cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

sobota, 20 października 2018

Zosia z ulicy Kociej. Na psa urok


O naszej sympatii do serii "Zosia z ulicy Kociej" i w ogóle do twórczości Agnieszki Tyszki pisałam już wielokrotnie, ale każda kolejna książka jest okazją do nowych spostrzeżeń i wniosków. W tegoroczne walentynki ukazała się dziesiąta odsłona cyklu (nie licząc książki aktywnościowej): "Na psa urok", której akcja wcale nie rozgrywa się w święto zakochanych, choć pojawi się co nieco także o młodzieńczych uczuciach. Tym razem Zosia opisuje zimowe ferie świąteczne, zaczynające się tuż przed Wigilią, a kończące zaraz po Nowym Roku. Pojawi się również halloweenowa retrospekcja, więc nowa "Zosia" będzie jak znalazł i na trwającą już jesień, i na nadchodzącą zimę.
Na przeszło dwustu stronach książki znaleźliśmy kilka ciekawych wątków i mnóstwo zabawnych ilustracji doskonale obrazujących tekst (świat Zosi narysowała, jak zawsze, Agata Raczyńska). Czytelnik poznaje skomplikowane relacje mamy Zosi z dziadkiem Dyziem, niektóre zwyczaje i ulubione słowa małego Wilusia, brata Zosi, oraz szkolne problemy jej młodszej siostry Mani. W tym tomie wyjątkowo mocno i ciepło zaznaczona zostaje obecność taty, psychologa i bezwarunkowego ukochanego każdego członka rodziny. Do familii z Kociej 5 dołącza nowa postać – na czterech łapach i "na wariata", wprowadzając nowe porządki, a raczej "chaosądki", jak pewnie powiedziałaby Mania. Siostry Wierzbowskie dostają na Boże Narodzenie "Dezyderatę" (czy też "dezodorantę", według Mani) i ten zbiór mądrości jest motywem powracającym w całej książce. To niespotykany w publikacjach dla dzieci pomysł, koncept niezwykły nawet na tle współczesnej polskiej literatury młodzieżowej, ambitny, a do tego dobrze zrealizowany. Agnieszka Tyszka reprezentuje śmietankę polskiego pisarstwa, pisze o sprawach bieżących (dla Polski) i życiowych (dla młodszej młodzieży i dzieci). Ja także widzę na co dzień wszystko to, co zaobserwowała autorka. I w dzieciństwie dostałam od kogoś bliskiego karnet z "Dezyderatą", rozumiem więc, że Zosia może być bratnią duszą dla wielu szóstoklasistów (a także dzieci nieco młodszych oraz starszych).
Agnieszka Tyszka uwrażliwia czytelnika na rozmaite sprawy i dziedziny życia, a nawet bytu ludzkiego: stosunki rodzinne, w tym "nieprzerobione" relacje dorosłych dzieci z ich rodzicami, sposoby na codzienne odstresowanie, organizację życia po przyjęciu pod dach zwierzęcia ze schroniska, wartości oraz zasady, którymi warto się kierować w życiu ("Dezyderata"), kontakty z rówieśnikami, wydłużony w czasie proces adaptacyjny dziecka w szkole, świadomość społeczną i polityczną, rozumienie i przeżywanie patriotyzmu. Z okazji stulecia odzyskania niepodległości w polskich szkołach urządzane są setki konkursów (mój ulubiony dotyczył tabliczki mnożenia: "100 przykładów na 100 sekund z okazji 100 lat Niepodległości"), akademii, pojawiają się liczne publikacje dla dzieci, ale według mnie w tym jubileuszowym roku to właśnie Agnieszka Tyszka najlepiej pobudza dzieci do myślenia o kraju, a przede wszystkim do autorefleksji. Bo patriotyzm bezrefleksyjny to tylko "etykietowanie", jak celnie zauważa Mania.
W książce "Zosia z ulicy Kociej. Na psa urok" bardzo spodobał mi się realizm opisu klasowych historii miłosnych i domowych perypetii z psem. Nie znajdziemy tu ani grama lukru, przygarnięcie zwierzęcia to masa kłopotów, wyrzeczeń, sprzątania i konieczność dogadywania się z domownikami na całkiem nowej płaszczyźnie. Co do romansów, to wśród rówieśników Zosi panuje zmienność uczuć, a bohaterkę często ogarnia niepokój, bo wbrew własnej woli staje się obiektem towarzyskich "podchodów" na imprezach i w sieci. Sami widzicie, że nie jest to stereotypowa walentynkowa (czy ogólnie romantyczna) książka dla dziewcząt. Tym bardziej warto ją przeczytać.
Bożena Itoya

Agnieszka Tyszka, Zosia z ulicy Kociej. Na psa urok, ilustracje Agata Raczyńska, Nasza Księgarnia, Warszawa 2018.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz