Encyklopedia
"Kobiety i sport. One grały, by wygrać" jest drugą po
"Kobietach i nauce" książką napisaną i zilustrowaną
przez Rachel Ignotofsky i już po pierwszych stronach wiedziałam, że
publikacja ta przemówi do mnie bardziej niż debiut autorki.
Obszerny przegląd osobowości kobiecego sportu poszerza wiedzę
dzieci nie tylko w zakresie historii danych dyscyplin. Czytelnik
dowiaduje się o mistrzyniach sportów najpopularniejszych i mniej
znanych, reguł gry co prawda tu nie zgłębi (choć niekiedy są
przybliżane), ale może odebrać impuls do sięgnięcia po inne
opracowania lub nawet zapisania się na treningi. Obrazowe
przedstawienie sław, opisywanie ich jako dzieci z marzeniami
wytrwale dążących do celu, trafia bowiem prosto do młodych serc,
pobudzając ich ambicje i wpływając na kształtowanie własnych
planów. Cennym i silnie eksponowanym elementem "Kobiet i
sportu" jest walka o prawo do uprawiania sportu na równych
zasadach, wkomponowana w prawa człowieka i kobiet. Autorka pisze
dużo o rasizmie, tworzeniu kobiecych lig, ustanawianiu fundacji i
stypendiów, nierównym dostępie do edukacji sportowej (głównie ze
względu na brak środków finansowych), o różnicach płac w
zawodowym sporcie (zwłaszcza w golfie, piłce nożnej i koszykówce)
czy o dyskryminacji sportu kobiecego w amerykańskich stacjach
telewizyjnych. Dla mnie pozytywnym zaskoczeniem były akcenty z
najnowszej historii świata, wspominane są bowiem (sporadycznie, ale
jednak) dyktatury wojskowe i ogólnie ustrój socjalistyczny jako
czynniki blokujące karierę i życiowe plany młodych
kobiet-sportowców.
Wśród
ogromu poruszonych w tej książce zagadnień znalazły się też
najnowsze fakty, choćby z lat 2016 i 2017, zwycięstwa i
przedsięwzięcia mniej znane, jak świetne starty paraolimpijczyków
(kobiet) czy występ i wzruszające życiorysy dziesięcioosobowej
reprezentacji uchodźców na igrzyskach olimpijskich w 2016 roku.
Bardzo spodobało mi się to, jak autorka dochodzi do meritum, ducha
sportu, przez indywidualne "dusze" zawodniczek. Ta
publikacja ma wielką moc wszystkich opisanych w niej kobiet
walczących o sukcesy: sportowe, swojej płci, rasy, swojego kraju,
prywatne. Poznamy w niej panie startujące w rozmaitych zawodach
dawno temu (sam początek XX wieku, ale w rozpisce historycznej
znalazły się i dawniejsze wydarzenia) oraz takie, które są nadal
aktywne, choćby jako trenerzy czy działacze. Autorka muska kilka
fascynujących biografii, o których nigdy nie słyszałam, a jakie
wyobrażam sobie w osobnych, rozbudowanych książkach, na przykład
opowieść o amerykańskiej zawodniczce Roller Derby Ann Calvello czy
angielskiej kolarce Beryl Burton.
Beryl
Burton jest jedną z największych postaci w historii kolarstwa. Mimo
to pewnie nie słyszeliście i niej wcześniej. Przez 25 kolejnych
lat Beryl była najlepszą zawodniczką w Wielkiej Brytanii. Zdobyła
siedem tytułów mistrzowskich na zawodach międzynarodowych i 96
tytułów w zawodach krajowych w swojej ojczyźnie. Sama opłacała
swoją karierę sportową, ale ponieważ była kobietą, nie zyskała
w kraju dużego zainteresowania publiczności ani prasy. Nie
przejmowała się tym jednak – była zbyt zajęta dochodzeniem do
perfekcji w sporcie, który kochała.
Pomiędzy 50 zawodniczkami opisanymi przez Rachel Ignotofsky nie znalazła się
żadna Polka, wspomniano zaledwie kilka Europejek, musimy zatem sami stworzyć podobny słownik biograficzny sportu żeńskiego. Tłumaczka
po raz kolejny zaskoczyła mnie decyzjami co do nazw żeńskich, bo w
niektórych przypadkach można mówić o językowej ekwilibrystyce. W
rodzimej publikacji na analogiczny temat przydałaby się więc
szersza konsultacja językoznawcza, dostrzegłam też parę
niezręczności stylistycznych oraz przypadki niekonsekwencji
autorki, które powinna wychwycić redakcja (zapewne w oryginale, nie
w polskim wydaniu). Sportowy wymiar książki jest czasem
przyćmiewany przez przekaz ideologiczny, bohaterki zdają się być
bardziej wojowniczkami o równouprawnienie niż zawodniczkami
dążącymi do konkretnego, sportowego zwycięstwa, i to jest mój
główny zarzut wobec tej publikacji. Podobne sformułowania i stały
punkt widzenia chwilami czynią lekturę zbyt monotonną, ale
czytelnik zawsze może zdecydować się na czytanie wybranych
rozdziałów, poświęconych interesującym go dyscyplinom. Ja sprzed
dwudziestu kilku lat (w wieku szkolnym) na pewno zaczęłabym od
deskorolki, BMXa i wrotek. Wielbiciele klasycznych konkurencji
olimpijskich oczywiście także znajdą tu coś dla siebie. Pomijając
wspomniane niewielkie zaburzenie funkcji informacyjnej (dominacja
komentarzy, interpretacji i wniosków autorki nad ścisłymi
faktami), książka "Kobiety i sport" jest nowoczesna,
wielowymiarowa, atrakcyjna i inspirująca.
Bożena
Itoya
Rachel
Ignotofsky, Kobiety i sport. One grały, by wygrać, tłumaczenie
Paulina Błaszczykiewicz, Wydawnictwo Egmont, Warszawa 2018.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz