cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

środa, 31 października 2018

Mirai (film)


Animacja "Mirai" jest drugim filmem reżysera Mamoru Hosody, jaki mieliśmy okazję obejrzeć. Kilka lat temu widzieliśmy w kinie "Wilcze dzieci" i obraz ten wywarł duże wrażenie na moim synu, wówczas siedmio- czy ośmiolatku, teraz, mając lat dwanaście, był jeszcze bardziej usatysfakcjonowany japońską produkcją. Poza tymi kinowymi incydentami nie obcujemy za wiele z anime, na "Mirai" patrzyliśmy więc właściwie oczami laików. Myślę, że ta świeżość młodego krytyka wpłynęła na jego pozytywną ocenę, bo znając więcej filmów Mamoru Hosody mógłby stwierdzić: "znowu to samo?". W filmografii reżysera dostrzegam bowiem przywiązanie do pewnych motywów, powtarzalność, za którą młodzi widzowie nie przepadają.
Bohaterem filmu jest czteroletni chłopiec o imieniu Kun, zdruzgotany zmianą układu sił w domu po przyjściu na świat nowego członka rodziny – małej Mirai. Wszyscy wydają się inni niż kiedyś: mama, tata, pies; codzienność staje na głowie, nikt nie ma czasu i sił na zabawy z chłopcem czy na dostosowywanie rzeczywistości do jego pragnień ("nie chcę!", "chcę!"). Słowo "siostra" nie przechodzi Kunowi przez usta aż do końca opowieści, dla niego bobas jest wrogiem, złodziejką uwagi i czasu rodziców. Aż tu nagle okazuje się, że sama dziewczynka może ofiarować mu czas, bo "mirai" znaczy 'przyszłość' i rodzeństwo odbędzie kilka niezwykłych podróży. Kun parę razy spotka niemal dorosłą Mirai, a przytrafią mu się również chwile wyrwane z wszystkich zegarów, spędzone z młodszymi wersjami swoich krewnych, którzy teraz są dorośli lub nawet chłopiec nie miał okazji ich poznać w rzeczywistym wymiarze, bo dawno zmarli.
W prawdziwym świecie i czasie rzeczywistym obserwujemy zaledwie kilka czy kilkanaście dni życia Kuna, podczas których przechodzi on pewną wewnętrzną przemianę (a jego pies... fizyczną metamorfozę). Przyspieszone dorastanie spowodowane podróżami w czasie z Mirai nie mogłoby zajść w umyśle i sercu czterolatka, empatia i dojrzałość emocjonalna pokazane w filmie są niezgodne z naturą dziecka w tym wieku. Niekiedy jednak z płaszczyzny symbolicznej reżyser przenosi nas na grunt dosłowny, bo też rzeczywiście nauka jazdy na rowerze i umiejętność dołączenia do grupy nieznajomych rówieśników są wielkimi wyzwaniami oraz ważnymi etapami w rozwoju małego dziecka. Tak o filmie "Mirai" rozmyślałam ja, a mój syn po prostu dał się wciągnąć historii i był bardzo zadowolony z seansu.
Ta rozbudowana, pełna symboliki fabuła w warunkach polskiej widowni przeznaczona jest dla starszych dzieci, młodzieży, a nawet dorosłych. Organizatorzy 5. Festiwalu Filmowego Kino Dzieci, który premierowo pokazał "Mirai" we wrześniu 2018 roku, ocenili wiek widzów na 6+, my wskazalibyśmy jako dolną granicę raczej 10 lat. Młodsze dzieci mogą nie zrozumieć filmu, znudzić się nim (trwa aż 100 minut), również ze względu na sporą dawkę sentymentalizmu, a może też przestraszyć niektórych scen. Obok zbliżeń na słodkie, wielkie oczy dzidziusia (oraz nieco starszych dzieci) i innych typowych obrazków anime, mamy tu bowiem potworny pociąg wciągający dzieci, dziwny dworzec bez końca i sensu z niepotrafiącym pomóc urzędnikiem kolejowym (niemal jak u Kafki!) czy długie, poetyckie ujęcia podróży motocyklem albo wojenne wspomnienia. Dla nas była to cudowna mieszanka, taka udana kompozycja fantastyki, folkloru, przygody, filozofii i japońskiej stylistyki (raczej popkulturowej, ale nie tylko). Na razie film "Mirai" nie znalazł się w regularnym repertuarze polskich kin, ale dyrekcja Kina Dzieci zapewniła, że wszystkie pozycje z konkursu głównego trafią do szerszej widowni. Przy pierwszej okazji sprawdźcie więc, czy podzielacie naszą sympatię do współczesnych japońskich animacji pełnometrażowych.
Bożena Itoya

Mirai, reżyseria: Mamoru Hosoda, rok produkcji: 2017, kraj: Japonia, czas: 100 min, kategoria wiekowa: 6+ (według nas: 10+), 5. Festiwal Filmowy Kino Dzieci, sekcja festiwalowa: Konkurs Główny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz