Powieść
"Wyskok" Elisy Carbone adresowana jest do młodzieży
znajdującej się w epicentrum dojrzewania. Spodoba się przede
wszystkim inteligentnym dziewczętom, które, mimo że zostały
wyposażone w wartości ułatwiające orientację w świecie, błądzą
w poszukiwaniu szczęścia oraz równowagi. Właśnie taka jest P.K.,
nastolatka z pasją (życiową i w znaczeniu hobby), pełna energii,
uczuć, wątpliwości i buntu. Historia jej miłości dotyka wielu
zachowań, zjawisk czy wręcz dolegliwości charakterystycznych dla
dzisiejszej młodzieży, ale też ogólnie współczesnej cywilizacji
(przynajmniej europejskiej i północnoamerykańskiej – autorka
pochodzi ze Stanów Zjednoczonych), a do najistotniejszych należą:
wyścig szczurów, izolowanie się dorosłych od świata
dorastających dzieci, choroby psychiczne, granice niezależności
młodych ludzi. To książka szczera, nieuznająca tabu, ponadto
świetnie napisana.
Bohaterka
odbiega od obrazu typowej nastolatki, czy to literackiej, czy
rzeczywistej. Rozmawia przez telefon siedząc w domku na drzewie, ze
znajomymi spotyka się nie online, ale na ściance wspinaczkowej,
nauka nie byłaby dla niej problemem, gdyby tylko chciała, ale że
woli się buntować, rodzice postanawiają ją przenieść do szkoły
z internatem. Poznajemy P.K. właśnie w tym momencie, rozchwianą i
zdecydowaną walczyć z decyzją "starych". Dziewczyna
pakuje kilka niezbędnych rzeczy i ucieka z domu... w skałki. Nie
biorąc telefonu, by było jeszcze bardziej nietypowo – obecnie
uważa się przecież, że nastolatek nie wytrzyma godziny bez
smartfona.
P.K.
należy do niewielkiej grupy wspinających się przyjaciół, ale w
spontanicznej wycieczce, jak dziewczyna przedstawia swój plan, który
faktycznie oznacza ucieczkę z domu, nikt z nich nie chce lub nie
może jej towarzyszyć. Do rozmowy na ten temat przyłącza się
nieznajomy nastolatek, zwinnie śmigający po ściance, gdzie P.K.
próbuje "skompletować ekipę". Czytelnicy wiedzą o
przyszłym kompanie P.K. więcej niż ona sama, bo narracja "Wyskoku"
została rozdwojona, by pokazywać nam wydarzenia z punktu widzenia
obojga głównych bohaterów. Krótkie segmenty tekstu (numerowane
jako rozdziały, ale liczące czasem tylko jeden akapit, niekiedy
stronę, dwie, maksymalnie trzy), w których wypowiada się
dziewczyna lub chłopiec, przeplatają się ze sobą. Dlatego
wcześniej od P.K. dowiadujemy się, co siedzi w głowie Zwierzaka
(tak, znowu dziwne imię-pseudonim) i skąd się "urwał".
Akcja jest nieco poszatkowana ciągłymi zmianami narratora, ale
dzięki temu zabiegowi przyspiesza, a oprócz pędu mamy też
wrażenie kompletności oglądu i komplementarności bohaterów.
Fabuła
książki jest na tyle wciągająca, że grozi zarwaniem nocy. Mnie
nie udało się przerwać lektury aż do ostatniej strony. Autorka po
mistrzowsku buduje i komplikuje wątki oraz relacje między
bohaterami, zdobiąc je mocnymi emocjami. Na przemian unosi nas na
wyżyny hipisowskiej wolności i ściąga na ziemię ciężarem
zobowiązań wobec rodziny czy po prostu realizmem, który co jakiś
czas budzi się w bohaterach. P.K. i Zwierzak podróżują autostopem
i autobusem, zdobywają nowe trasy i doznania, bo szybko zaczyna
między nimi iskrzyć. Choć wzajemne fizyczne zainteresowanie
odgrywa tu dużą rolę, "sceny" z udziałem młodych ludzi
są stonowane i romantyczne. Jak widać Elisa Carbone nie podąża za
nurtem literatury popularnej odważnie i dosadnie opisującej
seksualność młodzieży. Czytając "Wyskok" odniosłam
wrażenie, że autorka nie jest zainteresowana w ogóle żadnymi
modami, przygoda P.K. i Zwierzaka równie dobrze mogłaby mieć
miejsce kilkadziesiąt lat temu lub za kilkadziesiąt lat, w Ameryce
Północnej albo Europie Środkowej, no, może z wyjątkiem
fragmentów o telefonach komórkowych i internacie, które jednak
pojawiają się rzadko.
Nie
zdradzę, jakie przystanki i powroty czekają bohaterów w ich
podróży, tę powieść warto przeżyć w całości samemu,
wyznaczając najważniejsze jej elementy i cechy, własne punkty
oparcia, gdyż jest to lektura budująca, optymistyczna, choć
nieoczywista. Wnikną w nią fani wspinaczki, bo w tekście roi się
od fachowych określeń i rozmyślań, wielbiciele podróży,
ponieważ przypadki P.K. i Zwierzaka były porywające nawet dla
weteranki spontanicznych włóczęg, oraz czytelnicy czy widzowie
klimatycznych historii miłosnych. Uprzedzam jednak, że nie będzie
tak sztampowo i grzeczniutko, jak na okładce. Jedyne, co łączy tę
grafikę z treścią książki, to jakieś skały, ewentualnie także
"poświatowość" widzenia, podobna sposobowi postrzegania
rzeczywistości, jaki Zwierzak zyskał doświadczając... śmierci.
Mimo poruszania tak poważnych kwestii, powieść Elisy Carbone
przyniosła mi relaks i "reset" (czy też oczyszczenie,
takie czytelnicze katharsis), przysłużyła się mi niczym dobry
wakacyjny wyjazd. Jeśli jesteście chociaż odrobinę zaintrygowani,
czym prędzej sprawdźcie, czy i Wam potrzebny jest "Wyskok".
Bożena
Itoya
Elisa
Carbone, Wyskok, tłumaczenie Jakub Steczko, Wydawnictwo Media
Rodzina, Poznań 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz