W
naszym prywatnym plebiscycie "Parzyziółko" Doroty
Wojciechowskiej-Danek znajduje się na podium najładniejszych
publikacji wydawnictwa Tadam (konkurują z nią tylko "Gwiazdka
z nieba" oraz komiksowa seria "W koronie"). Na palcach
jednej ręki mogę zliczyć równie atrakcyjne książki autorskie
rodzimych twórców wydane w tym roku. To cacko ma wygodny i
nietypowy rozmiar, w swojej szczupłości wesoło kontrastujący z
pękatością tytułowego zielarza, świetną, oryginalną
kolorystykę i kreskę, dobry koncept, spójną konstrukcję, solidny
papier oraz czcionkę, zaś nie posiada żadnego błędu, nawet małej
literóweczki. Świeżość bije też z tekstu, lekkiego, naturalnego
i bardzo ciekawego.
Profesor
Parzyziółko piórem i kredkami Doroty Wojciechowskiej-Danek
opowiada o popularnych roślinach wykorzystywanych w kuchni oraz
lecznictwie. Opis 20 bohaterów rozdziału "Zielnik"
zawiera każdorazowo ich pochodzenie, zastosowanie jako przyprawy i
ewentualnie inne, elementy historii (na przykład jak cenny był dany
korzeń czy liść w przeszłości, jakimi trasami wędrował po
świecie), wierny portret rodem z dawnych zielników oraz drugą
ilustrację, zazwyczaj luźno i metaforycznie nawiązującą do
potocznych lub autorskich skojarzeń z daną rośliną (na przykład
popkulturowy, filmowy Drakula wiszący do góry nogami nad hasłem
"Czosnek" albo zakonnik z tradycyjną łysinką na czubku
głowy zdmuchujący "dmuchawiec" nad hasłem "Mniszek").
Rozdział ten stanowi większość książki (49 z 80 stron) i jest
najbardziej "literacki", bo wbrew pozorom autorka
przygotowała dla nas coś więcej niż przewodnik po ziołach.
Zapach
z ust wielbicieli czosnku wystraszył już niejednego. Może właśnie
dlatego w średniowiecznej Europie wierzono, że ta biała cebulka i
jej aromatyczne ząbki odstraszają wampiry i wiedźmy! Czosnek
dodawany do potraw nie tylko sprawi, że będą smaczniejsze, ale
także ochroni nas przed przeziębieniem, które potrafi być
prawdziwą zmorą!
Tekst
omawiający daną przyprawę (czy zioło) jest zawsze krótki,
przemyślany i zgrabny. W błyskotliwości point wyczułam
pokrewieństwo z serią "Pilotka" wydawnictwa Poławiacze
Pereł, niegdyś ilustrowaną przez Dorotę Wojciechowską-Danek
(książki: "Kosmonautka" z 2014 roku, "Strażaczka"
z 2015 roku, "Agentka" z 2016 roku). W zielniku
"Parzyziółka" pojawiają się podobne gry słowne, jednak
nie w każdym haśle, nic na siłę. Bardzo cenię tę niewymuszoność
w podejściu autorki do swojego dziełka. Jeśli widzi możliwości
zabawy językiem, natychmiast je wykorzystuje, ale jeżeli musiałaby
fabrykować metafory, by tylko dorzucić coś swojego do ścisłej
informacji o danej roślinie, wtedy decyduje się na prosty przekaz
bez słownych ozdobników.
Mniszek
to świetny kompan wakacyjnych zabaw. Latem swoje żółte kwiatki
zamienia w białe puchate kule, które po zdmuchnięciu ukazują łyse
główki łodyg, do złudzenia przypominające fryzury mnichów.
Mniszek jest bardzo zabawną rośliną ze względu na swój wygląd,
lecz jego odpowiednie stosowanie może poważnie poprawić stan
naszego żołądka.
Kolejne
po "Zielniku" rozdziały zostały zatytułowane
"Zastosowanie ziół" (hasła: medycyna, kosmetyka,
kuchnia, zielarz, napar, odwar, macerat), "Domowe mikstury"
(przepisy na: cynamonki, lawendowe śnieżki, miętowy macerat, olej
z bazyliszka, ziołowe krakersy) oraz "Ziołowy ogródek"
(sadzenie i wysiewanie), a na koniec następuje miłe "Pożegnanie".
Również w tych rozdziałach artykuły są w sam raz zwięzłe,
zajmując dwie strony, czasem w równym stopniu zapełnione tekstem i
ilustracjami, a niekiedy zdominowane przez rysunki. Ilustracje w tej
książce uznałam za wyjątkowo udane, choć śledzę i uwielbiam
wszystkie prace Doroty Wojciechowskiej-Danek. Widać, że w swój
autorski album, przewodnik i picturebook w jednym artystka włożyła
dużo serca, całość jest stonowana, nastrojowa, dopracowana do
perfekcji. Autorka sportretowała nie tylko rośliny i związane z
nimi mikstury czy przedmioty (a jej talent do takich ilustracji
objawił się już w serii "Pilotka"), ale też
fantastyczne stworzenia (bazyliszek, wampir, słońce z twarzą),
wspominanego mnicha i wreszcie samego profesora Parzyziółkę, który
zdaje się kuzynem filmowych Znachora i Pana Kleksa, może też
Włóczykija, bo nawet pracownia Parzyziółki przypomina dom
Muminków. Czytelnicy mogą też widzieć w zielarzu alchemika albo
greckiego filozofa, zależy, co komu akurat w duszy i domowej
biblioteczce gra. Obfitość skojarzeń i czytelniczych przeżyć
przerasta wszelkie oczekiwania względem przewodnika zielarskiego. W
całej książce nie ma ani szczypty nudy, co bardzo mnie zaskoczyło,
bo zazwyczaj nie lubię i nie czytuję publikacji kulinarnych. Dla
tej autorki zrobiłam wyjątek, który niech potwierdza regułę po
wsze czasy, bo nic ładniejszego i ciekawszego na temat kuchennych
roślinek nie spodziewam się przeczytać.
Bożena
Itoya
Dorota
Wojciechowska-Danek, Parzyziółko, Wydawnictwo TADAM, Warszawa 2018.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz