywają
Katarzyna, Elka i panna Nehemias, a pośrednio także osoby z ich
otoczenia, bo przecież i my siedząc z nosami w smartfonach
oddziałujemy na ludzi (zwłaszcza małych) wokół.
W
"Białym Teatrze panny Nehemias" warto zwrócić uwagę
również na motyw Kościoła oraz księdza Popiełuszki, w ujęciu
społecznym, niekoniecznie czysto katolickim. To ważne, gdzie kryli
się Polacy przed pościgiem MO, z jakich okazji wylegali na ulice i
jednoczyli się, co powstrzymywało ich przed wyłączeniem
propagandowego Dziennika Telewizyjnego, którego zazwyczaj nie
chcieli słuchać. Ta książka pozwala zrozumieć historię od
podszewki, a, jak wiadomo, najtrudniej jest analizować niedawne
zdarzenia. Zuzanna Orlińska otwiera młode umysły na myślenie o
niedalekiej przeszłości, pytanie o nią, podejmowanie własnych
minikwerend. Wprowadzenie w czasy PRL przebiega miękko również
dzięki wplataniu w fabułę książek i muzyki rockowej, które
zajmowały polską młodzież w latach 80. XX wieku. Na czele
wszystkich zalet "Białego Teatru" stoi jednak jej ogólna,
całościowa wartość literacka. To po prostu książka znakomicie
napisana i świetna do czytania – ja z wielkim żalem musiałam ją
odłożyć na kilka godzin, inaczej przeczytałabym "za jednym
zamachem".
Bożena
Itoya
Zuzanna
Orlińska, Biały Teatr panny Nehemias, okładka Sylwia Szyrszeń,
Wydawnictwo Literatura, Łódź 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz